Zamiast toczyć dyskusję o Polsce w niewoli, proponuję zastanowić się, co by było, gdyby Polska nie przystąpiła do Unii.
Warto zrobić taki rachunek sumienia, aby unaocznić malkontentom, jak wyglądałaby polska polityka zagraniczna, gospodarka, bezrobocie itp, itd.
Dokładnie Gdyby nie otwarte rynki pracy dla Polski, to podejrzewam, że klepalibyśmy wielką biedę.
Pomógł: 46 razy Wiek: 44 Dołączył: 02 Sie 2006 Posty: 3905 Piwa: 79/18 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-12-05, 11:57
basteks, ja np. widzę wiele rzeczy wybudowanych, kupionych z funduszy UE, ale widzę też koszty integracji, naszą składkę, koszty przystosowywania się do bzdurnego niejednokrotnie prawa. Politycy mówią tylko o strumieniu pieniędzy płynącym z UE. Ale nikt nie liczy kosztów... a może liczy tylko nie warto tego upubliczniać?
Tomek, *Michalkiewicz.
A poza tym - rolą felietonisty nie jest udowadnianie czegokolwiek. Michalkiewicz zestawia pewne fakty ze sobą i na ich podstawie wysnuwa swoją teorię. Wielokrotnie się z nim nie zgadzam, ale uważam, że czytanie jego felietonów, podobnie jak czytanie felietonów z Polityki, Newsweeka czy Wprost daje po prostu możliwość spojrzenia na pewne wydarzenia pod różnym kątem i na tej podstawie wyrabianie sobie opinii...
cogito, np według słów pani minister Zyty Gilowskiej moglibyśmy nie mieć deficytu budżetowego. Z jednym trzeba się zgodzić z Michalkiewiczem - rząd w Warszawie ma obecnie znacznie mniej do powiedzenia niż przed 2004r. I jeśli integracja europejska pójdzie w kierunku superpaństwa to znaczenie rządu w Warszawie będzie dalej malało.
basteks napisał/a:
Nie widzicie zmian ?? Jak oceniacie 2 lata rzadów Jarosława - to widzicie same plusy - a w większości sa to właśnie efekty wejścia do UE.
Widzę bardzo niewiele plusów rządów Jarosława K.
_________________ Ludzie dzielą się na tych, którzy lubią koty i na pokrzywdzonych przez los...
Pomógł: 10 razy Wiek: 44 Dołączył: 21 Lip 2005 Posty: 1397 Otrzymał 5 piw(a) Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-12-05, 12:41
ourson: czytałem wiele felietonów, niektóre są w ogóle nie merytoryczne, ale autorzy starają się być obiektywnymi. Michałkiewicz niemal cały felieton oparł na tezie, że PO to praktycznie niemiecka agentura (do tego ujawnia swoje antyeuropejskie i antyniemieckie fobie). Jeślibyś nie zauważył, to Zygmunt przytoczył ten felieton jako argument w dyskusji, więc zamierzenia Michałkiewicza średnio mnie interesują. Skrytykowałem ten felieton jako argument.
_________________ Art. 146, ust. 1: "Rada Ministrów prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną
Rzeczypospolitej Polskiej."
Art. 133, ust. 3: "Prezydent Rzeczypospolitej w zakresie polityki
zagranicznej współdziała z Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem."
Pomógł: 46 razy Wiek: 44 Dołączył: 02 Sie 2006 Posty: 3905 Piwa: 79/18 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-12-05, 13:33
* Michalkiewicz
Ale felietonista nie jest od tego żeby być obiektywnym. On ma przedstawić właśnie swój punkt widzenia. Od podawania faktów są proste artykuły prasowe.
Nie zgodzę się z tym, że Michalkiewicz ma jakąś europejską czy niemiecką fobię. Po prostu sprzeciwia się podporządkowaniu dyktatowi Brukseli, a co za tym idzie Berlina.
Zauważyłem, że felieton został przytoczony bardziej jako jakiś głos w dyskusji. Michalkiewicz zestawił ze sobą kilka faktów i zadał pytanie czy taka zbieżność jest przypadkowa. Tylko tyle. On sobie odpowiedział na to pytanie, a każdy z czytających może sobie odpowiedzieć inaczej.
_________________ Ludzie dzielą się na tych, którzy lubią koty i na pokrzywdzonych przez los...
Za garść srebrników sprzedaliśmy prawo do decydowania w Polsce o Polsce.
Chciałoby się powiedzieć za 200zł dopłat do hektara ziemi uprawnej...
[ Dodano: 2007-12-05, 19:16 ]
Ferbik napisał/a:
cogito napisał/a:
Zamiast toczyć dyskusję o Polsce w niewoli, proponuję zastanowić się, co by było, gdyby Polska nie przystąpiła do Unii.
Warto zrobić taki rachunek sumienia, aby unaocznić malkontentom, jak wyglądałaby polska polityka zagraniczna, gospodarka, bezrobocie itp, itd.
Dokładnie Gdyby nie otwarte rynki pracy dla Polski, to podejrzewam, że klepalibyśmy wielką biedę.
Jakbyśmy mieli dobrych dyplomatów, to by mogła zostać zawarta umowa międzynarodowa dot. swobodnego przepływu pracowników... A tysiące euro-biurokratów, tysiące limuzyn dla nich i tysiące pięknych i jakże kosztownych budynków(zwłaszcza parlament europejski wybudowany za kilkaset mln euro) nie są nam do niczego potrzebne.
Sama idea wolnego rynku pracy i w pełni swobodnego przepływu kapitału ludzkiego jest b. dobra. Ale jak widać będziemy jeszcze czekać kilka lat zanim w Niemczech czy Francji zostanie otwarty rynek pracy.
[ Dodano: 2007-12-05, 19:29 ]
Cytat:
Nie zgodzę się z tym, że Michalkiewicz ma jakąś europejską czy niemiecką fobię. Po prostu sprzeciwia się podporządkowaniu dyktatowi Brukseli, a co za tym idzie Berlina.
Niemcy rządzą w UE, bo też najwięcej ładują kasy w ten cały Euro-Kołchoz.
Proszę zwrócić uwagę drodzy forumowicze z kim niedawno się spotykał premier Tusk i kim jest Hans-Gert Potering... Już nie chodzi o to że socjalista i z panią Merkel za pan brat, i że z CDU jest.
Chodzi o to, że jest on na zjazdach Powiernictwa Pruskiego wraz z Ericką Steinbach najbardziej kluczowymi postaciami tej organizacji, działa w niej od momentu powstania. Merkel zaś udziela cichego poparcia finansowego tej organizacji poprzez dofinansowywanie jej z budżetu niemieckiego.
Pomógł: 10 razy Wiek: 44 Dołączył: 21 Lip 2005 Posty: 1397 Otrzymał 5 piw(a) Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-12-06, 07:50
ourson napisał/a:
Ale felietonista nie jest od tego żeby być obiektywnym. On ma przedstawić właśnie swój punkt widzenia. Od podawania faktów są proste artykuły prasowe.
A od dyskusji są fora internetowe. Skoro to głos w dyskusji to miałem pełne prawo go skomentować jak to zwykło się robić na forach z głosami w dyskusji
Cytat:
Nie zgodzę się z tym, że Michalkiewicz ma jakąś europejską czy niemiecką fobię. Po prostu sprzeciwia się podporządkowaniu dyktatowi Brukseli, a co za tym idzie Berlina.
Nie, wcale nie ma. Jeśli dla kogoś wydaje się dziwne i podejrzane, że ktoś może być stypendtysą niemieckich fundacji czy być w dobrych stosunkach z Niemcami (mój Boże, pracowałem w Niemczech, też musi to być podejrzane) to jak dla mnie jest to albo antyniemiecka fobia, albo schizofrenia.
_________________ Art. 146, ust. 1: "Rada Ministrów prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną
Rzeczypospolitej Polskiej."
Art. 133, ust. 3: "Prezydent Rzeczypospolitej w zakresie polityki
zagranicznej współdziała z Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem."
Pomógł: 46 razy Wiek: 44 Dołączył: 02 Sie 2006 Posty: 3905 Piwa: 79/18 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-12-06, 10:07
Tomek napisał/a:
A od dyskusji są fora internetowe. Skoro to głos w dyskusji to miałem pełne prawo go skomentować jak to zwykło się robić na forach z głosami w dyskusji
Ale ja się w ełni z Tobą zgadzam. Ja tylko odpieram Twój zarzut braku obiektywizmu u felietonisty (i nie dotyczy to tylko red. Michalkiewicza, ale każdego innego felietonisty)
Tomek napisał/a:
Nie, wcale nie ma. Jeśli dla kogoś wydaje się dziwne i podejrzane, że ktoś może być stypendtysą niemieckich fundacji czy być w dobrych stosunkach z Niemcami (mój Boże, pracowałem w Niemczech, też musi to być podejrzane) to jak dla mnie jest to albo antyniemiecka fobia, albo schizofrenia.
Ale red. Michalkiewicz nigdzie nie mówi o tym że to jest dziwne i podejrzane. Jemu się tylko wydaje podejrzane że tak duża liczba osób powiązanych w ten czy inny sposób z instytucjami finansowanymi przez niemiecki rząd zajmuje wysokie stanowiska w rządzie.
Jak pisałem już we wcześniejszym wpisie - Niemcy nie robią tego charytatywnie. Jeśli ktoś wydaje pieniądze to nie robi tego ot tak sobie...
_________________ Ludzie dzielą się na tych, którzy lubią koty i na pokrzywdzonych przez los...
Pomógł: 10 razy Wiek: 44 Dołączył: 21 Lip 2005 Posty: 1397 Otrzymał 5 piw(a) Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-12-06, 15:16
Mein Gott, chcesz mi powiedzieć, że Polacy, którzy dostają stypendia od niemieckich uczelni są niemieckimi agentami?? Natomiast jak Niemcy pomagali Bartoszewskiemu w czasach PRL to robili to, gdyż wiedzieli, że po 20 latach odwdzięczy im się korzystną dla Niemiec polityką zagraniczną? Analogicznie - kiedy Polska uczelnia pomaga niemieckim uczniom to oczekuje od nich lojalności wobec Polski? Bo przecież oczywiste jest, że nikt nie robi nic charytatywnie i wszędzie chodzi wyłącznie o niczym nie ograniczoną władzę! A jednak schizofrenia
_________________ Art. 146, ust. 1: "Rada Ministrów prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną
Rzeczypospolitej Polskiej."
Art. 133, ust. 3: "Prezydent Rzeczypospolitej w zakresie polityki
zagranicznej współdziała z Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem."
Pomógł: 46 razy Wiek: 44 Dołączył: 02 Sie 2006 Posty: 3905 Piwa: 79/18 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-12-06, 15:45
Tomek, ja nie piszę o agentach. Ale uważam, że tak, państwa zachodnie pomagając osobom z PRL miały nadzieję na to, że kiedyś dzięki temu będą miały wpływ na to co się będzie działo w Polsce - np na obalenie komunizmu. Ja nie wiem czy ktoś teraz coś takiego próbuje wykorzystać i jestem raczej daleki od spiskowej teorii dziejów. Ale niektóre fakty po prostu zastanawiają i tyle.
_________________ Ludzie dzielą się na tych, którzy lubią koty i na pokrzywdzonych przez los...
Konstytucja Europejska na chama
Wejdzie jako Traktat
13 grudnia w Lizbonie, zostanie podpisany Traktat Reformujący UE, który ma zastąpić odrzuconą w referendach we Francji i Holandii Konstytucję Europejską. Praktycznie ta sama konstytucja lecz dla niepoznaki pod zmienioną nazwą i z kosmetycznymi zmianami dotyczącymi głównie symboliki i nazewnictwa, wprowadzona zostanie tylnymi drzwiami - bez referendów, bez konsultacji z europejskimi narodami i bez pytania tychże o zdanie.
RB
Preambuła nie zawiera odwołania do chrześcijaństwa, natomiast zawiera odwołanie do wartości wywodzących się z Rewolucji Francuskiej. W myśl traktatu ustanowiona zostanie osobowość prawna Unii Europejskiej, zgodnie z którą będzie ona miała prawo zawierać umowy międzynarodowe w imieniu państw członkowskich. Zostanie powołany Przewodniczący UE a za politykę międzynarodową odpowiadał będzie Wysoki Przedstawiciel ds. Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa.
Traktat Reformujący ma być nadrzędny nad konstytucjami narodowymi.Prawo europejskie ma być nadrzędne nad prawami krajowymi. Przestaje obowiązywać zasada jednomyślności
a co za tym idzie, prawo weta zostało zniesione w większości przypadków, z wyjątkiem m.inn. polityki zagranicznej, obronnej i podatków. Powstanie jedno wielkie europejskie superpaństwo ze stolicą w Brukseli. System głosowania z Nicei będzie obowiązywał do roku 2014 a po okresie przejściowym, od roku 2017 będzie obowiązywała tzw. podwójna większość, korzystna dla Niemców ale zdecydowanie niekorzystna dla Polski.
Unia wobec demokracji
Główni promotorzy wizji europejskiego państwa, którzy na co dzień mają usta pełne demokracji i praw człowieka, nie wpadli do tej pory na tak zasadniczy pomysł jak zapytanie własnych społeczeństw, jakie mają na ten temat zdanie. Z wypowiedzi dostojników europejskich wynika coś zupełnie odmiennego:
Odrzucają oni możliwość przyjmowania Traktatu przez poszczególne państwa na drodze referendalnej, proponując przeniesienie prawa do decydowania na rzecz parlamentów krajowych.
Niewątpliwie jest to związane z odrzuceniem w 2005 r. Konstytucji Europejskiej
w referendach we Francji i Holandii. Tym razem jak widać euroentuzjaści z Brukseli nie chcą popełnić tego „błędu” i narazić się na wyroki opinii publicznej która ponownie mogłaby okazać się dlań nieprzychylna. W takich warunkach dyspozycyjne „maszynki do głosowania”, w postaci krajowych parlamentów są nie do przecenienia.
Zadziwiający jest fakt, iż w tej fundamentalnej sprawie nie przeprowadzono rzetelnej publicznej debaty. Zarówno w Polsce jak i innych krajach Unii Europejskiej, nachalnie prezentowana jest odgórna wykładnia: Traktat należy przyjąć. Świadomość obywateli związana z zagadnieniem przyszłości europejskiej jest nikła na tyle, że w wielu przypadkach w ogóle nie mają oni pojęcia o tym co im się oferuje. A przecież chodzi tutaj o elementarne prawo narodów do samostanowienia, które właśnie jest im odbierane.
W zamian za to proponuje się im nowomowę w stylu „Traktat Reformujący” zamiast Konstytucji Europejskiej, „Przewodniczący” zamiast Prezydenta, „Wysoki Przedstawiciel” zamiast Ministra, a wszystko po to aby zasadniczy cel dokumentu nie został dostrzeżony. Tak przyjęta metoda informowania ma za zadanie upewnić obywateli w tym, że chodzi tutaj tylko o przeprowadzenie reformy instytucjonalnej, w celu usprawnienia wciąż tej samej Unii. Prawda jest jednak zgoła odmienna i można ją wyczytać między wierszami w tekście traktatu.
Art. 32 ustanawia osobowość prawną Unii Europejskiej a art. 9b ust. 5 i 6 Przewodniczącego Rady Europejskiej, czyli faktycznie Przewodniczącego UE wybieranego na dwuipółletnią kadencję. Nastąpi likwidacja dotychczas funkcjonującego rotacyjnego sześciomiesięcznego przewodnictwa poszczególnych państw w UE. Art. 8 wprowadza unijne obywatelstwo,
art. 11 mówi o wspólnej polityce zagranicznej i bezpieczeństwa a art. 9e, również o Wysokim Przedstawicielu Unii do spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa, mianowanym przez Radę Europejską.
Nie wszystkie państwa będą posiadać swoich przedstawicieli w Komisji Europejskiej. Natomiast te które będą ich posiadać, również nie mają powodów do optymizmu. Sposób
ich wybierania nie do końca jest jasny i nasuwa wątpliwości czy w ogóle będą oni choć trochę brali pod uwagę interesy swoich macierzystych krajów. Art. 9d ust.3 wręcz im tego zabrania. Natomiast ust. 7 wskazuje iż:
Rada, za wspólnym porozumieniem z wybranym przewodniczącym, przyjmuje listę pozostałych osób, które proponuje mianować członkami Komisji. Są oni wybierani na podstawie sugestii zgłaszanych przez Państwa Członkowskie (…)
Jeśli dobrze rozumieć, to najpierw Rada Europejska ustali listę kandydatów których chce mianować na członków Komisji a dopiero potem będą oni opiniowani przez państwa członkowskie. Wynika z tego, że zbyt wielkiego wyboru to one mieć nie będą…
Koniec suwerenności
Art. 4 ust. 2 traktatu obiecująco wskazuje iż:
Unia szanuje równość Państw Członkowskich wobec Traktatów, jak również ich tożsamość narodową, nierozerwalnie związaną z ich podstawowymi strukturami politycznymi
i konstytucyjnymi (…)
to jednak ust. 3 uderza już bezpośrednio w kwestię suwerenności w podejmowaniu decyzji przez rządy krajowe:
Państwa Członkowskie ułatwiają wypełnianie zadań Unii i powstrzymują się od podejmowania wszelkich środków, które mogłyby zagrażać urzeczywistnieniu celów Unii.
Wymieniony ust. 2 to ogólnikowe i możliwe do szerokiej interpretacji nic nie kosztujące stwierdzenie. Natomiast ust. 3 nakazuje państwom członkowskim aby powstrzymały się od działań zagrażających celom Unii. Jest więc oczywistym, iż państwa te mają podejmować decyzje zgodne z celami UE a niekoniecznie zgodne z własnymi interesami. Mówiąc wprost, program Unii ma być programem narodów.
Ust. 1 tego samego artykułu jak też art. 5 ust. 2 stwierdzają, iż kompetencje nie przyznane Unii w traktatach należą do Państw Członkowskich. Problem w tym, iż zgodnie z art. 4 (Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej) istnieje cała masa kompetencji unijnych dotyczących takich sektorów jak: rynek wewnętrzny; polityka społeczna; spójność gospodarcza, społeczna i terytorialna; rolnictwo i rybołówstwo; środowisko naturalne; ochrona konsumentów; transport; sieci transeuropejskie; energetyka; przestrzeń wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości; wspólne problemy bezpieczeństwa w zakresie zdrowia publicznego.
Są to tzw. kompetencje dzielone między UE a państwami członkowskimi, w których obie strony mogą pracować wspólnie, jednak zgodnie z ograniczeniami dla tych drugich wynikającymi ze wspomnianego art. 5 ust. 2. Natomiast zdefiniowane są również kompetencje wyłączne. W obszarach których dotyczą, jedynie Unia może stanowić prawo oraz przyjmować akty prawnie wiążące, więc są one wyjęte spod wpływu rządów narodowych.
Art. 3 przyznaje UE wyłączną kompetencję w następujących dziedzinach: unia celna; ustanawianie reguł konkurencji niezbędnych do funkcjonowania rynku wewnętrznego; polityka pieniężna w odniesieniu do państw członkowskich, których walutą jest euro; zachowanie morskich zasobów biologicznych w ramach wspólnej polityki rybackiej; wspólna polityka handlowa jak też zawieranie umów międzynarodowych – w ostatnim przypadku na określonych warunkach.
Eurosojuz
Traktat Reformujący, gwarantuje w wielu dziedzinach dominację struktur europejskich nad narodowymi a w niektórych wręcz wyklucza jakiekolwiek wpływy państw członkowskich. Zatrważające jest, iż dotyczy to nie tylko takich strategicznych sfer jak: energetyka, transport czy polityka pieniężna ale również dotyczy, prawa, polityki zagranicznej, czy też kwestii bezpieczeństwa i obrony.
Czy w takiej sytuacji możemy sobie wyobrazić np. nieskrępowane kontynuowanie współpracy polityczno – wojskowej ze Stanami Zjednoczonymi? Interesy Brukseli
są odmienne od interesów Waszyngtonu. Jeśli Polska w ogóle ma tutaj coś do wygrania
z naszymi zachodnimi partnerami, to tylko właśnie współpracując z USA.
Niejako na pokrzepienie serc, tworzony jest szum medialny jakoby Polska odniosła wielkie sukcesy w walce o zachowanie suwerenności. Drobne zmiany na korzyść, nie zmieniają niestety zasadniczo niekorzystnej sytuacji w jakiej się znajdujemy. Tej sytuacji nie zmieni protokół z zapisem kompromisu z Joanniny, czy też przedłużenie o kilka lat systemu głosowania z Nicei, który i tak w końcu dobiegnie kresu. Nie zmieni tego stanu również protokół ograniczający stosowanie Karty Praw Podstawowych, czy też otrzymanie stałego Rzecznika Generalnego w Trybunale Sprawiedliwości.
Jest tylko kwestią czasu kiedy biurokratyczny aparat zechce protokoły zmienić lub odrzucić. Zwłaszcza, że już teraz zachęta do tego jest artykułowana nie skądinąd jak tylko z Polski i to w osobie naszego nowo wybranego premiera. System głosowania jest wtórny w stosunku do państwa któremu służy. Choćbyśmy mieli i najlepszy system to nie zmieni to faktu, że Traktat nie przewiduje suwerenności krajów przynależących.
Na naszych oczach tworzone jest nowe, europejskie państwo, które będzie dowodzone przez najsilniejszych do których my się nie zaliczamy. Proces tworzenia przebiega z wykluczeniem realnego nań wpływu zainteresowanych opinii publicznych, jak i bez należytego informowania ich o sensie i prawdziwych konsekwencjach takiego działania.
Przy założeniu, iż w ustroju demokratycznym suwerenem jest naród, to mamy tutaj do czynienia z gabinetowym zamachem stanu przeprowadzanym przez wąską grupę wysokich dostojników europejskich, przy niemal pełnej akceptacji uległych i często słabych lokalnych rządów. Odbywa się to przy poparciu beneficjentów globalizmu a wbrew zainteresowanym społeczeństwom, które – jeśli wsłuchać się w europejskie sondaże – w co najmniej kilku przypadkach by tą nową konstytucję odrzuciły, gdyby miały możliwość oddania głosu.
Narody Europy właśnie tracą prawo suwerena a rzeczywista władza ustawodawcza
i wykonawcza, oddala się od nich tak dalece, że staje się nieosiągalnym złudzeniem.
Powstaje nowy Eurosojuz odwołujący się do tradycji Rewolucji Francuskiej, oparty na filozofii materialistycznej, lansujący egoistycznie rozumiane prawa człowieka a negujący niezbywalne prawa naturalne. Z punktu widzenia filozoficznego, jego zbieżność z jeszcze nie tak dawno upadłym ZSRR jest uderzająca.
Janusz Kudlaszyk prawy.pl
no comments
Ostatnio zmieniony przez Zygmunt Stary 2007-12-06, 17:49, w całości zmieniany 1 raz
Administrator:
Traktat reformujący jest w istocie Konstytucją Europejską, a konstytucja ta jest eufemistycznie nazywana traktatem. Za pomocą tej nowomowy euroutopiści manipulują ludźmi, którzy w dobrej wierze głosowali na tych, którzy ich zdradzą.
Czyż nie jest to wciskanie Konstytucji Europejskiej "na chama"?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum