|
Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia
|
|
O wszystkim i dla wszystkich - Bolączki policjantów
Ferbik - 2005-08-06, 13:34 Temat postu: Bolączki policjantów Bolączki policjantów
06.08.2005 09:10
Dzieci i auta, których nikt nie kradnie, tylko rodzice i właściciele nie pamiętają, co z nimi zrobili, koty chcące się zabić, kaczki gwałcone przez kaczora sąsiada. Tym zajmuje się policja, gdy powinna łapać przestępców.
O problemach policjantów pisze "Słowo Polskie - Gazeta Wrocławska".
"Panie komisarzu drogi, niech Pan szybko przyjeżdża, bo Haneczka weszła na dach i chce skoczyć" - lamentowała przez telefon starsza pani. "Boże, ona się zabije. Niech panowie szybko przyjadą i mi pomogą. Błagam". Dyżurny wysłał na miejsce patrol policji, zawiadomił straż pożarną - podaje gazeta.
Kiedy na miejscu policjant zapytał, gdzie jest Haneczka, starsza pani wskazała na dłonią dach. "No tam, stoi na krawędzi" - powiedziała szlochając - relacjonuje dziennik.
"Na dachu stała śliczna, czarna kotka, na którą właścicielka wołała Haneczka. W tym momencie przeskoczyła na drzewo i zeszła po nim wprost w ramiona staruszki" - opowiedzieli "Słowu Polskiemu - Gazecie Wrocławskiej" policjanci z wałbrzyskiego komisariatu.
Dzierżoniowski stomatolog zgłosił kradzież swojego samochodu. Zrozpaczony zeznał na policji, że w nocy ktoś ukradł mu auto spod domu. Opowiadał, że przyjechał wieczorem, potem nigdzie nie jechał, rano przed domem auta nie było. Policjanci po kilkunastu godzinach odnaleźli auto nietknięte, 200 m od domu doktora - pisze gazeta.
"Przesłuchiwany ponownie lekarz przypomniał sobie, że wieczorem wyszedł z domu do sklepu po papierosy, nie było jego ulubionych, więc podjechał kilkaset metrów do następnego sklepu" - opowiadali dziennikowi policjanci z bielawskiego komisariatu. "Potem zapomniał, że przyjechał tam samochodem i wrócił do domu piechotą" - dodali.
"Kiedyś pewna pani zażądała, by policja karała mandatem jej sąsiada" - powiedział "Słowu Polskiemu - Gazecie Wrocławskiej" Arkadiusz Wojnowski z Komendy Powiatowej Policji w Świdnicy. Problem dotyczył jej dwóch kaczek i kaczora sąsiada. Kaczor przychodził na jej podwórko i - jak to określiła właścicielka kaczek - gwałcił jej ptaki. Kilka razy przepędziła go z podwórka miotłą, ale był uparty i przychodził nadal - czytamy w dzienniku.
Zażądała od sąsiada, by zrobił z nim porządek. Odmówił. Powiedział, że nie może zabić kaczora tylko dlatego, że ten odwiedza jej kaczki. Kobieta poprosiła o pomoc policję. Dzwoniła dotąd, aż dzielnicowy przyjechał i zdyscyplinował jej sąsiada. W efekcie zdenerwowany całą sytuacją pan przeznaczył kaczora na rosół - pisze "Słowo Polskie - Gazeta Wrocławska".
(PAP)
____
Dodam od siebie: LOL / No comments
Ale kaczor - gwalciciel jest debesciak
Marta - 2005-08-06, 18:14
Śmiech! Ludzie mogliby się już nie pogrążać...
Blink - 2005-08-06, 22:16
Rewelacja, jak widac praca policjanta tez moze przyspozyc radochy.
Marta - 2005-08-06, 23:45
Rotfl
|
|