Wysłany: 2007-11-29, 01:33 Polska niesuwerenna, co to znaczy ?
Cytat:
Bogusław Sonik, który namawia rząd do porzucenia idei budowy obwodnicy Augustowa, swoje stanowisko argumentuje tym, że jego zdaniem niemożliwe jest przekonanie szefa Komisji Europejskiej Stavrosa Dimasa do tego, aby zmienił swoje zdanie i pozwolił na kontynuację projektu w dotychczas realizowanym przebiegu.
[...]
szef Społecznego Komitetu Budowy Obwodnicy Augustowa, zaznacza, iż przyjęcie alternatywnego przebiegu obwodnicy Augustowa oznacza kilkunastoletnie oddalenie w czasie oddania jej do użytku
[...]
mieszkańcy Augustowa, [...] mają już dość tirów w mieście i powodowanych przez nie śmiertelnych wypadków.
[...]
Dyrekcja białostockiego oddziału GDDKiA, która realizuje tę inwestycję, twierdzi, że jakiego by wariantu nie przyjąć, to i tak obwodnica musi przeciąć ciągnącą się 100 kilometrów dolinę Rospudy, a więc wejść na tereny Natury 2000.
[...]
Przez tereny chronione obwodnica licząca 17 km ma przebiegać estakadą o długości 500 metrów.
http://www.naszdziennik.p...128&id=po01.txt
Szanuję Bogusława Sonika i cenię jego opinie. Szkoda, że należy do grona tych, którzy wspólnie z większością uczestniczącą w referendum 2003 zaprzedali niepodległość Polski.
Pamiętam jeszcze jaka była uległość wasali sowieckich wobec Kremla.
Za garść srebrników sprzedaliśmy prawo do decydowania w Polsce o Polsce.
Utworzyłem ten wątek, bo jestem przekonany, że podobnych przypadków będzie dużo więcej. Nie chodzi mi w nim o przekonywanie tych , którzy głosowali za wejściem do UE.
Chodzi mi raczej o znalezienie sposobu, jak zminimalizować szkody ponoszone przez Polaków z tytułu uzależnienia od UE.
Ten twór jakim jest UE jakiś czas jeszcze przetrwa, a żyć w nim do tego czasu mieszkańcy Polski muszą.
Ostatnio zmieniony przez Zygmunt Stary 2008-05-26, 00:27, w całości zmieniany 1 raz
Chodzi mi raczej o znalezienie sposobu, jak zminimalizować szkody ponoszone przez Polaków z tytułu uzależnienia od UE.
Ten twór jakim jest UE jakiś czas jeszcze przetrwa, a żyć w nim do tego czasu mieszkańcy Polski muszą.
Taaa... Szkody chcesz minimalizować. Ale o tym że rolnicy w Polsce czerpią garściami dotacje z kasy UE albo o programach unijnych finansujących budowę drog, autostrad i innej infrakstruktury już nie wspomnisz? Albo i wszelkich programach pomocowych UE? Takie nasze Polskie podejście - jak dają to brać ale jak czegos wymagają w zamian to narzekać...
Pomógł: 46 razy Wiek: 44 Dołączył: 02 Sie 2006 Posty: 3905 Piwa: 79/18 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-11-29, 09:09
red, z tymi korzyściami finansowymi to też nie jest tak do końca jasne. Bo chociażby Min Finansów Zyta Gilowska na AE w Poznaniu i powiedziała:Minister Gilowska bowiem,
Cytat:
zapewniając przy okazji solennie, ale niezbyt konkretnie, że do Unii nie dopłacamy, oświadczyła, że jeśli chodzi o rozliczenia budżetowe, to suma naszych transferów do Unii netto jest mniej więcej równa... naszemu deficytowi budżetowemu.
Nikt nie dokonał dokładnego policzenia transferów z i do Unii. Nikt nie policzył ile kosztowało dostosowanie polskiej gospodarki, prawa do UE. Nikt nie liczy ile kosztuje przygotowywanie wniosków i ich obsługa. Dane są ukrywane wpisywane w różne miejsca, ale nikt, nawet ministerstwo nie pokusiło się o dokładne i rzetelne policzenie zysków i strat (finansowych) wstąpienia do UE. Dlaczego? Czyżby dlatego że rzeczywistość nie jest tak różowa jak się ją przedstawia w mediach?
_________________ Ludzie dzielą się na tych, którzy lubią koty i na pokrzywdzonych przez los...
Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2007-11-29, 17:43
Zanim odniosę się do głównego wątku, to najpierw problem zysków i strat, poruszony przez moich przedmówców.
Zgadzam się i z jednym, i z drugim z panów. Po wejściu do Unii daje się odczuć że coś się w tym państwie polskim zaczęło dziać, i to dziać na plus. Faktycznie zyskują rolnicy, stan naszych dróg sukcesywnie poprawia się, można by jeszcze przytaczać tych przykładów wiele, ale nie o to chodzi.
Ale do jakiejkolwiek byśmy struktury nie weszli; czy to europejskiej, światowej, czy choćby sąsiedzkiej, nikt nam niczego nie da, „na ładny uśmiech”. Jesteśmy w „koszyku europejskim”, i do tego „koszyka” musimy też coś wkładać.
I jeśli nawet, nasz polski bilans zysków i strat wychodziłby na zero, to i tak my, jako szare społeczeństwo polskie, wygraliśmy. Dlaczego? Już tłumaczę.
Nie będąc członkiem Unii Europejskiej, czy nasi rolnicy mogli liczyć na takie dotacje, albo czy nasze drogi przechodziły w takim tempie jak teraz, taką pozytywną metamorfozę? Takich pytań można by było zadawać tyle, ile w tej chwili zyskujemy, dzięki naszemu uczestnictwu we wspólnym europejskim współżyciu.
Wychodzi na to, że skoro nie umiemy, a w zasadzie to kolejne polskie rządy, nie mają pojęcia o gospodarowaniu swoim podwórkiem, to Europa zrobi to za nas. I jak na razie, podkreślam słowo na razie, według mojego odczucia w danej sytuacji, robi to dobrze.
I tu jak gdyby, odpowiedziałem Zygmuntowi Staremu na postawione przez niego pytanie, odnośnie domniemanego zaprzedania Polski, jak to określił;
Cytat:
Za garść srebrników sprzedaliśmy prawo do decydowania w Polsce o Polsce.
W sprawie Rospudy, też nie możemy sobie poradzić sami jako Polska, więc nic dziwnego że Europa jako całość, próbuje zrobić to za nas.
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
– Czasem mam wrażenie, że cała Europa przeżywa kryzys, gnije od środka. W młodości bardzo interesowałem się historią starożytnego Rzymu, a zwłaszcza ostatnim stuleciem istnienia tego imperium. Może przesadzam, ale widzę analogie do współczesnej Europy. Z jednej strony, na Rzym napierały plemiona germańskie popychane przez Słowian, z drugiej strony, Rzymianie się bawili, używali, zajadali do sytości. A próżniacze rozrywki rzymskiego ludu były przerażające, bo wtedy pasjonowano się krwawymi, zbrodniczymi arenami. Coś z tego ducha można odnaleźć dziś na wielkich stadionach, w mediach, w ekspansji ludów Azji i Afryki na nasz syty kontynent, w wybuchających i przepełnionych ludźmi pociągach i samolotach.
http://www.przeglad-tygod...wywiad&name=256
Pomógł: 1 raz Wiek: 54 Dołączył: 15 Cze 2006 Posty: 503 Otrzymał 2 piw(a) Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-11-30, 13:00
Jak nie Unia to co ??
Ja tak zadam pytanie
Przez ostatnie 3 lata wydarzyło się więcej pozytywnego niż negatywnego.
Do negatywnych skutków (oczywiście tylko z mojego punktu widzenia) zaliczam przeogromny wzrost cen nieruchomości, który wg mnie nie jest tak naprawdę niczym uzasadniony.
Jeśli jednak ktoś zyskał na sprzedaży po wyższych cenach - uzna to za coś pozytywnego
basteks:
Nie stoimy dziś przed wyborem: Jak nie Unia to co??
Stoimy przed problemem: Jak sobie radzić z problemami, które mamy dlatego, że należymy do Uniii?
I w tym sensie powinniśmy dokonywać wyborów.
Trzeba więc samodzielnie odpowiadać sobie na pytania
W czyim interesie jest dalsza integracja Unii, czy również w naszym?
Czy Unia jednakowo traktuje wszystkich swoich członków?
Jaki jest bilans zysków i strat dzisiaj i jaki będzie w przyszłości?
Czy Unia ma przyszłość?
Jaka Unia, jaka Polska?
Czy angażować się w integrację Unii, czy raczej w jej dezintegrację?
Ale mimo tego odpowiem na Twoje pytanie wprost: Państwa narodowe, które tworzą wspólnotę gospodarczą, coś na kształt EWG.
Prawodawstwo narodowe nad prawodawstem wspólnotowym, a nie odwrotnie.
Likwidacja Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, Likwidacja wspólnej polityki ekologicznej itp.
Niech urzędnicy zagraniczni nie decydują za urzędników polskich, w sprawach które nie dotyczą obywateli z ich krajów.
Jak domyślasz się jestem przeciwny przyjęciu konstytucji europejskiej, zwanej obłudnie traktatem reformującym.
Polityk naprawdę mający władzę, mówi, co zrobi, albo czego nie zrobi, a takie rzeczy można powiedzieć w 15 minut. Inna sprawa z figurantem, który przecież sam nie wie, co będzie musiał jutro zrobić, więc tę niepewność musi zamaskować słowotokiem. Stąd też i rozwlekłość expose premiera Tuska i jego rażąca ogólnikowość, sąsiadująca z drobiazgowymi opisami, często wywołującymi niezamierzony efekt komiczny, takich szczegółów, jak boiska gminne.
Ale bo też cóż innego mógłby zrobić premier Tusk, skoro, podobnie jak Władysław Gomułka, doskonale zdaje sobie sprawę z niewielkiego marginesu samodzielności, kto wie, czy w przypadku Donalda Tuska nawet nie mniejszego, niż u Władysława Gomułki. Premier Tusk bowiem jest na tyle spostrzegawczy, że doskonale wie, iż prawdziwy program jego rządu wyznaczają – po pierwsze – dyrektywy i „standardy” Unii Europejskiej. Powszechnie wiadomo bowiem, że po Anschlusie, czyli po 1 maja 2004 roku, ok. 80 proc. obowiązującego u nas prawa ustalane jest w Brukseli, zaś nasi mężykowie stanu jedynie opowiadają to własnymi słowami. Drugą część programu rządu premiera Tuska jest odwdzięczenie się razwiedce i S(r)alonowi za ponad dwuletnie wspieranie i nadymanie. W jaki sposób ma się odwdzięczyć – o tym decyduje razwiedka i S(r)alon. Wskazuje na to wymownie już choćby wizyta gen. Gromosława Czempińskiego u Waldemara Pawlaka, nie mówiąc o rozkazach dziennych, emitowanych przez TVN pod postacią „informacji” oraz instrukcjach „Gazety Wyborczej”.
A przecież na krajowej razwiedce i tubylczym S(r)alonie się nie kończy, bo odwdzięczyć się trzeba będzie również razwiedkom zagranicznym, które, za pośrednictwem zaprzyjaźnionych oficerów frontu ideologicznego, dają wyraz swemu ukontentowaniu szczęśliwą zmianą administracji tubylczej w Polsce. Czy to przypadek, ze np. ministrem Obrony Narodowej został pan Klich, któremu nogi wyrastają z Instytutu Studiów Strategicznych, finansowanego przez Fundację Adenauera, 95 proc. swoich środków czerpiącej z subwencji rządu niemieckiego? Czy to przypadek, że min. Sprawiedliwości, prof. Ćwiąkalski, był stypendystą aż dwóch niemieckich fundacji? Czy to przypadek, że Władysław Bartoszewski, któremu Niemcy pomagali w czasach PRL i później i który – jako człowiek kulturalny, nie ośmieli się przecież Niemcom sprzeciwić, został ministrem stanu w Kancelarii Premiera i wespół z „drogim Bronisławem” będzie pełnił rolę rękawa kaftana bezpieczeństwa na ministrze Sikorskim? Czy to przypadek, że wbrew poczuciu rzeczywistości, Donald Tusk reanimuje Lecha Wałęsę w charakterze przynęty polskiej polityki zagranicznej? Przypadki to – czy może konieczność? I dopiero reszta spraw, ot właśnie takich, jak boiska gminne, czy język migowy, nad którymi z taką uwagą pochylał się w swoim expose premier Tusk, mogą być przedmiotem samodzielnej inicjatywy jego rządu.
Tymczasem wszystko wskazuje na to, iż siekiera już do pnia przyłożona. Nawet już nie dlatego, że 13 grudnia premier Tusk w obecności prezydenta Kaczyńskiego złoży w Lizbonie podpis pod Traktatem Reformującym, dla uspokojenia opinii zastrzegając protokół brytyjski, zgodnie z którym każde rozszerzenie kompetencji Unii Europejskiej musi być dokonane za pomocą osobnych traktatów, a nie np. orzeczeń Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Pierwszym poważnym ostrzeżeniem jest inicjatywa Rzecznika praw Obywatelskich, by zrównać wiek emerytalny kobiet i mężczyzn poprzez wydłużenie wieku kobiet. Chodzi o to, by przesunąć poza rok 2009 moment, w którym Otwarte Fundusze Emerytalne będą musiały rozpocząć wypłacanie emerytur kobietom, które w roku 1999 ukończyły 50 lat. Zgodnie z dotychczasowymi zasadami, OFE musiałyby wypłacać im emerytury już od 2009 roku, ale sęk w tym, że co najmniej 60 proc, a może nawet więcej aktywów OFE stanowią obligacje skarbowe, którymi emerytur nie da się wypłacać bez ich zamiany na gotówkę. A na gotówkę mogą te obligacje wymienić tylko podatnicy, którzy już raz, jako „ubezpieczeni” na poczet emerytur zapłacili „składki”. Oczywiście prawdy powiedzieć nie można, więc trzeba społeczeństwo rozdyskutować na temat „równości kobiet i mężczyzn”. Czy to nie cudowne?
Stanisław Michalkiewicz to zdecydowanie kręgi oursona i Mateusza.
Moje o tyle, że gotowy jest uczciwie przedstawiać swój punkt widzenia nie dyskryminując nikogo.
A jest to jeden z felietonistów, który był gotów zaryzykować "ciepłą posadkę" w Interii.pl i znaleźć się bez pracy, na indeksie poprawności politycznej, broniąc swoich własnych przekonań w III RP.
Pomógł: 46 razy Wiek: 44 Dołączył: 02 Sie 2006 Posty: 3905 Piwa: 79/18 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-12-05, 00:13
Ferbik, aco to niby ma znaczyć że jest antySLDowski? I co to ma do jego wiarygodności? Wywodzi się z kręgu konserwatywno-liberalnego. Był m.in prezesem UPR, ma poglądy zdecydowanie prawicowe, stąd jest naturalnym przeciwnikiem SLD. Polecam jego książki, zbiory felietonów - dają do myślenia. I z pewnością pozwalają spojrzeć na wiele spraw pod innym kątem. Jest również autorem jednego z projektów Konstytucji - polecam. To przykład jak powinna wyglądać ustawa zasadnicza
_________________ Ludzie dzielą się na tych, którzy lubią koty i na pokrzywdzonych przez los...
Pomógł: 1 raz Wiek: 54 Dołączył: 15 Cze 2006 Posty: 503 Otrzymał 2 piw(a) Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-12-05, 07:36
Panowie - ten artykuł tak naprawde niczego nie zawiera. Jak w jego wstepie - słowotok.
Na tej podstawie mozna każdemu łatkę przyczepić.
Zygmuncie powinienes honorowo zrezygnowac z pracy. Jak godzisz swe poglądy (niechęc do unii) wobec pomocy z unii dla szkół ?? Pracujesz przecież na komputerach przez nich finansowanych (nie tylko komputery unia finansuje).
A srodki unijne przeznaczane na drogi, wodociągi, odnowe zabytków (w tym kościołów) - czy wy naprawdę macie klapki na oczach ??
Nie widzicie zmian ?? Jak oceniacie 2 lata rzadów Jarosława - to widzicie same plusy - a w większości sa to właśnie efekty wejścia do UE.
Pomógł: 10 razy Wiek: 44 Dołączył: 21 Lip 2005 Posty: 1397 Otrzymał 5 piw(a) Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-12-05, 07:53
Rozpoczynanie zdania od "czy to przypadek, że ..." i nie kończenie argumentacją to typowa manipulacja Michałkiewicza. Dodać jeszcze, że oczywiste jest, że całe PO to agentura niemieckiego wywiadu i felieton skończony. A że ZERO zrgumentów poza swoimi teoriami? Przecież to jest oczywiste, prawda? Osobiście lubię, gdy poza objawianiem fobii antyniemieckich czy antyeuropejskich w felietonie znajdują się jakieś merytoryczne argumenty. Ale każdy lubi coś innego
_________________ Art. 146, ust. 1: "Rada Ministrów prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną
Rzeczypospolitej Polskiej."
Art. 133, ust. 3: "Prezydent Rzeczypospolitej w zakresie polityki
zagranicznej współdziała z Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem."
Pomógł: 12 razy Dołączył: 15 Lis 2005 Posty: 883 Piwa: 12/4 Skąd: Planeta Ziemia
Wysłany: 2007-12-05, 08:31
Zamiast toczyć dyskusję o Polsce w niewoli, proponuję zastanowić się, co by było, gdyby Polska nie przystąpiła do Unii.
Warto zrobić taki rachunek sumienia, aby unaocznić malkontentom, jak wyglądałaby polska polityka zagraniczna, gospodarka, bezrobocie itp, itd.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum