W związku ze zbliżającymi się wyborami samorządowymi przyjrzałem się wynagrodzeniom wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Według mnie wielu z nich zarabia za dużo.
Przygotowałem zestawienie zawierające wysokości rocznych wynagrodzeń 103 wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, stojących na czele gmin wiejskich, wiejsko-miejskich i miejskich - w tym miast na prawach powiatu.
Omawiane zestawienie umieściłem w pliku dostępnym tutaj, aby zachować ciągłość tekstu.
Wielkościami, które niewątpliwie należy brać pod uwagę przy ustalaniu i ocenie wynagrodzenia wójta, burmistrza czy prezydenta są liczba mieszkańców gminy oraz wysokość jej budżetu. Te bowiem parametry warunkują stopień trudności zarządzania gminą i rozmiar odpowiedzialności spoczywającej na zarządcy. Dlatego, tworząc zestawienie, informacje na temat zarobków każdego samorządowca poprzedziłem danymi o ludności i budżecie gminy, którą kieruje.
Sporządzone w opisany sposób krótkie charakterystyki gmin i ich gospodarzy posortowałem rosnąco według liczby ludności.
Aby zestawienie było jak najbardziej reprezentatywne dla sytuacji płacowej polskich wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, zawarłem w nim dane dotyczące gmin o różnej liczbie ludności, umiejscowionych w różnych regionach naszego kraju.
Jako wartości bazowe do oceny wynagrodzeń wójtów, burmistrzów i prezydentów miast przyjąłem: wysokość wynagrodzenia premiera rządu polskiego, liczbę ludności naszego kraju i wysokość budżetu Rzeczypospolitej (pozycja 1 mojego zestawienia). Państwo polskie, podobnie jak gminy, jest organizacją społeczno-terytorialną. Jednak państwo polskie jest największą i najważniejszą tego typu strukturą skupiającą Polaków. Wobec tego premier rządu polskiego, jako naczelny administrator tej struktury, powinien mieć najwyższe wynagrodzenie spośród wszystkich polskich funkcjonariuszy publicznych z wyjątkiem prezydenta Rzeczypospolitej.
Wynagrodzenie premiera powinno być współmierne do jego obowiązków, jeżeli przyjąłem je jako wartość bazową przy ocenie zarobków samorządowców. A czy jest współmierne? Moim zdaniem tak. Wynagrodzenie jakie otrzymał polski premier w 2013 roku wynosiło - bez diet parlamentarnych - 198 771,24 zł. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w Polsce wynosiło w 2013 roku 3 650,06 zł, co odpowiada rocznemu wynagrodzeniu w wysokości 43 800,72 zł. Zatem roczny zarobek polskiego premiera w 2013 roku stanowił równowartość 4,54 przeciętnego polskiego rocznego wynagrodzenia. Dla porównania: premier Wielkiej Brytanii zarobił w 2013 roku - wraz z dietami parlamentarnymi - równowartość 4,41 przeciętnego rocznego wynagrodzenia na Wyspach (wynagrodzenie roczne premiera: 142 000 GBP; przeciętne roczne wynagrodzenie: 32 188 GBP). [1], [2], [3], [4]
Łatwiej mi będzie komentować wynagrodzenia wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, jeżeli najpierw określę ile według mnie powinni oni zarabiać. W moim przekonaniu odpowiedni byłby poniższy taryfikator płac rocznych, uzależnionych od liczby ludności gminy, wyrażonych jako procent wynagrodzenia premiera (roczne wynagrodzenie premiera = 100%):
do 5 tys. mieszk. - do 50,00% (tj. do 99 385,62 zł w 2013 r.),
pow. 5 tys. do 10 tys. mieszk. - do 53,75% (tj. do 106 839,54 zł w 2013 r.),
pow. 10 tys. do 25 tys. mieszk. - do 57,5% (tj. do 114 293,46 zł w 2013 r.),
pow. 25 tys. do 50 tys. mieszk. - do 61,25% (tj. do 121 747,38 zł w 2013 r.),
pow. 50 tys. do 100 tys. mieszk. - do 65,00% (tj. do 129 201,31 zł w 2013 r.),
pow. 100 tys. do 250 tys. mieszk. - do 68,75% (tj. do 136 665,23 zł w 2103 r.),
pow. 250 tys. do 500 tys. mieszk. - do 72,50% (tj. do 144 109,15 zł w 2013 r.),
pow. 500 tys. do 1 mln mieszk. - do 76,25% (tj. do 151 563,07 zł w 2013 r.),
pow. 1 mln mieszk. - do 80,00% (tj. do 159 016,99 zł w 2013 r.).
Z zaproponowanego przeze mnie taryfikatora wynika, iż opowiadam się za tym, aby maksymalne roczne płace rządzących gminami mieściły się w przedziale od 50 do 80 procent rocznego wynagrodzenia premiera. Zgodnie z tym o czym pisałem wcześniej, 50 procent rocznego zarobku premiera w 2013 roku, to przeszło dwukrotność przeciętnego rocznego wynagrodzenia w tamtym czasie. Wynagrodzenie przeszło dwa razy wyższe od przeciętnego, równe połowie wynagrodzenia szefa rządu, jest moim zdaniem godziwą zapłatą dla dobrego wójta lub burmistrza gminy liczącej do 5 tys. mieszkańców.
A co by było, gdyby przyjęto prostą zasadę, że stosunek wynagrodzenia premiera do wynagrodzenia samorządowca ma być równy stosunkowi liczby ludności Polski do liczby ludności gminy, którą dany samorządowiec kieruje? Wówczas na przykład prezydent miasta stołecznego Warszawy (poz. 104 mojego zestawienia), które pod względem liczby ludności jest mniej więcej 22,4 raza mniejsze od Polski, zarabiałaby około 22,4 raza mniej od premiera. Czyli w 2013 roku otrzymałaby około 8,9 tys. zł, co odpowiadałoby miesięcznemu wynagrodzeniu w wysokości poniżej 740 zł brutto. To pokazuje, że taka reguła wynagrodzeniowa nie miałaby sensu.
Bez sensu byłaby również analogiczna reguła oparta na wielkości dochodów budżetowych państwa polskiego i gminy. Planowane dochody budżetowe Warszawy były w 2013 roku około 21,1 raza mniejsze od planowanych dochodów budżetowych państwa polskiego. Zatem w myśl omawianej reguły prezydent Warszawy powinna zarobić w 2013 roku niedorzeczną kwotę około 9,4 tys. zł, czyli mniej niż 785 zł brutto na miesiąc.
Pora bym przeszedł do omówienia konkretnych zarobków wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Użyte dalej określenia typu: "tylko", "najwyższe", "najniższe", "najwięcej", "najmniej" odnoszą się do wartości przedstawionych w moim zestawieniu - chyba że zaznaczam iż jest inaczej. Jeżeli, ktoś zna przykłady bardziej ekstremalne niż te ukazane przeze mnie, to zachęcam do podzielenia się z Czytelnikami i ze mną tą wiedzą.
Tylko dwóch ze stu trzech zarządzających gminami, uwzględnionych w moim zestawieniu, otrzymało w 2013 roku roczne wynagrodzenia brutto mieszczące się w limitach, jakie zaproponowałem w przedstawionym wyżej taryfikatorze. Są to: wójt gminy Platerówka w województwie dolnośląskim (pozycja 3 mojego zestawienia) oraz prezydent Pabianic w województwie Łódzkim (poz. 68).
O prezydencie Pabianic napiszę bardziej szczegółowo w dalszej części tekstu. Wójtem Platerówki zajmę się już teraz, gdyż wypłacono mu w 2013 roku najniższe wynagrodzenie odnotowane w moim zestawieniu. Wynosiło ono 87,4 tys. zł.
Platerówka, licząca niespełna 1,7 tys. mieszkańców, jest drugą od końca gminą w Polsce pod względem liczby ludności. Planowane dochody budżetowe Platerówki w 2013 roku były przeszło siedem razy niższe od analogicznych dochodów najmniejszej ludnościowo polskiej gminy, jaką jest Krynica Morska (poz. 2). Jednak nie z tych powodów włodarz Platerówki otrzymał w 2013 roku wynagrodzenie w wymienionej wysokości. Rada gminy Platerówka uchwałą z dnia 20 grudnia 2012 r. obniżyła wójtowi uposażenie, motywując swoją decyzję złą oceną wyników jego pracy. Obecnie toczy się w tej sprawie postępowanie przed sądem z powództwa wójta. [5], [6]
W 2012 roku, przed cięciem dokonanym przez radę gminy, wójt Platerówki zarobił 104,9 tys. zł.
Najwyższe wynagrodzenie spośród wszystkich samorządowców z mojego zestawienia otrzymał w 2013 roku wójt gminy Police w województwie zachodniopomorskim (poz. 57). Policki samorządowiec zarobił wówczas 211,7 tys. zł, czyli o prawie 13 tys. zł więcej niż polski premier. Gmina Police, zamieszkiwana w 2012 roku przez nieco ponad 42 tys. osób jest niewątpliwie większa od Platerówki, jednak nie należy do największych gmin w Polsce - nie tylko pod względem ludności, ale także dochodów budżetowych (skądinąd wysokich, jeżeli przeliczy się je na jednego mieszkańca).
Jeżeli chodzi o rekordy, to mam jeszcze pewną niespodziankę, ale zostawiam ją na później.
A teraz spójrzmy jak kształtowały się wynagrodzenia samorządowców w poszczególnych kategoriach wielkościowych gmin, jakie przyjąłem w zaproponowanym wyżej taryfikatorze.
Spośród zarządzających gminami liczącymi do 5 tys. mieszkańców (poz. 2 - 17) najmniej zarobił w 2013 roku opisany już przeze mnie wójt dolnośląskiej gminy Platerówka, a najwięcej - to jest prawie 158 tys. zł - burmistrz gminy Nowe Warpno w województwie zachodniopomorskim (poz. 4). Nowe Warpno zamieszkiwały w 2012 roku 1 692 osoby, czyli o 37 więcej niż gminę Platerówka. Ale planowane dochody budżetowe Nowego Warpna były prawie 3-krotnie wyższe niż gminy na Dolnym Śląsku.
Być może część zarządzających gminami o liczbie ludności mieszczącej się w przedziale powyżej 5 tys. do 10 tys. (poz. 18 - 34) z wyższością patrzy na swojego kolegę stojącego na czele gminy Drohiczyn (6,7 tys. mieszkańców; poz. 23) w województwie podlaskim, który w 2013 roku zarobił "zaledwie" 112,5 tys. zł. Największym krezusem w tym towarzystwie jest wójt liczącej 9,8 tys. mieszkańców gminy Somonino w województwie pomorskim (poz. 34). Wynagrodzenie jakie dostał w 2013 roku wynosiło około 176,5 tys. zł.
Jeżeli chodzi o wynagrodzenie szefów gmin w których mieszka powyżej 10 tys. ale nie więcej niż 25 tys. osób (poz. 35 - 46), to na dole drabiny wynagrodzeń znalazł się tutaj burmistrz gminy Brześć Kujawski w województwie kujawsko-pomorskim (poz. 36), który w 2013 roku otrzymał 121,9 tys. zł. Jego gmina liczyła w 2012 roku 11,6 tys. mieszkańców. Na szczycie drabiny znalazł się wójt gminy wiejskiej Bochnia (19,1 tys. mieszkańców; poz. 42) w województwie małopolskim, który w 2013 roku zainkasował prawie 166 tys. zł.
Jakie zapłaty pobrali w 2013 roku zawiadujący gminami o liczbie ludności mieszczącej się w zakresie powyżej 25 tys. do 50 tys. (poz. 47 - 60)? Najniższą, w kwocie 135,6 tys. zł, otrzymał burmistrz gminy Wieluń w województwie Łódzkim (poz. 51) liczącej w 2012 roku niespełna 32,7 tys. mieszkańców. Rekordzistą nie tylko w tej grupie, ale i w całym moim zestawieniu jest burmistrz gminy Police w województwie zachodniopomorskim (poz. 57). O burmistrzu Polic i jego gminie pisałem już wcześniej, więc przypomnę tylko że w 2013 roku zarobił 211,7 tys. zł.
Pora wziąć na warsztat zarobki sterników gmin, zamieszkałych przez więcej niż 50 tys. ale nie więcej niż 100 tys. osób (poz. 61 - 77). Najniższe wynagrodzenie w tym gronie samorządowców uzyskał w 2013 roku prezydent nieco ponad 68-tysięcznych Pabianic w województwie łódzkim (poz. 68). Wyrażało się ono kwotą 127,4 tys. zł. Jak wspomniałem wcześniej jest to jedno z dwóch wynagrodzeń mieszczących się w granicach przyjętych w moim taryfikatorze. Na przeciwnym biegunie znalazł się prezydent liczącego prawie 98 tys. mieszkańców Grudziądza (poz. 77) w województwie kujawsko-pomorskim, który uzyskał z kasy miejskiej w 2013 roku 210,5 tys. zł. Warto zwrócić uwagę, że planowane na 2013 r. dochody budżetowe Grudziądza były przeszło 3 razy wyższe od dochodów Pabianic.
Doszliśmy do zarządców gmin, których populacje mieszczą się w przedziale powyżej 100 tys. do 250 tys. (poz. 78 - 93). Prezydent liczącej 142,3 tys. mieszkańców Rudy Śląskiej (poz. 84) w województwie śląskim zarobiła w 2013 roku 148,5 tys. zł. Być może pani prezydent czuje się jak kopciuszek, gdy porównuje swój zarobek z wynagrodzeniem prezydenta Kalisza (poz. 79) w województwie wielkopolskim, który w 2013 roku otrzymał z miejskiego skarbca 184,7 tys. zł. Zwróćmy uwagę, że Kalisz ustępuje Rudzie Śląskiej zarówno pod względem liczby ludności jak i dochodów budżetowych.
Jakie emocje mogą wzbudzić zarobki gospodarzy gmin liczących powyżej 250 tys. lecz nie więcej niż 500 tys. mieszkańców (poz. 94 - 99)? Być może wrażliwsi Czytelnicy uronią łezkę nad losem prezydenta prawie 295-tysięcznego Białegostoku (poz. 94), którego miasto wynagrodziło w 2013 roku kwotą "zaledwie" 158 tys. zł. Być może oklaskami będzie przyjęta informacja, że wynagrodzenie prezydenta zamieszkałej przez 361,3 tys. mieszkańców Bydgoszczy (poz. 97) wynosiło w 2013 roku 171,6 tys. zł. Mnie zaś irytuje prezydent Lublina (poz. 96), bowiem kamufluje w oświadczeniach majątkowych swoje zarobki z tytułu pełnienia funkcji samorządowej podając jedynie łączne kwoty dochodów, które uzyskuje nie tylko z urzędu miasta.
Czas na wycieczkę po metropoliach. Sprawdzimy teraz zarobki włodarzy gmin o liczbie ludności większej niż 500 tys. jednak nie przekraczającej 1 mln. W programie wycieczki: Poznań, Wrocław, Łódź i Kraków (poz. 100 - 103). Najwyższe wynagrodzenie z kierujących wymienionymi miastami otrzymała w 2013 roku prezydent Łodzi (719 tys. mieszk.; poz. 102). Wynosiło ono 172 tys. zł i zawierało nagrodę jubileuszową. Prezydenci Poznania (550,7 tys. mieszk.; poz. 100), Wrocławia (631,2 tys. mieszk.; poz. 101) i Krakowa (758,3 tys. mieszk.; poz. 103) otrzymali podobne wynagrodzenia mieszczące się w przedziale od 158,5 tys. do 159,7 tys. zł.
Pozostała nam jeszcze do omówienia kategoria "king size", czyli obejmująca gminy liczące powyżej 1 mln mieszkańców. Mamy w Polsce tylko jedną taką gminę i jest nią oczywiście miasto stołeczne Warszawa (poz. 104) zamieszkiwane przez ponad 1,7 mln osób. Prezydent Warszawy, zatrudniona nie tylko w stołecznym ratuszu, stosuje tę samą niedobrą praktykę co jej kolega z Lublina, to znaczy wpisuje do oświadczeń majątkowych tylko łączne wartości dochodów. Od kogoś takiego jak prezydent stolicy Polski należałoby oczekiwać większej przejrzystości w informowaniu o kwotach pobieranych z tytułu pełnienia funkcji publicznej.
Z artykułu opublikowanego w "Rzeczypospolitej" wynika, że prezydent Warszawy zarobiła w 2013 roku w urzędzie miasta 160 tys. zł. Jest to suma o zaledwie 0,6% wyższa od maksimum jakie zaproponowałem w moim taryfikatorze dla zarządcy gminy wielkości naszej stolicy. [7]
Nad zarobkiem stołecznej prezydent można by przejść do porządku dziennego, gdyby nie to że w Warszawie funkcjonuje rozbuchana pod względem etatowym struktura samorządowa. W stolicy urzęduje między innymi osiemnastu burmistrzów dzielnic. W 2013 roku szesnastu z nich otrzymało roczne wynagrodzenia w wysokości od 150,4 tys. do 240,3 tys. zł. Tak, tak - 240,3 tys. zł, a dokładnie: 240 256,67 zł. Taką iście bajońską kwotę pobrał burmistrz dzielnicy Żoliborz (48,3 tys. mieszkańców). Nie ma go w moim zestawieniu, gdyż nie kieruje gminą, tylko jednostką pomocnicza miasta stołecznego Warszawy. Ale gdyby się w nim znalazł, to właśnie on miałby prawo przywdziać żółtą koszulkę lidera.
Wynagrodzenie Żoliborskiego "sołtysa", który zgarnął do kieszeni o przeszło 50% więcej od swojej warszawskiej zwierzchniczki i o prawie 21% więcej od premiera po prosu mnie powaliło.
Omówione wcześniej zarobki burmistrza gminy Police (poz. 57) i prezydenta Grudziądza (poz. 77) - także górujące nad wynagrodzeniem premiera - nieźle mną wstrząsnęły.
Ale irytują mnie również wynagrodzenia, jakie w 2013 roku otrzymali gospodarze gmin Nowe Warpno (poz. 4), Karpacz (poz. 18), Ciepielów (poz. 21), Przodkowo (poz. 27), Duszniki (poz. 29), Rzgów (poz. 33) i Somonino (poz. 34). Wspomniane gminy są małe. Każda z nich jest ludnościowo tysiące razy mniejsza od Polski. Planowane dochody budżetowe każdej z nich były w 2013 roku tysiące razy niższe od planowanych dochodów budżetowych państwa polskiego. Tymczasem rządzący nimi wójtowie lub burmistrzowie zarobili w 2013 roku kwoty brutto wynoszące od 78 do 89% wynagrodzenia polskiego premiera - w liczbach bezwzględnych: od 155,8 tys. do 176,5 tys. zł. Powtarzam: koncepcja by stosunek zarobków premiera do zarobków wójta czy burmistrza był równy stosunkowi liczby ludności Polski do liczby ludności gminy nie ma sensu. Tak jak nie ma sensu by rozpatrywany stosunek zarobków był równy stosunkowi dochodów budżetowych państwa polskiego i gminy. Jednak relacje wynagrodzeń włodarzy siedmiu wzmiankowanych gmin do wynagrodzenia polskiego premiera są patologiczne i kuriozalne, nawet jeżeli są to championi samorządności lokalnej.
Być może Czytelnik pomyśli: "Rzeczywiście, wójt tej czy innej gminy zarabia w ciągu roku o kilkadziesiąt tysięcy za dużo. Ale w skali wielomilionowych dochodów budżetu gminy to zaledwie ułamek procenta. Czy warto wobec tego zawracać sobie tym głowę?".
Moim zdaniem warto.
Zbyt wysokie wynagrodzenie wójta, burmistrza czy prezydenta bardzo często ciągnie w górę uposażenia pozostałych notabli w jego gminie. Na przykład w 8-tysięcznej gminie Przodkowo (poz. 27) wójt zarobił w 2013 r. 160,8 tys. zł a sekretarz gminy 104,8 tys. zł. Natomiast w podobnej wielkościowo gminie Wiśniowa (poz. 28), gdzie wynagrodzenie wójta wynosiło w 2013 roku 113,8 tys. zł, sekretarz gminy zarobił 72 tys. zł.
Zawyżone wynagrodzenie jednego wójta czy burmistrza rozzuchwala i demoralizuje także jego kolegów po fachu z innych gmin. Uruchamia bowiem u nich myślenie: "Skoro wójtowi Kalafiorowa radni dali taką pensję, to ja burmistrz Brokułowa też powinienem tyle dostać". Poza tym ten kilkudziesięciotysięczny nadmiar wynagrodzenia wójta, burmistrza czy prezydenta to wcale nie taka bagatelna kwota. Za te pieniądze można chociażby kupić kilkanaście laptopów dla szkoły, albo przeprowadzić remont w ośrodku zdrowia. Myślę, że mieszkańcy gmin mających taki problem z zarobkami włodarzy potrafią wskazać społecznie pożyteczne cele, które każdego roku można zrealizować za wspomnianą kwotę.
A co z zagrożeniem korupcją? Może wyższe wynagrodzenie skuteczniej chroni zarządzającego gminą przed pokusą brania w łapę? Według mnie godziwe wynagrodzenie chroni, ale zawyżone działa odwrotnie. Funkcjonuje tutaj mechanizm podobny jak w przypadku obżarstwa, które rozpychając żołądek powoduje chorobliwe zwiększenie apetytu.
Warto wiedzieć, że warunki i sposób wynagradzania wójtów, burmistrzów i prezydentów miast określają:
- ustawa z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym (Dz.U. z 2013 r. poz. 594), [8]
- ustawa z dnia 21 listopada 2008 r. o pracownikach samorządowych (Dz.U. z 2014 r. poz. 1202), [9]
- rozporządzenie rady ministrów z dnia 18 marca 2009 r. w sprawie wynagradzania pracowników samorządowych (Dz.U. z 2013 r. poz. 1050). [10]
Przedstawione wyżej absurdy zarobkowe świadczą o jakości wymienionych aktów prawnych.
Po co piszę o tym wszystkim?
Bo chciałbym nakłonić siebie i Czytelników do podjęcia kilku działań.
Po pierwsze, chciałbym abyśmy ocenili ile powinien zarabiać wójt, burmistrz lub prezydent w gminie, w której mieszkamy. Weźmy przy tej ocenie pod uwagę w szczególności liczbę mieszkańców gminy i wysokość jej budżetu. Ponadto załóżmy, że zarządzający gminą prawidłowo wypełnia swoje obowiązki.
Po drugie, zapytajmy się kandydatów na wójtów, burmistrzów lub prezydentów w naszej gminie, jakiego wynagrodzenia oczekują w związku z pełnieniem funkcji, o którą się ubiegają. Analogiczne pytanie zadajmy kandydatom na radnych, bo to oni decydują o wysokości uposażenia gminnego włodarza. W przypadku wójtów, burmistrzów i prezydentów ubiegających się o ponowny wybór, o ich dotychczasowych zarobkach możemy dowiedzieć się z oświadczeń majątkowych, które corocznie muszą być publikowane na stronie internetowej gminnego lub miejskiego biuletynu informacji publicznej (skrót: BIP).
Po trzecie, nie ograniczajmy się jedynie do wysłuchania odpowiedzi kandydatów. Podejmijmy na spotkaniach wyborczych i w mediach (w tym w internecie) dyskusję na temat wysokości wynagrodzenia wójta, burmistrza lub prezydenta. Konfrontując się z argumentami samorządowców pamiętajmy, że również w przypadku dobrze wykonywanej usługi istnieje maksymalny pułap rozsądnego wynagrodzenia. Czy na przykład zapłacilibyśmy za umycie samochodu 5 tys. zł - nawet gdyby myjący obiecywał nam, że po jego zabiegach nasze auto będzie się błyszczało jak lustro?
Po czwarte, kontrolujmy. Sprawdzajmy co jakiś czas, które z obietnic wyborczych udało się spełnić zarządzającemu gminą i czy wysokość jego wynagrodzenia odpowiada temu co deklarował podczas kampanii. Jeżeli stan faktyczny niekorzystnie odbiega od zapowiedzi, możemy domagać się od radnych obniżki uposażenia wójta, burmistrza lub prezydenta.
Po piąte, weźmy udział w wyborach samorządowych. Jeżeli widzimy w gronie kandydatów na wójtów, burmistrzów, prezydentów miast i radnych osoby, którym możemy zaufać poprzyjmy je naszymi głosami. Jeżeli takich kandydatów nie dostrzegamy, oddajmy głos nieważny. Pisałem już przy innej okazji, że duża liczba głosów nieważnych jest wyraźniejszą manifestacją nieufności niż absencja wyborcza.
Po szóste, jeżeli podzielamy pogląd, że obecne przepisy dają radom zbytnią swobodę w uchwalaniu wysokich wynagrodzeń wójtów, burmistrzów i prezydentów, spróbujmy nakłonić parlamentarzystów do zmian prawa ustalającego te kwestie. Kampania przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi będzie dobrą okazją do rozmowy o zarobkach samorządowców z posłami i senatorami ubiegającymi się o reelekcję jak i z nowymi kandydatami na parlamentarzystów. Wyznam wszelako, iż nie bardzo wierzę, że parlamentarzyści z ochotą podejmą tę sprawę. Wiadomo - rewolucja pożera własne dzieci. Jest więc bardzo możliwe, że posłów i senatorów będzie hamowała obawa, którą można wyrazić w słowach: "Teraz "gawiedź" domaga się abyśmy obniżyli wynagrodzenia samorządowcom, a kiedy to uczynimy, zażąda byśmy sobie też obcięli zarobki". Pomimo tego uważam, że w kontaktach z parlamentarzystami oraz kandydatami na parlamentarzystów należy konsekwentnie poruszać kwestie pieniędzy pobieranych przez samorządowców.
Być może uznasz Czytelniku, że nie masz czasu na rzeczy do, których Cię namawiam. Jednak czas to pieniądz. W tym wypadku pieniądz transferowany z naszych - nieraz chudych - portmonetek do niejednokrotnie wypchanych ponad miarę portfeli samorządowców.
Podstawowe źródła informacji wykorzystanych w niniejszym tekście:
1. Biuletyny informacji publicznej (BIP) urzędów gmin i miast dostępne m. in. ze strony http://bip.gov.pl/. W BIP-ach urzędów miast i gmin znajdują m. in. oświadczenia majątkowe wójtów, burmistrzów i prezydentów, z których czerpałem informacje o ich zarobkach.
2. Wojewódzkie dzienniki urzędowe - są w nich publikowane uchwały budżetowe gmin.
3. Statystyczne Vademecum Samorządowca zawierające podstawowe informacje o gminach.
4. Ustawa budżetowa na rok 2014.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum