|
Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia
|
|
Pręgierz - PRETOR z Wielunia, czyli jak się ściąga należności...
polkar - 2006-01-02, 14:44 Temat postu: PRETOR z Wielunia, czyli jak się ściąga należności... Opiszę, jak to podjąłem współpracę z firmą PRETOR z Wielubia zajmującą sie ściąganiem należności. Firma Pretor zajmuje się windykacją i ściąganiem należności od firm, instytucji.
postanowiłem zlecić tej firmie ściągnięcie należności z PZU. ale muszę się trochę cofnąć w czasie i nawiązać do PZU.
Pewnego pięknego dnia (4 kwietnia 2005) jechałem moją piękna i niska hondą i trafiłem na dużą dziurę w jezdni. Efektem tego spotkania było:
pogięcie felgi MOMO 17', ponacinanie opony Dunlop 205/40/17, porysowanie dołu zderzaka, i prawdopodobnie uszkodzenie amortyzatora. Jako, że drogi są ubezpieczone, to zwróciłem się do ubezpieczyciela drogi o wypłatę odszkodowania. Ubezpieczycielem było PZU.
Nie będę opisywał szczegółów, ale skończyło się na wypłacie odszkodowania sporządzonego kosztorysowo w kwocie 1049zł. Niestety takim stanem rzeczy nie byłem zadowolony, gdyż na części wydałem więcej. Nie posiadałem rachunków za naprawę, gdyż musiałem zakupic częsci i naprawić auto, by jezdzić nim dalej, ale do naprawy musiałem dołożyć. Wiadomo, naprawa jest tańsza, gdy firma nie wystawi rachunków.
Odwołałem się od wyceny PZU i w odwołaniu załączyłem przykładowy kosztorys naprawy z ASO HONDA na kwotę ponad 3000zł. Niestety PZU mnie znowu zbyło...
I przechodzimy do głównego bohatera mojego opowiadania - firmy Pretor.
zobaczyłem reklamę firmy w Tygodniku Powiatowym i pomyślałem sobie: Tylko Oni są w stanie mi pomóc. Zadzwoniłem, umówiłem się i wytłumaczyłem o co mi chodzi.
A chodziło mi o to, by PZU dopłaciło ok 1000-2000zł do wcześniej wypłaconej kwoty.
Wiadomo, że w przypadku naprawy auta, to właśnie auto traci na wartości przy sprzedaży, dlatego chciałem odzyskać część tej kasy + należność za naprawę i części.
Tym właśnie miała zająć się firma Pretor. Firma przyjęła zlecenie i zapoznała się z sytuacją.. Do umowy dołączyłem ksero wszystkich moich dokumentów z PZU. Umowa w skrócie wyglądała tak:
Wieluń, dnia 19.08.2005
Umowa zlecenia windykacji należności pieniężnych
Zleceniodawca: Karol XXXXXXX
Reprezentowany: jw.
zleca dokonanie pozasądowej windykacji należności pieniężnych
,,PRETOR,,
od dłużnika: PZU
na kwotę: ok 2000zł
należności te wynikają z: roszczenia odszkodowania
Strony ustaliły wynagrodzenie zleceniobiorcy na 10% od wyegzekwowanych od dłużnika kwot.
Za ok miesiąc od zawarcia umowy zadzwoniłem do Wielunia zapytaniem jak przebiega moja sprawa. Dostałem numer na komórkę do pana mecenasa, który przyjmował mnie w biurze i który prowadzi moją sprawę. Zadzwoniłem i pan mecenas powiedział, że sprawę przekazał do PZU, czyli napisał odwołanie. Poprosiłem o przesłanie ksera pisma do mnie, lub przesłanie E-maila (w końcu mam prawo wiedzieć jakie pismo wystosował Pretor w mojej sprawie)
Niestety nie doczekałem się ani pisma na e-maila, ani listownie.
Na początku pazdziernika dzwoniłem ponownie. Pan mecenas powiedział mi, że zapomniał wysłać mi pisma, ale zaraz to zrobi. Niestety nie doczekałem się.
Dwa tygodnie później zacząłem dzwonic do pana mecenasa na komórkę jak sprawa dalej się posunęła. Niestety nie odbierał. Dzwoniłem co kilka dni, o różnej porze, bo mógł byc na rozprawie. NIESTETY NIE ODBIERAŁ!!!!!!!!!!!!!
Pojechałem do Wielunia do biura firmy, ale źle trafiłem, nie było mecenasa.
Dzwoniłem kilka razy do biura chcąć z nim porozmawiać, lecz go nigdy nie było, ale zawsze ktoś mówił, że przekaże, że dzwoniłem, ale nikt z Pretora do mnie nie dzwonił. Kazałem po raz kolejny wysłać ksero pisma do mnie, nie zostało to zrobione!
Straciłem nadzieję, że cokolwiek zostanie wyjaśnione. Firma Pretor zaczęła mnie olewać.
Na początku grudnia ponownie wybrałem się do Wielunia do biura firmy.
Poprosiłem o zwrot wpłaconych pieniążków i zwrot moich dokumentów. Niestety nie było pana mecenasa i nie mogło to być zrobione. Umówiłem się kilka dni później.
Spotkałem się z panem mecenasem. Pytam dlaczego tak to trwa, czy ta sprawa jest ruszona.
Om zaś odpowiada, że niestety miałtyyyyyyyle roboty, ze ta sprawa jest wogóle nie zaczęta, bo otwierał drugie biuro w Łodzi i nie miał czasu na prowadzenie tego. Powiedział mi w oczy, że z tego nie ma dużego zysku i oni nie prowadzą tak małych spraw, a to zrobili w drodze wyjątku!!!
Poprosiłem grzecznie o zwrot pieniążków za prowadzenie sprawy. Pan mecenas niestety nie mógł mi pieniążków wypłacić, bo one musiały iść z konta bankowego na moje konto. Ok, podałem nr konta i czekałem na zwrot należności za niewykonaną usługę i czekałem za zwrotem dokumentów.
Niestety mamy już 2006 rok, a ja nie mam ani kasy, ani dokumentów!!
W momencie pisania tego tematu zadzwoniłem do firmy i pytam się jak z moją kasą:
Pan mecenas powiedział, że pieniążki poszły kilka dni temu i na pewno mam już na koncie. W trakcie rozmowy sprawdziłem konto (mam konto internetowe) i niestety, żaden przelew nie wpłynął. On zaś nadal się upiera, że wysłał mi na konto 150z. No to ja: jakie 150zł?????????????
A pan mecenas mówi, że Ja zrezygnowałem w trakcie prowadzenia sprawy i, że należy mi się tylko połowa kasy.... Absurd.... Niby to ja zrezygnowałem??? A On w trakcie rozmowy w cztery oczy w grudniu sam się przyznał, że nie zaczął prowadzić sprawy, bo otwierał biuro w Łodzi.
Podsumowując:
Miałem nadzieję na ściągnięcie należności z PZU, bo uważałem, że nie wypłacili mi odpowiedniej sumy za naprawę auta, a tu dopiero PRETOR zrobił na mnie wałek.
Jestem stratny 300zł + kilkadziesiąt zł za dojazdy + kilkadziesiąt zł za telefony + kilkaset zł nieściągnięte z PZU (tym miał się zająć Pretor).
Można powiedzieć, że Pretor ściąga należności... za niewykonana robotę...
Gregg Sparrow - 2006-01-02, 15:25
Powiem tak.
Sam sie zrobiłes w wała i to dwa razy.
Po pierwsze: jak dostałes ekspertyzę i decyzję od PZU to tam napewno widniał termin odwołania od decyzji. Jeżeli nie złożyłes odwołania w tym czasie ( o ile się orientuję jest to 14 dni) i wziąłeś kasę (tą według ciebie za małą ) to PZU zamknęło sprawę. I tak uczyniłaby każda firma ubezpieczeniowa.
Należało: pisać odwołanie w terminie a przedewszystkim nie brać pieniędzy. Jeżeli nie uwzględniliby odwołania wtedy podać sprawę do sądu z powództwa cywilnego o wypłate odszkodowania w kwocie tobie odpowiadającej.
Po drugie: na jakiej podstawie dałeś zlecenie do firmy windykacyjnej??? "Panie bo oni mnie oszukali..."??? Równie dobrze mogłes wynająć kilku Ruskich i byłoby to z takim samym skutkiem. No chyba że miałeś jakieś podstawy prawne ale z tego co piszesz to wyczerpałeś je wraz z momentem wzięcia odszkodowania i zamknięcia sprawy.
Należało: nie dawać zlecenia tylko patrz punkt pierwszy.
Wiem conieco na ten temat bo tak właśnie postąpiłem
PZU chciało mi wypłacić 1100PLN a podałem ich do sądu i dostałem 7900 odszkodowania.
A może teraz niech sie wypowie jakiś prawnik.
polkar - 2006-01-02, 15:41
gregg napisał/a: | .
Po pierwsze: jak dostałes ekspertyzę i decyzję od PZU to tam napewno widniał termin odwołania od decyzji. Jeżeli nie złożyłes odwołania w tym czasie ( o ile się orientuję jest to 14 dni) i wziąłeś kasę (tą według ciebie za małą ) to PZU zamknęło sprawę. I tak uczyniłaby każda firma ubezpieczeniowa.
Należało: pisać odwołanie w terminie a przedewszystkim nie brać pieniędzy.
Wiem conieco na ten temat bo tak właśnie postąpiłem
PZU chciało mi wypłacić 1100PLN a podałem ich do sądu i dostałem 7900 odszkodowania.
A może teraz niech sie wypowie jakiś prawnik. |
Po pierwsze:
Najpierw przysłało PZU kasę na konto, a później pismo.
Po drugie:
W tym piśmie napisali, że kwota, którą mi przysłali nie ulegnie zmniejszeniu, ale moę się od tego odwołać.
Po trzecie:
Nie podali określonego czasu na odwołanie. Z tego co sie dowiedziałem, to mogę się odwołać i założyć sprawę nawet do roku czasu.
A po czwarte;
To skupmy sie na firmie PRETOR i ich podejściu do klienta. PZU to całkowicie inna historia. musiałem opisać troche PZU by nawiązać do tematu.
Gregg Sparrow - 2006-01-02, 16:06
No to może powalcz z PZU w sądzie jeszcze. Może swoje wyciągniesz...
Co do firmy windykacyjnej to raczej z nimi nie wygrasz. To są złodzieje i to w biały dzień. Dlatego od nich to radzę z daleka...
Tomek - 2006-01-02, 17:17
gregg napisał/a: | No to może powalcz z PZU w sądzie jeszcze. Może swoje wyciągniesz...
Co do firmy windykacyjnej to raczej z nimi nie wygrasz. To są złodzieje i to w biały dzień. Dlatego od nich to radzę z daleka... |
Takie praktyki firm windykacyjnych opierają się wyłącznie na jednym - zniechęceniu klienta do wyciągania konsekwencji. W znakomitej większości wypadków wystarczy taką firmę (o ile nie są z założenia oszustami, bo wtedy trzeba od razu z grubej rury) postraszyć sądem i miękną. Jak to jest prawdziwy prawnik to wierz mi. Sprzeda Merola, żeby nie mieć nic do czynienia z sądem, bo jedno wykroczenie, może mu przekreślić całą karierę. Problemem klientów jest często to, że nie znają swoich praw, a wbrew pozorom są one całkiem niezłe.
polkar - 2006-01-05, 21:13
Kasa odzyskana:
1.
PRZEDSIĘBIORSTWO WIELOBRANŻOWE PRETOR Tytuł: WYCOFANIE ZLECENIA 177/U/05 PO OPŁ ATACH REDUKCYJNYCH,
Przelew na rachunek +150,00
2.
KANCELARIA PRAWNA
Tytuł: zlecenie ubezpieczenie pzu,
Przelew na rachunek +150,00
Czasem warto za swoimi sprawami chodzić...
Sprawa z PRETORem całkowicie wyjaśniona, także koniec tematu.
|
|