Pomógł: 1 raz Dołączył: 15 Maj 2007 Posty: 230 Skąd: z lasu
Wysłany: 2008-07-11, 09:51 Kaczyński i Newsweek
Cytat:
Nazwisko Kaczyńskiego w śledztwie paliwowym!
Newsweek:W dokumentach śledztwa dotyczącego mafii paliwowej pojawia się nazwisko Jarosława Kaczyńskiego. To może być jedna z przyczyn zaniechań rządu PiS wobec tego śledztwa.
Szok! Kaczyński jest jaki jest ale żeby paliwowy mafiozo?! Tego się po nim nie spodziewałam, cóż, dopisuję go do długiej listy moich politycznych rozczarowań. A myślałam, że przynajmniej uczciwy jest, jak to pozory mylą. Dobrze, że są dziennikarze i człowiekowi oczy otworzą. Rząd Donalda Tuska ma podwójną radochę bo ta wspaniała wiadomość (anonsowana na stronie Newsweeka jako wiadomość dnia) o uwikłaniu Kaczyńskiego w paliwowe interesy przychodzi w najlepszym możliwym momencie, kiedy rząd dołuje i właśnie zaliczył kompromitującą wpadkę, na dodatek Ćwiąkalski rozpoczął ostateczną rozprawę z Ziobrą i każda afera będzie jak znalazł bo buduje klimat dla dorzynania watah. Naprawdę, z takimi dziennikarzami jak Piotr Śmiłowicz, który w porę "dotarł" do tych sensacyjnych faktów Platforma będzie rządzić długo i szczęśliwie, umieją się chłopaki zachować i wyciągnąć pomocną dłoń kiedy ich władzuchna w potrzebie.
Po tym przydługim wstępie czas na meritum czyli na SENSACJE. A sprawa jest poważna bo nazwisko Kaczyńskiego pojawia się w śledztwie paliwowym dwukrotnie.
Newsweek:W zeznaniach innych świadków padają nazwiska działaczy prawicy, w tym Jarosława Kaczyńskiego. Jego nazwisko pojawia się m.in. przy okazji afery wokół przesłuchania w 2006 roku szczecińskiego biznesmena paliwowego Jerzego Krzystyniaka. Biznesmen oskarżył wówczas przesłuchującego go prokuratora Marcina Kowalskiego - z zajmującej się śledztwem paliwowym grupy Marka Wełny - o wywieranie nacisków, by obciążył polityków. Jednak wszczęte na skutek tej skargi śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez Wełnę i Kowalskiego (obejmujące początkowo działanie na szkodę Artura Balazsa, Jarosława Kaczyńskiego i Jacka Piechoty) zostało po kilku miesiącach umorzone.
Średnio inteligentny człowiek musi po tym fragmencie zadumać się nad dziennikarskim warsztatem autora artykułu. Z tekstu wynika przecież, że jedyny kontekst w jakim się tu pojawia nazwisko Kaczyńskiego to rzekome działanie prokuratorów na jego szkodę polegające na wywieraniu nacisków na świadka, żeby Kaczyńskiego obciążył. Jeśli w tym fragmencie jest jakaś sensacja to nie jest nią fakt pojawienia się nazwiska Kaczyńskiego ale dziwne podobno zachowanie prokuratorów i to nim dziennikarz powinien się zająć, sprawdzić co dokładnie zeznał świadek o Kaczyńskim, opisać jak wyglądały te rzekome naciski, co ustalono w późniejszym śledztwie w sprawie przekroczenia uprawnień, dlaczego je umorzono (Wełna w wypowiedzi dla Onetu mówi, że nie wie jak potoczyły się losy śledztwa o przekroczenie uprawnień, czy prokurator może nie wiedzieć, że śledztwo w jego sprawie zostało umorzone?), co dzisiaj robią prokuratorzy z tamtego śledztwa (zwłaszcza w kontekście niedawnych sugestii, że prokuratorzy ze sprawami dyscyplinarnymi na koncie są łatwo sterowalni przydałoby się sprawdzić jak obaj panowie byli i są wykorzystywani w śledztwach). Ale to temat, który może zainteresowałby blogera, profesjonalni dziennikarze takimi bzdurami się nie zajmują bo przecież NAZWISKO KACZYŃSKIEGO W ŚLEDZTWIE PALIWOWYM!.
Newsweek:Nazwisko prezesa PiS pojawia się także w zeznaniach paliwowych biznesmenów z Konsorcjum Victoria - Adama Ch. i Andrzeja Z. Jest o nim mowa w kontekście współpracującego z firmami paliwowymi byłego dyrektora Poczty Polskiej Jacka T. W zeznaniach Andrzeja Z. pada m.in. zdanie, że prowizja płacona T. "zaprocentuje dobrymi kontaktami z Kaczyńskimi i prawicą".
Tu nazwisko Kaczyńskiego pojawia się po raz drugi i jest jeszcze śmieszniej bo ta sensacja ma już ponad trzy lata (!) i została wielokrotnie opisana, pierwszy raz wczesną wiosną 2005 czyli w czasach przedkaczystowskich. Ale o tym Piotr Śmiłowicz nie wspomina bo jeszcze ktoś by zapytał dlaczego odgrzewa tego kotleta. Bo jest to właściwie jedyne pytanie jakie się ciśnie po lekturze sensacyjnych doniesień Newsweeka. Co sprawiło, że Piotr Śmiłowicz postanowił sklecić sensacyjny artykuł z dwóch mocno nieświeżych spraw, z których pierwsza nie może Kaczyńskiego obciążać bo jest w niej poszkodowanym a druga jest stara jak świat, znana od dawna i choć przez dwa lata rządów PiS trwało nieustanne szukanie haków na PiS tego akurat nikt nie wyciągnął, żaden dziennikarz nie pociągnął tematu. Śmiłowicz też go nie ciągnie bo przecież w jego artykule nie pojawiają się żadne nowe ustalenia, on tylko przypomina to co dawno opisane. Gdyby to był dziennikarski żółtodziób można by od biedy uznać, że może nie wiedział, sensacja mu wpadła w ręce więc o niej napisał, nie sprawdził, że sprawa stara i znana. Tyle że Piotr Śmiłowicz osobiście o tym pisał, jeszcze pracując w Rzepie, w marcu 2005 kiedy razem z Bertoldem Kittelem relacjonował zeznania Adama Ch. i Andrzeja Z. Co ciekawe, pisząc wtedy o tych zeznaniach wspominał o naciskach służb na zbieranie haków na Kaczyńskiego, co w dzisiejszej relacji całkowicie pomija milczeniem. Nic dziwnego.
Rzeczpospolita:"Turczyński w stosunku do Ch. odnosił się z dużym szacunkiem. Wyglądało to tak, jakby spełniał jego polecenia (...). Adam powiedział, że to dobry chłopak, ale nie radzi sobie finansowo i trzeba mu pomóc" - mówił w prokuraturze Andrzej Z., wspólnik Adama Ch., zatrzymany razem z nim. Adam Ch. wiązał z nim także nadzieje na przyszłość, ponieważ Turczyński, jako polityk prawicy, miał rozległe kontakty, m.in. w PiS. W swoich zeznaniach Adam Ch. narzekał, że służby prosiły go "o zebranie materiałów na takie osoby jak mój kolega Jacek Turczyński czy też Jarosław Kaczyński". Przekonywał, że Turczyński został aresztowany na polityczne zamówienie. Turczyński w rozmowie z "Rz" nie chciał komentować zeznań Ch. i Z. Twierdził, że tego drugiego w ogóle nie zna.
Podsumowując. Swój sensacyjny materiał opatrzony obiecującym nagłówkiem wiadomość dnia Piotr Śmiłowicz sklecił z dwóch wątków nie pierwszej świeżości, w pierwszym Kaczyński występuje jako pokrzywdzony, a drugi jest znany od ponad trzech lat i też zawiera niewyjaśniony wątek hakowy. Artykuł Śmiłowicza ma właściwie zerową wartość informacyjną, przekaz "nazwisko Kaczyńskiego padło w śledztwie" trudno uznać za istotną informację, zwłaszcza jeśli się ją słyszało już trzy lata temu a z artykułu nie dowiadujemy się niczego. Tyle, że takie artykuły nie mają informować, ten wygląda na jakąś rozpaczliwą wrzutkę i jedyny powód dla którego warto się nad nim pochylić to szukanie odpowiedzi na pytanie "dlaczego?". Odwracanie uwagi od wpadek rządu? Przykrywanie zeznań Baszniaka? Wsparcie dla Ćwiąkalskiego w rozprawie z Ziobrą? Zobaczymy po tym czy (i jak) temat zostanie pociągnięty.
Młodzi, wykształceni, z wielkich miast mają sensację bo nazwisko Kaczyńskiego pojawiło się dwukrotnie w śledztwie paliwowym. I kogo to obchodzi, że za każdym razem pojawiło się w kontekście szukania haków na Kaczyńskiego? Jeden oskarżony zeznaje, że namawiały go do tego służby, inny, że prokurator. A jak było? Tego się od Śmiłowicza nie dowiecie bo on chciał tylko napisać, że NAZWISKO KACZYŃSKIEGO W ŚLEDZTWIE PALIWOWYM!
Redakcyjny kolega Piotra Śmiłowicza, wspomniany już Bertold Kittel, pytał nie tak dawno "Dlaczego praca w prorządowych mediach dla tak wielu ludzi staje się powodem nie do wstydu, ale do dumy? Dlaczego głównym osiągnięciem dziennikarzy staje się puszczenie w internecie często zmanipulowanej informacji wyłącznie w celu osiągnięcia cytowalności?". I tej cytowalności można Piotrowi Śmiłowiczowi pogratulować, jego sensacja już się pyszni na "jedynce" Onetu a jutro pewnie będzie we wszystkich gazetach. A że dla czytelnika wartość informacyjna żadna? Cóż, chyba nie dla czytelnika się takie teksty pisze.
Jak dla mnie tekst Śmiłowicza jest przerażająco mało rzetelny, albo jest to zwykłe robienie ludziom wody z mózgu. Albo, albo - innych możliwości tutaj nie widzę. Kataryna to zdolna dziewczyna i ponoć nawet należy do Mensy. Tekst Kataryny jest sprzed dwóch dni. W międzyczasie trochę się zdążyło wydarzyć i Śmiłowicz rozpoczął polemikę z blogerką. Oto tekst Kataryny będący odpowiedzią na tekst Śmiłowicza:
Cytat:
To już wiem czego bał się Kaczyński
Piotr Śmiłowicz w Newsweeku:W dokumentach śledztwa dotyczącego mafii paliwowej pojawia się nazwisko Jarosława Kaczyńskiego. To może być jedna z przyczyn zaniechań rządu PiS wobec tego śledztwa.
To oczywiście fragment artykułu, któremu poświęciłam poprzedni wpis, wracam do niego bo odpowiedział nań sam autor i nie wypada się nie odnieść. Piotr Śmiłowicz w ramach rewanżu, czy jak kto woli retorsji, zajął się na swoim blogu moim wpisem, dzieląc się przy okazji bardzo oryginalną hipotezą na temat tego dlaczego Kaczyński mógł się bać tego śledztwa.
Piotr Śmiłowicz na blogu:Jest oczywiste, że Jarosław Kaczyński występuje w dokumentach śledztwa paliwowego generalnie jako ofiara. Wydawało mi się, że nie trzeba mieć przenikliwej inteligencji Kataryny, by to odczytać z mojego tekściku. Moim zdaniem nie obala to jednak hipotezy, że mógł się obawiać, iż przy szeroko zakrojonym śledztwie jego nazwisko będzie się raz po raz przewijać, zgodnie z zasadą "ukradł, czy mu ukradli, ale był zamieszany". A to będzie łakomym kaskiem dla opozycji.
Cóż, trudno się nie zgodzić, że dziennikarze umieliby przedstawić całą sprawę tak, że nie byłoby wiadomo "ukradł, czy mu ukradli, ale był zamieszany", najlepszym tego dowodem jest wczorajszy artykuł Śmiłowicza z leadem jak ten zacytowany na wstępie i jego potraktowanie przez inne media. Nie będę się też spierać o to, że przeciętny czytelnik nawet nie zadawałby sobie trudnego pytania "ukradł, czy mu ukradli" bo wiedziałby, że ukradł, i to nie raz i nie tyle a dużo więcej. Najbardziej mi do tej hipotezy nie pasuje sam Kaczyński, bo znowu, Kaczyński jest jaki jest ale tego, że każe utrącić duże i ważne śledztwo w którym występuje jako ofiara (!) ze strachu przed tym, że opozycja wszystko przekręci to ja nie kupuję. To nie ten typ człowieka, tak mi się zdaje. Gdyby Kaczyński przejmował się tym co napiszą media i powie opozycja bylibyśmy dzisiaj w innym miejscu.
Przykro mi ale ta hipoteza wydaje się strasznie naciągana, mam wrażenie, że autor stara się nią wybronić przed zarzutem, że jego tekst był świadomym i nieuczciwym uderzeniem w Kaczyńskiego. Śmiłowicz pisze "Jest oczywiste, że Jarosław Kaczyński występuje w dokumentach śledztwa paliwowego generalnie jako ofiara. Wydawało mi się, że nie trzeba mieć przenikliwej inteligencji Kataryny, by to odczytać z mojego tekściku" ale umówmy się, gdyby to faktycznie było oczywiste to ten tekst nie zawisłby na wszystkich portalach.
(...)
[ Dodano: 2008-07-12, 13:50 ]
Jeśli ktoś uważnie przeczytał wszystko to co napisała wcześniej Kataryna to proszę sobie teraz rzucić okiem na to:
Cytat:
Monika Olejnik. Obciach
Monika Olejnik: Prezes PiS sam wpadł we własne sidła, bo wierzy w opowieści jednego człowieka, czyli Krzysztofa Baszniaka, który macza w mafii paliwowej polityków SLD. Teraz powinien uwierzyć w to, co ostatnio ujawnił "Newsweek", mianowicie, że jest osoba, która twierdzi, że on - Jarosław Kaczyński - też mógł mieć korzyści z mafii paliwowej. A to chyba niemożliwe, żeby lider PiS maczał palce w paliwie.
Kataryna wcześniej zwróciła uwagę na to, że Jarosław Kaczyński był w sprawie poszkodowany - "Z tekstu wynika przecież, że jedyny kontekst w jakim się tu pojawia nazwisko Kaczyńskiego to rzekome działanie prokuratorów na jego szkodę polegające na wywieraniu nacisków na świadka, żeby Kaczyńskiego obciążył".
_________________ Chcesz być lepiej doinformowany? Przeczytaj sobie o KŁAMCACH
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum