Pomógł: 11 razy Dołączył: 18 Maj 2007 Posty: 449 Piwa: 12/1 Skąd: z samiutkiego piekła
Wysłany: 2009-01-26, 08:13
mqs napisał/a:
Czy może mi ktoś wyjaśnić, po c..j (co) co niektórzy wklejają na to forum całe artykuły - pozbawione ładu i składu w dodatku.
Jeśli ktoś nie ma nic mądrego do powiedzenia to posiłkuje się słowami innych "mądrych"
A w sprawie dymisji ministra Ćwiąkalskiego to uważam, że była zbyt pośpieszna i pochopna.
Ktoś na niskim szczeblu dał d..y, a odpowiada za to ten będący "najwyżej". Dymisję to
raczej powinien złożyć dyrektor tego więzienia lub w ostateczności szef służby więziennej.
Pomógł: 2 razy Wiek: 34 Dołączył: 25 Sie 2007 Posty: 525 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2009-01-26, 13:13
Decyzja Tuska w sprawie Czumy wynikła z tego, że nikt inny nie chciał objąć tego stanowiska. Pan Czuma był którymś z kolei. Nie ma zadnego doświadczenia w sprawach sprawiedliwości i to jest olbrzymia wada.
Co do dymisji Ćwiąkalskiego, to tak jak już kiedyś napisałem: Ćwiąkalski był słaby i tylko szukano powodu, żeby go usunąć. To samo w tym roku stanie się z trójką: Kopacz, Grabarczyk, Fedak.
A w sprawie dymisji ministra Ćwiąkalskiego to uważam, że była zbyt pośpieszna i pochopna.
Ktoś na niskim szczeblu dał d..y, a odpowiada za to ten będący "najwyżej". Dymisję to
raczej powinien złożyć dyrektor tego więzienia lub w ostateczności szef służby więziennej.
To była taka dymisja wizerunkowa - odpowiedzialny za cała sprawę poczuł się ten na samej górze. Poza tym wydaje mi się że Ćwiąkalski miał juz dosyć ciągłej nagonki PISu na jego osobę. Zanim został ministrem był znanym profesorem prawa i adwokatem, więc kariera polityczna nie była mu potrzebna do szczęścia.
tomow napisał/a:
Decyzja Tuska w sprawie Czumy wynikła z tego, że nikt inny nie chciał objąć tego stanowiska. Pan Czuma był którymś z kolei.
Bo żaden wybitny prawnik nie chce być narażony na ciągłe ataki PISu. Komuś kto prowadzi praktyke adwokacką albo jest uznanym autorytetem w dziedzinie prawa naprawde nie jest potrzebne publiczne dopytywanie czy np 10 lat temu nie napisał opinii prawnej w sprawie kogos, kto pózniej okazał się aferzystą. A dla polityków PISu każdy poza Ziobrą na tym stanowisku będzie złym kandydatem.
red dlaczego zaraz ataki PIS. To jest opozycja i mają do tego prawo. BTW jest jeszcze SLD i wątpię by byli za nim.
Uważam, że obojętnie kto przyjdzie nic nie zmieni. PO to "jedna wielka mistyfikacja", gdzie liczą się słupki i sondaże, a nie dobro POLSKI.
Mnie szczerze obojętnie, kto rządzi byle z korzyścią dla obywateli. A żyje się lepiej tym bogatszym bo gdzie jest sprawiedliwość, kiedy zarabiający 1500 zł dostają z vatu bodajże około 20 złotych, a ten co zarabiał 6000 - 700zł (jakoś tak się to kształtowało). To jest sprawiedliwość??? W Finlandii mandaty dostają od czego??? .... tak, tak od zarobków/dochodów
No się rozpędziłem, co nie zmienia faktu, że wątpię by nowy minister coś zwojował. No ale liczy się "bajera" w myśl "Słońce Peru mistrz bajeru"
Żal ...
Pomógł: 2 razy Wiek: 34 Dołączył: 25 Sie 2007 Posty: 525 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2009-01-26, 22:21
Jak narazie to był tylko jeden dobry minister sprawiedliwości. Był to Lech Kaczyński.
Nikt z PiS-u nie atakuje bez podstawy. Nieudolności rządzących są chlebem dla opozycji. Jest to prawo opozycji. PO zarzuca to PiS-owi, a rządzi od prawie półtora roku tylko i wyłącznie obwiniając za wszystko PiS
PO zarzuca to PiS-owi, a rządzi od prawie półtora roku tylko i wyłącznie obwiniając za wszystko PiS
Przytoczę Ci prosty przykład z życia: oddałem pewnemu zaufanemu znajomemu mechanikowi auto, żeby je naprawił, gość okazał się totalnym frajerem i złamasem, przez co straciłem ponad 1000zł, dałem do innego mechanika, u którego stało prawie 3 miesiące, dopiero po czasie gość doszedł do tego, co jest grane i naprawił. Klął na poprzedniego, na czym świat stoi i wcale mu się nie dziwię - konsultowane było jeszcze z dwoma innymi mechanikami. To zdanie napisane przez Ciebie jest więc wg mnie totalnym niewypałem.
A żyje się lepiej tym bogatszym bo gdzie jest sprawiedliwość, kiedy zarabiający 1500 zł dostają z vatu bodajże około 20 złotych, a ten co zarabiał 6000 - 700zł (jakoś tak się to kształtowało).
Kurcze nie zrozumiałem aluzji albo też wyliczenia... Od czego ten vat?
Ogion'owi coś musiało się pomylić z Vat'em. Może chodzi o obniżkę podatku dochodowego i zmianę skali podatkowej?
Mozliwe. Ale w takim razie to nie wiem czego on oczekuje. Skoro obniża się podatki to chyba normalne jest, że ktoś kto zarabia mało i płaci małe podatki lub praktycznie żadne, nie może mieć ich dużo obniżonych. To ile ma płacić tego podatku? Minus 200 zł, czyli państwo ma mu jeszcze dopłacac do podatku?
Poza tym "wszystkim po równo" już było.
Administrator pewnie masz rację, że to chodziło obniżkę tego podatku dochodowego ... Fakt faktem nie każdemu się żyje lepiej.
red pytasz ile ma płacić? Tutaj zgodzę się z Cejrowskim. Nie więcej jak 10%, no ale to by pewnie zrujnowało państwo. Mimo to Litwa może mieć 15% podatku, a u nas zawsze się mówi przed wyborami. Potem nic z tego. A miał być podatek linowy, zniesiony podatek Belki, założenie firmy w jednym okienku, zaprzestanie dofinansowania partii politycznych z pieniędzy publicznych.
Ciszaaaaaa......
Za to głośno słychać pieniacza Niesiołowskiego, i Palikota, którego głównym celem nie jest dobro państwa, a obrażanie w koło ludzi.
Nie jestem zwolennikiem PO. Głos ludu był za więc pokornie zostało mi się z nim zgodzić. Nie widzę jednak realnej szansy by zrobiono coś dobrego w kraju. Jestem rozgoryczony ta partią, gdyż ludzie dali się omamić obiecankami. Kolejne cztery lata będą niestety zmarnowane.
Co zresztą czas pokaże.
Jesli jesteś w temacie to powinienneś wiedzieć, że od stycznia tego roku mamy skale podatkową 18 i 32 % zamiast 19, 30 i 40 %. Skutkiem tego podatki sa niższe i pomimo formalnej skali podatkowej mamy praktycznie podatek liniowy, gdyż po zmianach grubo ponad 90% społeczeństwa będzie w pierwszym progu pdatkowym i zapłaci 18% podatku.
Poza tym jesteś trochę nielogiczny w tym co piszesz - z jednej strony narzekasz że wskutek obniżenia podatku dochodowego nie każdy obywatel ma równo obniżone, a z drugiej krytykujesz podatek progresywny i domagasz się wprowadzenia podatku liniowego.
Najsprawiedliwiej byłoby wprowadzić tzw. pogłówne, czyli każdy - niezależnie od zarobków - płaci taki sam podatek. Ale obawiam się że budżet by tego nie wytrzymał. Podobnie jak osoby nasłabiej zarabiające.
OgioN napisał/a:
zniesiony podatek Belki
Akurat tym najsłabiej zarabiającym podatek Belki nie grozi - oni nie mają czego oszczędzać.
OgioN napisał/a:
założenie firmy w jednym okienku
Już jest. Ale moim zdaniem to w sumie niewielkie ułatwienie.
OgioN napisał/a:
zaprzestanie dofinansowania partii politycznych z pieniędzy publicznych
O ile wiem to tu jest głównie brak zgody współkoalicjanta PSL.
Gdybym ja miał wyliczyc niespełnione obietnice PO to najbardziej czekam na gruntowną reforme KRUS oraz likwidacje emerytur pomostowych.
Kedar443 dziwi się na blogu Mikev`a, że media milczą na temat odwiedzin ministra Ćwiąkalskiego u Henryka Stokłosy w Śmiłowie. Według tygodnika "Nie" minister Ćwiąkalski pojawił się u Stokłosy 17 stycznia z okazji imienin. Na odchodne dostał od swego byłego klienta kilka pojemników z wędlinami. Ochroniarz BOR sporządził w tej sprawie notatkę służbową, która trafiła na biurko premiera. Resztę znamy..., tylko oficjalny powód dymisji jest inny.
Więc zapytam w imieniu Kedara: dlaczego media milczą?
Ano może dlatego, że trochę wcześniej przed Ćwiąkalskim, bo 4 stycznia na sześćdziesiątych urodzinach u Stokłosy byli lokalni działacze PO, PiS i SLD, a wśród nich starosta pilski Tomasz Bugajski, jego polityczny przeciwnik z PiSu Jacek Ciechanowski, a także poseł SLD, kiedyś wiceminister finansów Stanisław Stec.
Dodam, że według "Nie" na imeininach mieli być jeszcze wicepremier Pawlak i były wicepremier Lepper, ale się wykręcili. Były tylko życzenia przez telefon.
Ciekawe, czego szanowni goście życzyli byłemu senatorowi?
salon24
Publiczne nazywanie prezydenta RP "chamem" przez Janusza Palikota (PO) nie zostało przez sąd odebrane jako obraźliwe. Jednak w podobnych sprawach zapadały już bardziej zdecydowane wyroki sądowe. Po publikacji "Naszego Dziennika" zgłosiła się do nas Krystyna Malec, która za "chama" otrzymała wyrok. Choć w polskim sądownictwie nie obowiązuje zasada precedensu, to jednak ważąc oba przypadki, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że wobec prawa są równi i równiejsi.
Do feralnego zdarzenia z "chamem" Krystyny Malec doszło w 2005 r. przed Sądem Okręgowym w Bielsku-Białej. Podczas zeznań Alfred C. obrażał panią Krystynę, oskarżając ją o m.in. donosicielstwo do SB czy przynależność do PZPR. Faktycznie Malec do partii nigdy nie należała, a jako członek "Solidarności" była prześladowana przez SB. Nie dziwi więc, że uniesiona treścią zeznań powiedziała do siebie po cichu: "to trzeba być chamem". Pech chciał, że słowa te usłyszał pełnomocnik C., wyrażenie zostało wciągnięte do protokołu. Krystyna Malec nie zaprzeczyła, by takich słów użyła. Po tej sprawie Alfred C. złożył prywatny akt oskarżenia wobec kobiety, zarzucając jej znieważenie.
Najpierw bielski sąd rejonowy uniewinnił oskarżoną, jednak wyrok ten uchylił sąd okręgowy, kierując sprawę do ponownego rozpoznania. Tym razem sąd rejonowy skazał podsądną. W 2008 r. bielski sąd okręgowy oddalił apelację i wydał w sprawie prawomocny wyrok skazujący, warunkowo umarzając go na roczny okres próby i zasądzając od oskarżonej zwrot kosztów postępowania oraz zastępstwa adwokackiego w łącznej kwocie 799 złotych. Proszony o pomoc rzecznik praw obywatelskich odmówił złożenia kasacji w sprawie, a taki środek odwoławczy nie przysługiwał skazanej.
Sądy rozpatrujące sprawę opierały się na protokole z rozprawy cywilnej. Co ciekawe, zaprotokołowane tam wyrażenie "to trzeba być chamem" w tracie rozpraw przed kolejnymi sądami zostało wzmocnione. W uzasadnieniu prawomocnego wyroku sąd uznał, że Malec użyła dodatkowo słów "ty, chamie".
Przypomnijmy tylko, że kilka dni temu Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał decyzję o umorzeniu śledztwa w sprawie znieważenia prezydenta Lecha Kaczyńskiego przez posła PO Janusza Palikota, który oświadczył w 2008 r., że uważa go za "chama". Sąd oddalił zażalenie Kancelarii Prezydenta RP na decyzję Prokuratury Okręgowej w Warszawie z listopada 2008 r. o umorzeniu śledztwa, która uznała na podstawie opinii biegłego językoznawcy, że czyn Palikota "nie zawierał znamion przestępstwa" publicznego znieważenia prezydenta RP. Przypomnijmy, że Palikot słowa te wypowiedział w TVN 24.
- Szeregowy obywatel za wyrażenie "to trzeba być chamem", wypowiedziane jako odpowiedź na szczególne, nieprawdziwe, wielokrotne pomawianie i znieważanie przez drugą stronę oraz jej rodzinę, otrzymuje wyrok. Poseł publicznie obrażający prezydenta, nazywając go "chamem", nie popełnia przestępstwa. To pokazuje, jaką mamy sprawiedliwość w państwie - podkreślił Jerzy Jachnik, prezes Stowarzyszenia Przeciw Bezprawiu.
Marcin Austyn
http://www.naszdziennik.p...212&id=po04.txt
Czy można ufać polskiemu systemowi sprawiedliwości?
Poseł do Parlamentu Europejskiego Witold Tomczak stanął przed Sądem Rejonowym w Ostrowie Wielkopolskim za rzekome znieważenie policjanta na służbie. Ta z pozoru, wydawałoby się, drobna sprawa ma jednak tak wiele dziwnych wątków, że zasadne jest pytanie o bezstronność miejscowego wymiaru sprawiedliwości. Witold Tomczak składał nawet z tego powodu wniosek o przekazanie sprawy do rozpatrzenia przez inny sąd, ale został on odrzucony. - Mam wrażenie, że komuś bardzo zależy na skazaniu mnie, abym został w ten sposób ukarany za moją dotychczasową działalność publiczną - mówi Tomczak. Jutro odbędzie się kolejna rozprawa.
Proces dotyczy wydarzeń z 1999 roku, gdy Witold Tomczak był posłem AWS. Jadąc w nocy samochodem, nie zauważył znaku zakazu wjazdu i skręcił w jednokierunkową ulicę. Spowodowało to interwencję patrolu policyjnego. - Nie kwestionowałem faktu naruszenia przepisów drogowych, usprawiedliwiało mnie jednak to, że akurat w tym miejscu dopiero niedawno zmieniono organizację ruchu i postawiono znak, którego wcześniej nie było. I sprawa skończyłaby się na mandacie, gdyby nie moja skarga na działania policjantów - mówi Witold Tomczak. Chodziło m.in. o to, że policjanci mieli złamać procedury zatrzymywania pojazdów w nocy: byli nieumundurowani, jechali nieoznakowanym radiowozem, nie użyli lizaka, a ponadto nie przedstawili się, jak nakazują przepisy. Najważniejszy zarzut dotyczył jednak tego, iż poseł wyczuł od legitymującego go policjanta alkohol.
Przełożeni policjantów i prokuratura nie dopatrzyli się w ich działaniach żadnych nieprawidłowości, choć śledczy, jak utrzymuje Tomczak, nie zbadali nawet stanu trzeźwości osób jadących radiowozem. W zamian funkcjonariusze oskarżyli posła o rzekome słowne znieważenie podczas wykonywania czynności służbowych.
Raz umorzenie, raz oskarżenie
Sprawa przeciwko Witoldowi Tomczakowi trafiła do warszawskiej prokuratury rejonowej Praga Północ. Poseł był spokojny o wynik postępowania, gdyż świadkowie, którzy jechali z nim wtedy samochodem, zaprzeczali oskarżeniom. Nawet, jak twierdzi Tomczak, od prokuratora Adama Woźnego usłyszał, że skarga nie jest poparta żadnymi wiarygodnymi dowodami i nadaje się tylko do umorzenia. Taka też była pierwsza decyzja prowadzącego postępowanie śledczego.
- Potem jednak, po zażaleniu złożonym przez jednego z policjantów, ten sam prokurator skierował do sądu przeciwko mnie akt oskarżenia. Dowiedziałem się, że taka była podobno decyzja i naciski przełożonych na prokuratora - mówi Witold Tomczak. Co ciekawe, w tym samym czasie została uruchomiona kampania prasowa przeciwko eurodeputowanemu, którego oskarżono o lżenie policjantów, wydając jednocześnie publiczny wyrok na posła.
Jutro ma odbyć się drugie posiedzenie sądu w Ostrowie Wielkopolskim. Zdaniem oskarżonego, proces jest jednak prowadzony nieobiektywnie i powinien w ogóle zostać przeniesiony do innego miasta.
Sąd bezstronny?
Witold Tomczak złożył już na początku procesu wniosek o skierowanie jego sprawy poza obszar działania Sądu Okręgowego w Kaliszu, któremu podlega jednostka w Ostrowie Wielkopolskim. - Mam prawo mieć wątpliwości co do obiektywizmu miejscowych sędziów - nie kryje eurodeputowany. Tomczak przypomina, że jeszcze gdy zasiadał w Sejmie, wielokrotnie interweniował w sprawach dotyczących nieprawidłowości w lokalnym wymiarze sprawiedliwości. Pisma na ten temat trafiły do resortu sprawiedliwości, ich treść znali także sędziowie z Ostrowa. Teraz uznali oni, że mogą obiektywnie orzekać w procesie przeciwko eurodeputowanemu. To stanowisko jest o tyle zastanawiające, że wcześniej ci sami sędziowie poprosili o wyłączenie z rozpatrywania skargi Witolda Tomczaka na prokuratora, który zaniechał badania stanu trzeźwości policjantów z patrolu kontrolującego auto posła.
Jak powiedział nam jeden z warszawskich sędziów znających tę sprawę, proces jak najbardziej nadaje się do przeniesienia. - Gdybym był na miejscu tamtych sędziów, sam poprosiłbym o wyłączenie. Można przecież mówić o konflikcie między posłem a miejscowymi sędziami - tłumaczy nasz rozmówca. - Nieraz już się zdarzało, że w podobnych przypadkach procesy odbywały się w innych sądach - dodaje.
Wyrok już zapadł?
Witolda Tomczaka zastanawia zadziwiająca gorliwość wymiaru sprawiedliwości w jego sprawie. Sąd nie zgodził się na odroczenie poprzedniej rozprawy z powodu poważnej choroby oskarżonego, choć przedstawił on stosowne zaświadczenie od lekarza z Parlamentu Europejskiego. Co więcej, w opinii sądu w Ostrowie Wielkopolskim proces nie musi się toczyć w obecności oskarżonego, a wyrok można wydać nawet na jednym posiedzeniu. - Miałem nawet kłopoty z wynajęciem adwokatów, niektórzy lojalnie uprzedzali, że nie podejmują się obrony, bo i tak zostanę skazany. Z tego też powodu zmieniłem obrońcę - podkreśla eurodeputowany.
Polityczna kara
Ostrowski proces ma ogromne znaczenie z jeszcze jednego powodu: w przypadku skazania i uprawomocnienia się takiego wyroku Witold Tomczak straciłby mandat eurodeputowanego. Dlatego można go traktować również w wymiarze politycznym. - Mam wrażenie, że komuś bardzo zależy na skazaniu mnie, abym został w ten sposób ukarany za moją dotychczasową działalność publiczną - mówi Tomczak. - Być może byłbym traktowany inaczej, gdybym prezentował inne poglądy polityczne - stwierdza.
Eurodeputowany podkreśla, że nie uchyla się od odpowiedzialności karnej, domaga się jednak sprawiedliwego procesu. - Gdy stanę przed sądem, niebudzącym wątpliwości co do jego bezstronności, na pewno udowodnię swoją niewinność - zapewnia Tomczak. I zauważa, iż sprawy w ogóle by nie było, gdyby w 1999 r. pokazał policjantom legitymację poselską i po prostu odjechał, jak robili w takich sytuacjach inni parlamentarzyści. Wolał jednak poddać się wszystkim procedurom jak każdy obywatel.
Krzysztof Losz
http://www.naszdziennik.p...410&id=po01.txt
Cytat:
1 lutego 2001 roku warszawski śledczy badający sprawę rzekomego znieważenia przez Tomczaka funkcjonariuszy policji: Jacka Bałamącka i Sławomira Marka, wydaje decyzję o umorzeniu postępowania w tej sprawie. Uzasadnienie decyzji jest miażdżące. Tak dla samych rzekomo pokrzywdzonych policjantów, jak i ich kolegów, świadków zdarzenia. Śledczy wskazał, że świadkowie nie pamiętają wulgaryzmów, jakimi podobno miał ich obrzucić parlamentarzysta, choć od zdarzenia do chwili przesłuchania nie minął nawet miesiąc, a ich zeznania są wzajemnie sprzeczne. "Brak jest jednoznacznych dowodów na to, że Witold Tomczak w dniu 26 września 1999 roku dopuścił się zarzucanych mu czynów" - napisał prokurator Adam Woźny.
Świadkowie wyparowali?
Zaledwie kilka miesięcy później zmienił jednak zdanie i 15 października 2001 roku skierował akt oskarżenia przeciwko Tomczakowi. W uzasadnieniu całkowicie zaprzeczył swojej wcześniejszej decyzji, uznając zeznania funkcjonariuszy za wiarygodne. Co ciekawe jednak - o ile wcześniejszą decyzję o umorzeniu postępowania prokurator oparł przede wszystkim na zeznaniach tzw. świadków obiektywnych, m.in. przypadkowych przechodniów będących na miejscu zdarzenia, którzy dementowali policyjne informacje, o tyle w decyzji o skierowaniu do sądu aktu oskarżenia przeciw Tomczakowi nie ma nawet śladu po wyjaśnieniach tychże świadków. Paulina T., Bronisława G., Halina Ś. i Małgorzata W., które w prokuraturze zeznawały - co przyznawał w swojej decyzji jeszcze w lutym 2001 r. sam Woźny - że "zdarzenie przebiegało dość spokojnie, policjant poprosił o dokumenty, kierowca nie odpowiedział, a następnie został siłą wyprowadzony z samochodu", z październikowej decyzji śledczego nagle dosłownie wyparowały, jakby nigdy nie istniały (sic!).
http://www.naszdziennik.p...=po&id=po61.txt
Cytat:
Mieli być wyłącznie świadkami w dętej sprawie sprzed blisko dziesięciu lat, dotyczącej rzekomego znieważenia policjanta. Jednak kuriozalną decyzją sędzi Małgorzaty Zimorskiej-Abdullaev jeden z synów eurodeputowanego Witolda Tomczaka spędzi Święta Bożego Narodzenia w areszcie śledczym, drugi trafi za kratki na 48 godzin. Wszystko dlatego, że - jako świadkowie - nie stawili się na posiedzenie Sądu Rejonowego w Ostrowie Wielkopolskim. Sęk w tym, że to prowadząca rozprawę nie zadbała o właściwe, w rozumieniu formalnoprawnym, doręczenie wezwania na rozprawę. Podczas wcześniejszych, na których wzywani stawiali się w wyznaczonym terminie, nie znalazła czasu na ich przesłuchanie. Zimorska-Abdullaev odrzuciła też wszystkie istotne wnioski obrony Tomczaka. Zaskoczeni są sędziowie, którzy takiego orzeczenia komentować nie chcą, ale przyznają, że w praktyce areszt wobec świadków to olbrzymia rzadkość.
http://www.naszdziennik.p...=po&id=po01.txt
Cytat:
29 polskich europosłów z różnych partii chce, by minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski wystąpił do Sądu Rejonowego w Ostrowie Wielkopolskim o przeniesienie procesu prawicowego europosła Witolda Tomczaka, do innego sądu.
Pismo z 12 czerwca podpisane m.in. przez Urszulę Krupę, Adama Bielana, Sylwestra Chruszcza, Ryszarda Czarneckiego, Bogdana Golika, Marcina Libickiego, Janusza Lewandowskiego, Bogdana Pęka, Pawła Piskorskiego, Zdzisława Podkańskiego, Wojciecha Roszkowskiego, Jacka Saryusz-Wolskiego, Bogusława Sonika, Tadeusza Zwiefkę i Janusza Wojciechowskiego, otrzymała we wtorek PAP.
Sygnatariusze mają wątpliwości co do bezstronności sądu prowadzącego proces Tomczaka - oskarżonego o znieważenie przed 9. laty policjanta z Ostrowa Wlkp. podczas kontroli drogowej. Przypominają, iż Tomczak, który jeszcze jako kaliski poseł na Sejm RP wielokrotnie interweniował w sprawach tamtejszych organów ścigania, twierdzi że to on padł ofiarą agresywnego zachowania policjantów.
"Historia wymiaru sprawiedliwości zna wiele przykładów, że oskarżenia wysuwane przez policjantów okazywały się nieprawdziwe" - piszą w liście do Ćwiąkalskiego. Wskazują, że gdy Tomczak wystąpił z oskarżeniem wobec Prokuratora Rejonowego w Ostrowie Wlkp. wszyscy ostrowscy sędziowie wyłączyli się od rozpoznawania tej sprawy, ale gdy oskarżycielem posła Tomczaka jest policja, sędziowie już się nie wyłączyli.
Sygnatariusze listu zapewniają, że zwracają się do ministra w trosce o prawidłowe funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości w Polsce. "Nie może być tak, że z powodu błahego, a może nawet sprowokowanego zajścia, poseł do Parlamentu Europejskiego poddany jest długotrwałemu procesowi toczącemu się w warunkach nasuwających podejrzenia co do bezstronności sądu. Nie chcemy chronić posła Tomczaka przed odpowiedzialnością, ale nie możemy zgodzić się z sytuacją, że poseł jest szykanowany z powodu sprawowania mandatu" - piszą. (PAP)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum