Ostatnio przy okazji jednego z ogłoszeń toczyła się dyskusja na temat zakupu psa bez rodowodu, ostatnio trafiłam na ciekawy art. napisany przez Panią Zofię Mrzewińską.
Zofia Mrzewińska
Zakręcić kran z psami!
Jeżeli woda leje się strumieniem ze wszystkich odkręconych kranów do wanny z zatkanym odpływem, chlupie już na podłodze i przecieka przez sufit do sąsiada, najpierw trzeba zakręcić krany, potem zbierać, co się już wylało i szukać hydraulików. Projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, który ma szanse na uchwalenie przez Sejm, jest niestety tylko telefonem do hydraulika. Kranów nie zakręca ani trochę, chyba że znowelizowanej ustawie towarzyszyć będą zmiany w bardzo wielu przepisach.
Psów w Polsce już w tej chwili jest o wiele za dużo – za dużo nie o tysiące ani o dziesiątki tysięcy. Szacunkowe dane mówią o sześciu milionach psów żyjących obok nas – ile z nich ma w miarę przyzwoite warunki życia, nie wiadomo. Psa można kupić dosłownie za grosze, dostać za darmo, czasem nawet z workiem karmy i gwarantowaną sterylizacją – byle ktoś się nad kolejnym zwierzęciem ulitował. Ale nie da się poprawić warunków życia tych, które już są, bez ograniczenia dalszego rozrodu. Nieustannie zalewa nas fala psów rozmnażanych bez żadnej kontroli ani potrzeby – tworzenie nowych, niekomercyjnych schronisk nie rozwiąże tego problemu. Choćby najbardziej oddani zwierzętom, szlachetni wolontariusze ze wszelkich sił szukali nowych opiekunów, to i tak dobrych rąk dla wszystkich bezpańskich, porzuconych i udręczonych zwierząt po prostu nie wystarczy. Ludzi chętnych i zdolnych przygarnąć psa przybywa wolniej niż kolejnych psich miotów. Znowelizowana ustawa w żaden sposób nie ograniczy niekontrolowanego rozrodu psów. Owszem, bardzo dobrym, zapowiadanym w nowelizacji przepisem jest zakaz handlu psami i kotami na targowiskach i w sklepach zoologicznych , ale to dopiero pierwszy krok, który tylko trochę utrudni funkcjonowanie fabryczek szczeniąt.
Jak wynika z szacunkowych danych, w Polsce na jednego rodowodowego psa przypadają dziesiątki zwierząt w typie rasy i mieszańców. Powody są bardzo proste – rasowego psa trudniej sprzedać, bo kosztuje znacznie drożej. A skoro trudniej sprzedać, to i rozmnaża się je rozważniej. Hodowca psów rodowodowych płaci za udział w wystawach, na których zwierzę musi uzyskać odpowiednie oceny, płaci za obowiązkowe w niektórych rasach badania zdrowia, szkolenia lub testy charakteru, za wszelkie druki niezbędne dla rejestracji hodowli i miotu, za członkostwo w którymkolwiek związku, tatuowanie szczeniąt oraz wystawienie im dokumentów potwierdzających pochodzenie. I musi liczyć się z tym, że nie uniknie kontroli, a w razie bardzo złych warunków odchowu – hodowla zostanie co najmniej zawieszona.
Producent psów w typie rasy, o nieudokumentowanym pochodzeniu, czy ktoś, kto nawet nie wie, ile razy przydomowa (słowo wymoderowano) miała już szczeniaki – nie martwi się takimi kosztami. I dlatego może szczeniaka - kundelka oferować na placu na parędziesiąt, a z fabryczki szczeniąt podobnych do akurat modnej rasy za paręset złotych. Szczenięta, których nie udało się sprzedać, można bezkarnie wyrzucić lub zatłuc trzonkiem łopaty, w najlepszym razie podrzucić do azylu - nie kosztowały nic, albo prawie nic. Fabryczki zwierząt, prowadzone przez niezrzeszonych w związkach kynologicznych właścicieli, nie podlegają z urzędu żadnej systematycznej kontroli. Kas fiskalnych też nie ma – sprzedający inkasuje pieniądze za kolejne pieski w typie rasy, oferowane na raty lub z dowozem do domu, a kosztami schronisk dla bezdomnych, porzuconych zwierząt obciążani są wszyscy podatnicy.
Dopóki hodowla psów w typie rasy i przypadkowe rozmnażanie kundelków będzie się nieźle opłacać, bez opodatkowania rosnącego wraz z wielkością żywej produkcji oraz ustawowej kontroli warunków, w jakich trzymane są zwierzęta, nie ma szans na zmniejszenie problemu bezdomności psów. Ograniczanie bezdomności zwierząt musi rozpocząć się od wprowadzenia obowiązku trwałego oznakowania i rejestracji każdego psa. Obowiązek trwałego oznakowania, opłat rejestracyjnych oraz obowiązek sporządzenia pisemnej umowy przeniesienia własności zwierzęcia powinien ciążyć na oferujących szczenię do sprzedaży. Obowiązek płatnego przecież tatuażu i wykupienia metryki, potwierdzającej pochodzenie, spoczywa na hodowcach psów rasowych – i także z tego powodu one kosztują drożej. Tylko pisemna umowa, z danymi personalnymi sprzedającego i nabywcy, numerem tatuażu lub chipa, powinna być podstawą rejestracji psa. Brak takiej umowy mógłby skutkować przeniesieniem na nabywcę obowiązku trwałego oznakowania zwierzęcia na własny koszt – a to już skłoni nabywców do chwili zastanowienia przed kupnem pieska ot, tak, pod wpływem chwilowego kaprysu.
Jednoczesny zakaz sprzedaży szczeniąt poza miejscem ich wyhodowania, podatek od wszystkich sprzedawanych lub przeznaczonych do hodowli zwierząt, obowiązkowa i kontrolowana rejestracja, połączona z koniecznością ustanowienia rozsądnych opłat za posiadanie psa - ograniczyłaby ich rozród. Trudniej byłoby o chętnych na szczeniaki, produkcja następnych miotów stałaby się mniej opłacalna. Wszelkie opłaty czy podatki od psiej produkcji mogłyby w znacznym stopniu sfinansować prowadzenie schronisk, także dotować sterylizację w wytypowanych gabinetach weterynaryjnych. A gdyby tylko sterylizacja zwierzęcia zwalniała właściciela od corocznych opłat – byłoby o wiele mniej miotów „dla zdrowia”.
Żadne prawo nie może działać wstecz – nowe przepisy mogą przecież dotyczyć nowo nabywanych psów, wejść w życie nawet w rok po ogłoszeniu. Można przez ten rok trwale znakować już dorosłe zwierzęta nieodpłatnie – na podstawie świadectw szczepienia przeciw wściekliźnie, zastępujących umowę przeniesienia własności. Koszty i tak się zwrócą w opłatach za posiadanie zwierzęcia, możliwych do wyegzekwowania po obowiązkowej rejestracji. A jeśli ktoś nie ma dowodu nabycia psa ani świadectwa szczepienia przeciw wściekliźnie, zapłaci sam za oznakowanie i rejestrację, skoro do tej pory nie dopełnił podstawowego obowiązku.
Zaakceptowaliśmy dawno fakt, że każdy właściciel samochodu musi wylegitymować się dowodem rejestracyjnym, płacić obowiązkowe OC, każdy z nas ma przypisany PESEL i NIP. Centralny rejestr oznakowanych psów i ściąganie corocznych opłat od ich właścicieli także nie przekracza możliwości administracji państwowej. A jeśli przekracza – to na pewno znajdzie się niejedna firma prywatna, gotowa zająć się tym za część corocznych obowiązkowych opłat.
Szczeniaki w typie rasy z psich fabryczek będą wtedy na pewno droższe, trudniej dostępne. Ale i tak w azylach wystarczy niemal darmowych psów dla wszystkich chętnych na najbliższych co najmniej dziesięć lat. Bo w pierwszych latach obowiązywania nowych przepisów, do schronisk trafią zwierzęta z likwidowanych fabryczek, szczeniaki, dla których nie warto wystawiać jakichkolwiek dokumentów, psy, których właściciele nie zechcą znakować ani rejestrować.
W proponowanych nowelizacjach brakuje jeszcze jednej zmiany. Oprócz możliwości odebrania zwierzęcia krzywdzonego, trzymanego w skandalicznych warunkach, konieczne jest wprowadzenie zakazu posiadania jakiegokolwiek zwierzęcia ludziom, którym poprzedniego psa odebrano – z jakichkolwiek powodów. Inaczej tak dręczyciele zwierząt, jak i udręczający swoimi zwierzętami innych, będą śmiać się z prawodawcy – jeden odebrany pies trafi do azylu, no to co, weźmie się z innego schroniska kolejne zwierzę.
Nasze prawo, mimo wszystkich chwalebnych paragrafów, nadal praktycznie nie broni zwierząt przed okrucieństwem niektórych ludzi. Nie broni też skutecznie ludzi przed brakiem odpowiedzialności niektórych właścicieli zwierząt. Nie zapobiega bezmyślnemu rozrodowi psów. I w zbyt małym stopniu może to zmienić zapowiadana nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt.
_________________ Sarkazm to najniższa forma dowcipu, za to najwyższa forma inteligencji...
Pseudo-hodowli mówimy STOP. Tylko jak rozumieć pojęcie Pseudo-hodowla? Teoretycznie pseudo-hodowla to hodowla psów bez rodowodów, aczkolwiek w praktyce wygląda to inaczej. Dajmy na to że jest sobie pseudo-hodowca psów w typie Owczarek niemiecki, psy są utrzymywane w świetnych warunkach są dobrze karmione mają ciepłą budę suczki są dopuszczane tylko raz do roku lub zadziej, są szczepione, konkretnie mówiąc mają wszystko oprócz rodowodu jakiegoś papierka dla jednych jest on ważny a dla innych nie. Weźmy za to drugiego pseudo-hodowcę który ma suczkę kundelka dopuszcza ją podczas każdej cieczki, suczka nie ma szczepień jest zawszona, niedokarmiona zima przebywa w zimnych kojcach a jej właściciel stawia tylko na zysk. Czy można oboje "pseudo-hodowców" wrzucić do jednego worka? To że pies nie ma jakiegoś papierka nie znaczy że jest nękany. Kiedyś widziałem materiał na temat hodowli psów z rodowodami i mimo ze psy miały papiery to nie miały odpowiedniej opieki od właścicieli psy były głodne wychodzone nieszczepione nie miały świeżej wody były w zimnych kojcach, wśród nich dochodziło do kanibalizmu, lecz ich właściciel nie mógł zostać pseudo-hodowcę tylko dla tego że psy były rodowodowe. Więc nie można nazywać kogoś że jest pseudo-hodowcą tylko dla tego że jego pies nie ma rodowodu. Sam mam jak to nazwałaś "pseudo-hodowlę" lecz u mnie pies nie przechodzi męki jest zadbany nakarmiony zaszczepiony, ma ciągłą kontrolę weterynaryjną i co najważniejsze moja suczka nie jest dopuszczana podczas każdej cieczki tylko maksymalnie raz do roku. I zapewne ma lepiej u mnie niż u niejednego hodowcy który ma papiery do zwierzęcia. Mówi się że takie "pseudo-hodowle" jak moja nie martwią o to w jakie ręce pójdą szczenięta, wielka pomyłka miałem w tym roku na wiosną 2 mioty od dwóch suczek razem 13 szczeniąt dałem ogłoszenie na allegro po kilku dniach odezwał się gość który organizował transport szczeniąt do Holandii dawał mi stawę jaka mnie interesowała, oczywiście moglem mu sprzedać wszystkie szczenięta i mieć wszystko z głowy jednak wtedy mógł bym się nazwać pseudo-hodowcą lecz mu odmówiłem i wiem że nie jestem z tego tytułu bohaterem ale określenie mnie jako pseudo-hodowcy było by mijające się z celem. Pamiętajmy że nie papier określa jaki jest dany pies czasem zwykłe kundelki są bardziej wierne od rasowych psów. Psy SA jak ludzie nie jest ważny ich wygląd i to jakie maja papiery tylko jaki mają charakter. Więc zanim kogoś nazwiemy pseudo-hodowcą najpierw go poznajmy i zobaczmy jak traktuje swoje zwierzęta.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum