|
Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia
|
|
Polityka pozaregionalna - Media
Dementi - 2008-01-10, 04:24 Temat postu: Media
Cytat: | dziennikarze! dzielcie się do upadłego!
Ostatnio w S24 sporo mówi się o polskich mediach. Temat wywołał p. Urbanowicz, który – poza innymi kwestiami – przywołał też kwestię „podziału środowiska dziennikarskiego” (p. Urbanowicz - mam wrażenie - ma ten podział za wadę). Dorzucę do dyskusji moje 5 groszy....
Zacznę od refleksji o stosunkach bloger-dziennikarz i od odrobiny historii. Otóż, wydaje mi się, że blogera z dziennikarzem łączy relacja w typu "miłość-nienawiść". Z jednej strony bloger pasożytuje na dziennikarzu i nie może się bez niego obejść (gatunek blogera samodzielnie zdobywającego informacje - polityczne - chyba jeszcze w Polsce nie występuje)z drugiej strony - bloger przygląda się dziennikarzowi intensywniej, niż robi to statystyczny konsument mediów i w związku z tym trudno jest mu widzieć w dziennikarzu szlachetnego funkcjonariusza IV władzy działającego w imieniu ludu. Bloger postrzega media raczej po "marksistowsku" - jako ekspozytury grup interesów (nie tylko politycznych), dziennikarzy zaś jako ich "żołnierzy" (ochotników, czy - dużo częściej - najemników). Po tych cynicznych uwagach możemy przejść do kwestii „jedności środowiska”... W ujęciu historycznym widzę to tak:
W latach 90-tych medialny światek zdominowały dwie grupy (nazwijmy je postPZPR-owską i postKOR-owską), niestety - grupy te nie rywalizowały. Przeciwnie - łączyła je wspólnota interesów, co zaowocowało tak (chyba) miłym sercu p. Urbanowicza "brakiem podziału środowiska dziennikarskiego". Jedność ta polegała na tym, że centrum medialnego dyskursu okupowali "żołnierze" hegemonów, a ci, którzy nie chcieli zaciągnąć do tej służby - wegetowali na marginesie. Taki układ sił okazał się dość stabilny. Tąpnęło dopiero na początku nowego tysiąclecia, gdy sprzeczności interesów hegemonów narosły do tego stopnia, aż doszło do wyładowania. Jego najefektowniejszym przejawem była - oczywiście - afera "Rywin-Michnik". Hegemoni skoczyli sobie do gardeł osłabiając się wzajemnie, co pozwoliło wyrosnąć "temu trzeciemu", czyli - PiS-owi. Widząc co się dzieje starzy hegemoni - rzecz prosta - szybko zjednoczyli siły przeciw zagrożeniu, jak wiemy z całkiem niezłym - dla siebie - efektem, jednak wszystkich skutków "tąpnięcia" nie dało się (jeszcze?) zniwelować. A skutki te sięgnęły i sfery medialnej. Bo idący w górę PiS ciągnął oczywiście za sobą swoich dziennikarskich "żołnierzy", dotarli oni do centrum dyskursu, co wywołało potężny ryk wściekłości ze strony jego dotychczasowych okupantów. "Jedność środowiska dziennikarskiego" - na szczęście dla odbiorców - została utracona... Podział, niestety nie poszedł dostatecznie daleko. To prawda - politycznie media się "spluralizmowały" (oczywiście i tu można mieć zastrzeżenia - dziennikarski światek jest wciąż za mały). Ale „środowisko” wciąż jest nieźle „zblatowane”. Zamiast teoretyzować podam trochę przykładów...
Przykład pierwszy... Kilka lat temu pan Remuszko wydał książkę "Gazeta Wyborcza i okolice". Książka wyszła akurat w okolicach 10 rocznicy powstania "GW". W związku z tym p.Remuszko dziwił się, że przez dziesięć lat nikomu innemu nie przyszło do głowy by napisać książkę o najpotężniejszej w kraju gazecie i zastanawiał się, czy - za kolejne dziesięć lat - jego książka nadal będzie jedyną na ten temat... Dwudziestą rocznicę powstania "GW" mamy już na karku, o ile mi wiadomo książka p.Remuszki nadal jest jedyna... "Coś" sprawia, że temat „historia GW” omijany jest szerokim łukiem...
Przykład drugi... Jakiś czas temu w "Dzienniku" można było przeczytać długi artykuł o Ryszardzie Krauze. Przez artykuł przewijały się sylwetki współpracowników magnata, a wśród nich pan Gricuk, przedstawiany jako biznesmen świetny, ale - ze skazą (p.Gricuk miał w życiu zawodowym parę tajemniczych epizodów - np. epizod związany z eksterytorialnymi terenami posowieckimi). Ścieżka kariery p.Gricuka została w artykule odmalowana dość szczegółowo, ale autorzy tekstu - z jakiegoś powodu - nie poinformowali czytelników, że Paweł Gricuk jest członkiem Rady Nadzorczej TVN S.A. Dlaczego o tym nie napisali? Nie wiedzieli? Wątpię. O taką informację jest, jak sądzę dużo łatwiej niż o informacje o przygodzie z posowieckimi "terenami eksterytorialnymi". Przypuszczam, że autorzy z "Dziennika" ocenzurowali się (lub ocenzurowano ich), by nie robić przykrości TVN. "Dziennik" wszedł z TVN w jakąś dziwną unię. Co się za tym kryje - nie wiem. W każdym bądź razie nie ma dnia, by w "Dzienniku" nie produkował się - w charakterze komentatora - ktoś z TVN, gdy stacja obchodzi 10-lecie w "Dzienniku" poświęcają temu wstrząsającemu wydarzeniu prawie całą stronę, niemal pół strony (i to w dziale "wydarzenia") idzie na doniesienie o nowych serialach TVN, czego trudno nie uznać za reklamę, itd., itd... Artykuł o Krauzem ukazał się w czasie, gdy magnat był na cenzurowanym, Gricuka opisywano w tekście jako biznesmena „ze skazą” – po co w takie konteksty wikłać zaprzyjaźnioną TVN? Tak to – moim zdaniem było.... Sprawy TVN otoczone się w „Dzienniku” specjalnymi względami...
Przykład trzeci... Zupełnie niedawno odbyła się demonstracja w sprawie likwidacji artykułu 212 KK. Demonstracja była – jak na polskie zwyczaje – wcale liczna, tymczasem – niemal wcale nie zaistniała w mediach... Demonstrację organizowała „Gazeta Polska”, więc pismo uważane przez sporą część „dysponentów mediów” za organ wroga, przemilczenie zatem nie jest zaskakujące, ale – przy okazji – usłyszeliśmy kilka ciekawych wypowiedzi. Piotr Stasiński z „GW” powiedział, że informacji o demonstracji nie podali „po prostu”, Konrad Kołodziejski stwierdził, że tego dnia widocznie były ważniejsze wydarzenia, ale najciekawiej wypowiedział się Jarosław Gugała z „Polsatu”. Oznajmił on, że o demonstracji „Polsat” nie informował, albowiem w tle wydarzenia jest konflikt między TVN a „GP” wobec czego informacja o demonstracji byłaby zajęciem stanowiska w konflikcie. A ponieważ „Polsat” konkuruje z TVN więc zajmować takiego stanowiska mu nie wypada... Jest to szczególna wypowiedź. Na zdrowy rozum – jeśli „Polsat” z TVN rywalizuje – to, tym bardziej powinien się na news o demonstracji rzucić. Nikt od „Polsatu” nie wymaga „szlachetności” wobec konkurenta. A poza tym – chyba jednak, przede wszystkim – liczyć powinien interes odbiorcy. Skoro coś się zdarzyło – trzeba o tym donieść... Oczywiście „Polsat” nie dlatego przemilczał demonstrację, że z TVN rywalizuje, ale – wręcz przeciwnie: dlatego, że – w pewnych sprawach – stacje idą ręka w rękę. „Polsat” może z TVN rywalizować na seriale czy teleturnieje, ale gdy idzie o interesy środowiskowe..
Czas na konkluzje. Podziały w środowisku dziennikarskim nie poszły- niestety – na tyle daleko, by padły wszelkie tabu. Co z tego, że „Dziennik” jest „prawicowy”, a GW „liberalna”? Z tego wyniknie tyle – można rzec: to niemało – że pan Zaremba pokłóci się w TVN z panem Lizutem o gejów czy Ziobrę. Nie przypuszczam jednak, by dziennikarze śledczy „Dziennika” ruszyli grzebać w historii Agory. Nadal istnieją „zaklęte rewiry”, w które lepiej się nie zapuszczać... Do takich „zaklętych tematów” zdaje się należeć np. historia powstania „dużych mediów”. A przecież opowieść o początkach „GW”, „Polsatu” czy TVN – jak wiele na to wskazuje – byłaby opowieścią na miarę niezłego filmu, oględnie mówiąc sensacyjnego... Tabu jednak się trzyma. W tej sytuacji jedynym medialnym graczem, który traktowany jest – w pewnym sensie – normalnie jest... ojciec Rydzyk, którego tajemnice tropią zgodnie wszyscy inni... Na pytanie „kiedy w polskim medialnym światku będzie dobrze?” odpowiadam zatem: będzie dobrze, gdy tak, jak traktowane jest „medialne imperium Rydzyka” „Polsat” będzie traktował „GW”, „Dziennik” TVN, a TVN „Polsat”... Czyli – prawdopodobnie – nigdy... Ale niech żywi nie tracą nadziei – jak mówi poeta...
http://perlyprzedwieprze.salon24.pl | Jeśli kogoś stać na odrobinę refleksji to niechaj przystanie na chwilę i się zastanowi - naturalnie w sposób oparty na logicznym rozumowaniu - nad mediami w Polsce. Jest nad czym się zastanawiać... W ramach możliwości temat będę uzupełniał.
Zygmunt Stary - 2008-01-10, 12:20
Co tu się zastanawiać?
Koń jaki jest, każdy zdrowomyślący widzi.
Zmiana tego "układu" jest nieprędka, bo znowu białe jest czarne, a czarne jest białe.
Generalna zasada: Odbierać biednym, a dawać bogatym znowu działa.
Cóż, jak długo PO współpracuje z PSL-em można mieć nadzieje, że "pewnych granic" na dużą skalę, się nie przekroczy (chociaż na małą już się to dzieje). A jak dojdzie do formalnej koalicji PO-LiD, to mamy drugą Hiszpanię... I tak do kolejnego przesilenia...
A odnośnie tematu:
Kolejne czystki w mediach to tylko kwestia czasu...
Tomek - 2008-01-10, 12:26
Co za BZDURA. Gazety piszą o tym, co zainteresuje ich klientów. A klientów interesują przede wszystkim politycy, dziwienie się tym, że dziennikarze rzadko się zajmują sami sobą w gazetach jest samo w sobie nonsensem. A w którymś kraju jest inaczej?
Dementi - 2008-01-15, 04:01
Tomek napisał/a: | Co za BZDURA. Gazety piszą o tym, co zainteresuje ich klientów. |
Czyżby?
Cytat: | Obrońcy słusznej sprawy
Ileż to napisano słów w obronie doktora Mirosława G., a zarazem słów oburzenia wobec Z. Ziobry, który ośmielił się powiedzieć, kiedyś "ten pan już nikogo nie zabije" - trudno byłoby chyba zliczyć.
Adwokatów "for free" miał G. tylu, że nie było wątpliwości, iż to tak naprawdę winnym jest Zbigniew Z., który przez pomyłkę zasiada na stanowisku ministra sprawiedliwości, a nie lekarz, "który tyle przeszczepów jeszcze mógłby zrobić i tylu ludziom życie uratować". D. Passent porównywał sprawę G. do case'u O. J. Simpsona (http://passent.blog.polityka.pl/?p=264) i - jakżeby inaczej - powtarzał za wujkiem Bronkiem, jak za panią matką - "słuszną tezę" o istnieniu "państwa stanu wyjątkowego". Nawet I. Janke nie mógł ścierpieć tego, że Z. powiedział na swojej konferencji dotyczącej zatrzymania kardiochirurga "o jedno zdanie za dużo" i pisał z niechęcią: "Do końca szedł w zaparte." (http://jankepost.salon24.pl/23296,index.html) (Nawiasem mówiąc, niejaki Zbigniew Ćwiąkalski wyrażał w tamtych czasach zdanie, że Mariusz Kamiński za prowokacje CBA powinien odpowiedzieć karnie, zaś Z. politycznie).
Bp T. Pieronek załamywał ręce, mówiąc o "zdziczałym państwie totalitarnym" itd. Tego zaś, co tutejsze salonowe lwy ("znawcy wszystkiego") pisały w sprawie G. nawet nie mam zamiaru cytować, bo szkoda czasu, miejsca i nerwów. W końcu, w grudniu ub. roku, gdy już polskie państwo zerwało kajdany totalitaryzmu, a z Niemiec nadeszła korzystna ekspertyza (http://www.rmf.fm/fakty/?id=127317) "znany kardiochirurg" (jak zwykle pisano w relacjach prasowych) G. z czystym sumieniem wytoczył Z. proces "o naruszenie dóbr osobistych" za wypowiedzenie przez ministra zdania „Już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie” - co wielu komentatorów przyjęło z należytym uznaniem i zrozumieniem.
No i nagle 12 stycznia 2008 r. "Rz" publikuje stenogramy, z których jasno wynika, że G. jednak zalecał odłączenie pacjenta od aparatury podtrzymującej życie, przy czym, by nastąpiło to "zgodnie z medycznymi procedurami", a nie wymagało udziału specjalnych komisji lekarskich, proponował chorego przewieźć z oddziału intensywnej terapii na salę operacyjną (http://www.rp.pl/artykul/83326.html) - no i co? I nic. I od paru dni cisza. Żadnej burzliwej dyskusji nie dostrzegłem, wszystkich niemalże komentatorów rozczuliła kolejna obowiązkowa kwesta Owsiaka (i Tuska nawet) aniżeli szokująca sprawa G.
Chociaż nie, przepraszam, odezwały się głosy świętego oburzenia na CBA i samą redakcję "Rz", że takie stenogramy opublikowano. Zbigniew Ć. zapowiedział zajęcie się sprawą przecieków (http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,4833631.html), a zajadający śniadanie z M. Olejnik politycy Partii Okrągłego Stołu omal nie pospadali z krzeseł, emocjonując się "skandalicznym przeciekiem z CBA" (http://www.dziennik.pl/polityka/article107859/Szczyglo_Rzad_PO_nie_panuje_nad_sluzbami.html). Dr leśnictwa Łelkam-Ewrybady-Olejniczak stwierdził nawet, że CBA odpowiada za spadek liczby przeszczepów.
Nic dziwnego, że swoje zaskoczenie wyraził w felietonie P. Semka (http://www.dziennik.pl/opinie/article107973/I_gdzie_te_porazajace_fakty_Kaczmarka_.html), zauważając, że "nowe fakty, do których dotarli dziennikarze “Rzeczpospolitej”, każą tę wypowiedź Ziobry traktować znacznie poważniej."
Czy ktoś z niedawnych obrońców Mirosława G. potraktował ją inaczej? Jakoś nie zauważyłem.
Natomiast prof. Z. Krasnodębski, pisząc swój felieton o "rewelacjach" niedoszłego premiera K. (vel Kononowicza z Włoch) stwierdza, że
"Wszyscy pamiętamy, jak tuż po dymisji Kaczmarek zapewniał media, że dysponuje niezbitymi dowodami na łamanie konstytucji i budowę w Polsce państwa policyjnego. Zastrzegał, że ujawni te rewelacje dopiero wtedy, gdy zostanie zwolniony z wiążącej go tajemnicy państwowej. Jeszcze kilka dni temu mecenas Leszek Piotrowski twierdził, że prokuratura otrzyma od Kaczmarka informacje wystarczające do postawienia "pewnych osób" przed Trybunałem Stanu. Jednym słowem, można było oczekiwać potwierdzenia tych wszystkich oskarżeń, którymi szermowano na jesieni ubiegłego roku."
(http://www.dziennik.pl/opinie/article107973/I_gdzie_te_porazajace_fakty_Kaczmarka_.html)
I co? I także nic. "Rewelacje" K. okazały się wielkim "G", można rzec. Można też powiedzieć więcej: no to co z tego, że nic? Tym wszystkim obrońcom słusznych spraw, obrońcom praworządności, demokracji i wolności obywatelskiej nie o prawdę przecież chodziło.
Free Your Mind | Jeśli komuś została jeszcze choć jedna szara komórka - niechaj ten ktoś się przebudzi!
ryba - 2008-01-15, 13:06
jeśli chcecie coś dla równowagi o GW, to przeczytajcie sobie tekst Sławomira Sierakowskiego "Polska do Nietzschego?". znajdziecie w sieci
Mateusz - 2008-01-15, 16:31
Dementi
Ciekawy artykuł...
Wystarczy jeszcze dodać transfery Tomasza Lisa (teraz do TVP) i niejasną działalność Urbańskiego.
Media to IV władza, dobrze że ja już tv oglądam coraz rzadziej od ponad roku
red - 2008-01-15, 16:42
Nie zmienia to w niczym faktu, że nastąpił kontrolowany przeciek informacji ze sprawy doktora G. i prokuratura musi to wyjaśnić. Tak samo nie zmienia to faktu, że Ziobro przekroczył swoje kompetencje wyrażając swoje sądy w sprawie doktora G. Nie chce tu nikogo bronić ale każdy ma prawo do sprawiedliwego procesu i obrony a tego człowieka zaszczuto zanim jeszcze postawiono mu zarzuty.
Krool50 - 2008-01-15, 18:30
Zygmunt Stary napisał/a: |
Zmiana tego "układu" jest nieprędka, bo znowu białe jest czarne, a czarne jest białe.
|
I choc byscie, nie wiem jak krzyczeli, nikt nas nie przekona, że czarne jest czarne a białe jest białe.
Auto powszechnie znany. Kto zgadnie.......................
Tomek - 2008-01-15, 23:16
Dementi: Doktora G. obronili przede wszystkim BIEGLI powoływani przez prokuratora. W końcu nawet powałano biegłych zza granicy ale i to nic nie zmieniło. Sorry, ale taka jest prawda - Ziobro okazał się prymiwytnym głupkiem, grającym na ludzkich emocjach i nikim więcej. Gazety prywatne natomiast, piszą różne rzeczy dla pieniążków, ale, żeby to zrozumieć trzeba mieć faktycznie szare komórki
Dementi - 2008-01-16, 12:24
Cytat: | Platforma Obywatelska spłaca długi wobec TVN?
Platforma Obywatelska planuje przekazać regionalne media publiczne samorządom. Spowoduje to likwidację TVP Info, która zostanie rozparcelowana między samorządy i zmieni się w telewizję wyłącznie regionalną. Głównym beneficjentem tej operacji będzie oczywiście TVN24, który straci konkurenta i stanie się monopolistą jako jedyna polskojęzyczna telewizyjna stacja informacyjna.
Jeszcze nie zakończyła się dyskusja o Sylwestrze w Warszawie, gdzie zarzucano Hannie Gronkiewicz-Waltz spłacanie długów wobec TVN za wyborcze poparcie (umowa z TVN była o wiele mniej korzystna niż umowy innych miast z TVP i Polsatem, Warszawa wydała więcej pieniędzy z miejskiej kasy niż Kraków i Wrocław a efekty w postaci frekwencji na imprezie były dużo gorsze) a już mamy kolejny przykład spłacania wyborczych długów przez PO. Tym razem sprawa jest o wiele poważniejsza.
TVP Info ściga się teraz z TVN 24, a sprawy lokalne istotnie poszły w kąt - ocenia posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO), przewodnicząca sejmowej komisji kultury i środków przekazu. - Wszyscy w Platformie zgadzamy się, że tak dłużej być nie może. Dlatego dyskutujemy, jak to zmienić. Za pół roku przedstawimy projekt ustawy o nadawcach publicznych, która zmieni strukturę tych mediów. (http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,4840858.html )
Czy telewizja pod kontrolą samorządów będzie niezależna? Wątpię. W samorządach w miastach rządzi teraz głównie PO. Będzie to zatem zawłaszczenie mediów przez PO, tyle że na poziomie regionalnym. TVP 3 będzie po zmianach politycznie sterowana na poziomie regionalnym. Tak będzie wyglądała „niezależność" mediów w wykonaniu PO.
Jak już napisałem głównym beneficjentem tej sytuacji będzie TVN. Wcześniej TVN24 było monopolistą. Teraz ma konkurenta w postaci TVP Info. Po zmianach ten konkurent zniknie. Dla TVN24 oznacza to większą oglądalność i wyższe zyski. Dla PO, że jej tuba propagandowa będzie monopolistą wśród telewizji wyłącznie informacyjnych.
Przeciętny widz straci. Nie każdy ma kablówkę czy telewizję cyfrową. Nie każdy ma dostęp do TVN24. Ci którzy nie mają, będą odcięci od telewizji informacyjnej. Ci którzy kablówkę mają będą skazani na POwską sieczkę podawaną przez TVN24.
A więc odzyskiwanie mediów i spłacanie wyborczych długów przez PO trwa. A TVN prawdopodobnie odwdzięczy się za zlikwidowanie konkurenta w postaci dalszych „obiektywnych" „Faktów"...
źródło: http://moherykontrauklad....6726,index.html | Nie ma to jak "normalność".
Tomek - 2008-01-17, 09:10
Cytat: | Głównym beneficjentem tej operacji będzie oczywiście TVN24, który straci konkurenta |
ROTFL! Konkurenta? TVP Info to jest żenada - non stop pomyłki prowadzących, problemy z wysławianiem się, na "pl.pregierz" non-stop pojawiają się wątki o nieprofesjonaliźmie tego programu.
Cytat: | powoduje to likwidację TVP Info, która zostanie rozparcelowana między samorządy i zmieni się w telewizję wyłącznie regionalną |
I prawidłowo, tak było kiedyś i było dobrze, zresztą właśnie samorządy protestowały przed powstaniem TVP Info, tak więc nie jest to jakiś wymysł PO.
Cytat: | Czy telewizja pod kontrolą samorządów będzie niezależna? Wątpię. W samorządach w miastach rządzi teraz głównie PO |
Po rządzi tam, gdzie wybrało społeczeństwo. Ciekawe, że TVP za rządów PiS z prezesem z PiS była niezależna. Leczcie się ze ślepoty, hipokryci.
mareks - 2008-01-17, 11:11
Tomek a co Ty widziałeś w TV Łódż o Wieluniu.Łódz jest tak zainteresowana regionem jak w sprawie S8.Po drugie,nie wszyscy posiadają kablówke lub satelitkę aby oglądać TVN24 i p.Kuzniara który od rana pluje w PIS i Prezydenta.
red - 2008-01-17, 11:25
mareks napisał/a: | Tomek a co Ty widziałeś w TV Łódż o Wieluniu.Łódz jest tak zainteresowana regionem jak w sprawie S8. |
Na pewno więcej było o Wieluniu w TV Łódź niż w TVP Info
Sprawa S8 byla juz przerabiana w oddzielnym temacie i wcale nie jestem przekonany (jako rodowity wielunianin) o wyższości wariantu południowego nad północnym.
mareks napisał/a: | Po drugie,nie wszyscy posiadają kablówke lub satelitkę aby oglądać TVN24 i p.Kuzniara który od rana pluje w PIS i Prezydenta. |
Pewnie p. Kuźniar jest członkiem "układu"
Tomek - 2008-01-17, 11:25
mareks napisał/a: | Tomek a co Ty widziałeś w TV Łódż o Wieluniu.Łódz jest tak zainteresowana regionem jak w sprawie S8.Po drugie,nie wszyscy posiadają kablówke lub satelitkę aby oglądać TVN24 i p.Kuzniara który od rana pluje w PIS i Prezydenta. |
Nie zauważyłem, może Ci dach przecieka?
mareks - 2008-01-17, 14:48
.Przypominam że w info jest program lokalny od godz.18 do 20 a mojego dachu nie chcą pokazać.No ale pokażą jak się zmieni dyrekcja TVP3.
Dementi - 2008-03-14, 16:38
Przy okazji obchodów marcowej rocznicy...
Bogdan Czajkowski na blogu Macieja Rybińskiego napisał:
Cytat: | Szanowny Panie Redaktorze,
Podpisuję się pod Pańskimi rozważaniami! Spoglądam bowiem z rosnącym niesmakiem - bo chyba podczas żadnej, z poprzednich rocznic, hucpa nie była tak nachalna - na medialny potop “krokodylich łez” nad “martyrologią” osób pochodzenia żydowskiego, spowodowaną wydarzeniami Marca ‘68. Tak jak wtedy, tak i obecnie czynnik “żydowski” jest nadymany do granic absurdu! W obu przypadkach czyni to propaganda; wówczas partyjna, obecnie - przekaziorów “poprawności”. A przecież wznieciliśmy wówczas “romantyczną” i szlachetną (choć i naiwną) rewoltę, przeciw - w istocie, choć tego tak nie nazwaliśmy - okupacji sowieckiej i zakłamaniu, nazywającemu ją… wolnością! I dodajmy jeszcze - co Pan zapewne potwierdzi - że zazdrościliśmy naszym kolegom, którzy opuszczali Polskę, bo my nie mieliśmy takiej możliwośći. Żaden też z ówczesnych emigrantów, nie wyjeżdżał na poniewierkę - na przykład: do łagrów - jak ci, których deportowano nocą, w 1940 i 1941 r. [Przywołuję tu ową tragedię, gdyż spędziłem ostatni rok w Australii i N. Zelandii, wśród - m.in. “dzieci z Rosji”, prowadząc projekt badawczy, na zlecenie IPN. Z zawodu jestem reżyserem, pasjonatem historii ojczystej.] A to była prawdziwa Hekatomba, pod wrażeniem której wciąż jestem, choć jej zaledwie “dotknąłem”! Odmowę przywrócenia obywatelstwa tym 60 tysiącom Polaków, w Kazachstanie, uważam za największą HAŃBĘ NIEPODLEGŁEJ RZECZPOSPOLITEJ!
Na tym tle pozwolę sobie na wątek osobisty. Jak wiadomo - odmówiłem przyjęcia Krzyża Oficerskiego Orderu “Polonia Restituta”. To bardzo wysokie odznaczenie - nie spodziewałem się aż tyle, gdy mnie powiadamiano - a więc pokusa była tym większa!Nie odmówiłem jednak Prezydentowi RP - ktokolwiek piastowałby ten urząd - lecz… Rzeczpospolitej; takiej, jak ją postrzegam. Rzeczpospolitej, która niewiele ma wspólnego z moimi marzeniami - choćby tymi, sprzed 40 lat. Nie rozgoryczenie jednak było powodem decydującym, lecz SPRZECIW WOBEC POŚPIESZNEJ RATYFIKACJI TRAKTATU REFORMUJĄCEGO, PONAD GŁOWAMI NARODU, BO BEZ REFERENDUM! [Więcej - samo rozgoryczenie nie popchnęłoby mnie do tak dramatycznego kroku, choć gorzko jest przyjmować nagrody od RP, która - drugą ręką - “wypędziła” mnie na banicję, której się poddałem!]
Wiem, że być może Pan - jak i wielu z tych, co wpisali tu swoje uwagi - są za przyjęciem tego traktatu..? [Jeśli się mylę, to przepraszam!] Jednak nikt rzetelny nie może kwestionować niezbędności tego referendum, skoro traktat uderza (podważa) w Konstytucję RP, która przyjęta była przecież w drodze referendum..!? A ta zdecydowana odmowa “elit”, czyni traktat tym bardziej podejrzanym..! Znam argumenty przemądrzałych, którzy powiadają, że Naród nie zrozumie traktatu, więc nie może się wypowiadać. Słuchałem jednego z nich - Czesława Bieleckiego - który przekonywał mnie o tym w salonie (po uroczystości). [Wyrażając się przy tym z pogardliwą wyższością o swoich współobywatelach. To charakterystyczne, że tak wyrażają się najczęściej “piewcy” demokracji, którą ja - od dawna już - nie zanadto się zachwycam… Bo “załapaliśmy się” na nią za późno; w stadium jej powszechnej degeneracji, zwłaszcza w Europie!]
Ale przecież posłowie, którzy już głosowali (i będą głosować), NIE ZNAJĄ TREŚCI TRAKTATU! Jakie jest więc tu wyjście? Ano, myślę, że roztropniej jest oddać decyzję w ręcę Suwerena i jego… intuicji. Bo posłowie - niestety - mogą się kierować własnym - często: bardzo przyziemnym - INTERESEM, co nie jest żadnym odkryciem! Narodowi zaś - w swojej masie - trudno to imputować. Być może Naród, kierując się właśnie ową intuicją, odrzuci ten traktat “bez czytania”, na co on właśnie zasługuje… [Jakakolwiek by nie była ta decyzja - w tak fundamentalnej sprawie - nie będzie podlegać zakwestionowaniu!] Jeżeli ta “konstytucja”, wypichcona przez grono “mędrców” - bez żadnego “demokratycznego” mandatu - liczy tysiące stron, które “nie poddają się” lekturze zwykłego człowieka, to już ta okoliczność winna ją dyskwalifikować, w oczach roztropnego obywatela. Znajdujemy się tu w podobnej sytuacji jak ów klient, któremu oferuje się do podpisania “nadzwyczaj korzystną” umowę, opatrzoną nie kończącą się listą aneksów, zapisanych drobnym druczkiem, którego nie da się przeczytać bez lupy! A po przeczytaniu - nie da się zrozumieć; takim językiem są napisane! Nie wiem jak Państwo, ale ja takich “korzyści” (umów) nie przyjmuję!
Wracam do obchodów rocznicy. Moje “5 minut” było krótkie. “Przyćmił” mnie - a jakże by inaczej! - Michnik, a ściślej: jego nieobecność w Pałacu Prezudenckim. [Nb.: przyjęcie traktatu - w mojej opinii - spowoduje koniecznośc powrotu do jego dawnej nazwy: Pałac Namiestnikowski.] Tak więc - szybko spadłem z “pierwszych stron”, choć wydawałoby się - a nie sądzę, by była to megalomania - że mój dramatyczny gest zasługiwał na trochę więcej uwagi i… refleksji?! [Bóg mi świadkiem, jak trudna to była decyzja, której nie byłem pewien nawet wówczas, gdy wychodziłem z szeregu, podchodząc do Prezydenta RP! Nie kierowała mną pycha - chęć “zaistnienia” (choć nie wszystkich, zapewne, przekonam o tym) - ale imperatyw, który płynął z głębi serca… Podobny temu, który popychał mnie przed 40. laty!] Po trzech dniach, nawet tutaj, nikt już o tym nie wspomniał! A chciałem - decydując się na ów gest - wstrząsnąć panem Prezydentem i rządzącymi elitami, zmuszając ich do refleksji. Ostatecznie - nie codzień zdarza się coś takiego! Chciałem też przemówić w imieniu tych, których głos jest wyciszany - lub wycinany! - w… “demokratycznych” mediach. Niestety. Ja, nieuleczalny już chyba “Don Kichot” - odniosłem wrażenie, że jedyne co osiągnąłem u pana prezydenta, to - jego osobistą urazę do mnie za “nielojalność”, jak to określił. Nawiasem mówiąc: jakby to on - a nie Rzeczpospolita, co podkreślają moi nieżyczliwi i obłudni adwersarze - przyznał mi, “niewdzięcznemu”, to odznaczenie - w nadmiarze łaski - i to jemu powinienem być wdzięczny?! [Jeśli tak, to może wcale nie zasłużyłem?] Po trzech dniach czuję się trochę tak, jak - z zachowaniem właściwych proporcji - mógłby się czuć śp. R. Siwiec, po spaleniu się przed 40. laty..! [A jego samobójczą śmierć także zmanipulowano, bo nie podpalił się w proteście przeciw inwazji Czechosłowacji!]
Więc teraz - o manipulacji medialnej. Popełniłem kardynalny błąd (”dwa grzyby w barszcz”), gdyż nie powinienem wspominać o swoim rozgoryczeniu, a ograniczyć się do sprawy referendum. Tym ułatwiłem zafałszowanie motywów mojego gestu, przez zmarginalizowanie - a nawet: amputację - sprawy referendum! Przyznany mi order nosi dumne zawołanie: “Polonia Restituta”. Nie mogłem go przyjąć w chwili obecnej, gdy - w mojej opinii - zagraża mu zmiana wezwania na inne: “Polonia Finita”!
Gdy - po odmowie przyjęcia odznaczenia - opuszczałem salę, zabiegł mi drogę rozgorączkowany Janek Lityński i… z zachwytem pogratulował mi gestu! Był bowiem przekonany, że wykonałem go w proteście wobec absencji Michnika. Później - gdy już poznał, “biedaczek”, moje motywy - przyjął rolę “mister elegantiarum”, prawiąc do kamery TVN, że nie należy wnosić na taką “podniosłą uroczystość” swoich “osobistych obsesji”! [Naturalnie - z zastrzeżeniem, że nie jest to obsesja… “troski o Michnika”..?] Nie dziwię się wcale, że moją troskę o Niepodległość Polski (szczerą, a choćby i nieuzasadnioną), Lityński uznaje za… “osobistą obsesję”. Tak było i 40 lat temu, gdy on - i inni komandosi - uznawali sowiecką dominację, a przedmiotem ich troski było “poprawianie” komunizmu, w duchu bardziej… trockistowskim, co zauważył tutaj także - w swoim wpisie - “inż. analityk”. Nie kto inny jak Michnik, jeszcze przed 15 laty, przyznawał publicznie, że w ich słowniku politycznym brakowało słowa “niepodległość”!
Gdy już włączyłem - po opuszczeniu Pałacu - swoją komórkę (skądinąd - na kartę, bez nazwiska właściciela), natychmiast zaczęła “grzać się do białego”… Opadły mnie - prawie wyłącznie - te media, które zwęszyły - podobnie jak Lityński - możliwość “dokopania” Prezydentowi. Pierwszą była czołowa “propagandzistka III RP”, M. Olejnik. Niezłomnie, bo kilkakrotnie - gdyż odsyłałem ją na później - dzwoniła, dopóki nie poznała moich powodów z innego źródła. Wtedy zamilkła. A wszystkie te media indagowały mnie na okoliczność absencji Michnika. Moje wypowiedzi - w tej sprawie - co do jednej, zostały przemilczane…
Jak dalece jest Marzec zawłaszczony i… “zlasowane” są mózgi publiczności, niech zilustruje jeszcze jeden przykład. Na forum dyskusyjnym - na temat mojego gestu - na Wirtualnej Polsce, znaczna część wpisów podejmuje “zagadnienie” mojego nazwiska. A mianowicie - internauci zastanawiają się, czy jest prawdziwe, a jeśli nie, to - jakie nosiłem przed zmianą na polskie? Nie mówiąc już o tym, że ów “przechył” medialny wywołuje autentyczne i prymitywne odruchy… antysemickie, których nie było wśród nas, przed 40. laty…!
Wszystko to jest bardzo przygnębiające.
Z wyrazami szacunku
http://blog.rp.pl/rybinsk...ec/#comment-417
| ...no i o wydarzeniu cisza była, lecz gdyby tylko powód trochę inszy był to pewnie o całej historii słyszelibyśmy równie głośno jak o tym nieszczęsnym satelicie - co to minister Klich jako jedyny na świecie ochotnicze straże pożarne (w całej Rzeczpospolitej!) mobilizował, aby przeciwdziałać nieistniejącemu zagrożeniu, a media obficie wszystko nam relacjonowały. Pinkna ta normalność.
|
|