Wysłany: 2008-10-14, 11:48 Ale jaja! - Samiśmy sobie odebrali Nobla
Cytat:
Samiśmy sobie odebrali Nobla. Utopiliśmy go w polskim piekle nienawiści i pomówień. Murowanego kandydata, Aleksandra Wolszczana, spotwarzyliśmy i opluliśmy. Wywlekliśmy z szamba IPN-owskiej policji pamięci cuchnące donosy, aby ubabrać nimi autentyczną wielkość.
Komu to było potrzebne? Przecież profesor nikomu nie zaszkodził ani nie czynił zła. Sam tak powiedział, a skoro moralność – jak wszystko – jest sprawą indywidualną, to okazał się moralnie czysty. Nie znalazł w sobie winy, więc i jest bez niej. Kto ma prawo go osądzać?
To tylko mali, chorzy z nienawiści ludzie mogli posunąć się do takiej podłości oplucia jednego z niewielu autorytetów, jakie nam jeszcze pozostały. Przecież gdyby nie ujawniono teczek, sprawy by nie było. Czy komu to coś dało? Czy zmobilizowało nas do cywilizacyjnych wyzwań? Posunęło Polskę na drodze modernizacji? Wydłużyło autostrady, a skróciło oczekiwanie na sprawiedliwy wyrok? Czy jest nam od tego lepiej? Tylko zawistni nienawistnicy mogą czerpać z tego chorą satysfakcję.
A skoro nie jest nam od tego lepiej, to po co to robimy? Neurotyczna koncepcja prawdy, frustracje i kompleksy? Za PRL była SB, teraz są teczki, jak trafnie zauważył profesor. Jaka różnica.
Zresztą teczki robiła przecież SB. Grzebanie w nich dziś to zbiorowa nekrofilia obsesjonatów, którzy odmawiają racjonalnej debaty. Nikt przecież nie chce niczego ukrywać. Tylko zwolennicy teorii spiskowej mogą snuć takie podejrzenia. Jak można jednak opisywać teczki Wolszczana bez zbadania jego naukowych osiągnięć, pełnej dokumentacji jego wynalazków i astronomicznej kariery, którą zważyć musimy z pozbawionymi znaczenia raportami. Wycinkowa, stronnicza prawda kompromituje się sama. Mikołaj Kopernik na pewno byłby oburzony tym teczkowym polowaniem na czarownice, czyli Aleksandra Wolszczana.
Jurorzy w Sztokholmie musieli usłyszeć o naszych domowych awanturach. Nie obchodzą ich one, ale pewnie zniechęciła ich kampania oszczerstw. Skoro walczą ze sobą, to nie będziemy się w to mieszać – pomyśleli. I tak utraciliśmy Nobla.
Cytat:
Gwiazda TOK FM Anna Laszuk odkryła ostatnio, że mój prześmiewczy felieton, który parodiował język antylustratorów, jest wyrazem mojej głębokiej duchowej transformacji. Przeczytany przez nią dla mnie samego stał się rewelacją. Groteskowe zbitki epitetów, które wrogom lustracji zastępują argumentację, brzmiały jak rzeczowa wypowiedź. Doprowadzone do absurdu obiegowe głupstwa – np. na temat indywidualnego charakteru moralności, w efekcie czego sami jedynie władni jesteśmy oceniać swoje postępki – dźwięczały jak rozumne wywody. Stek bzdur (wiem, co piszę, bo sam je wymyśliłem) o działaniu noblowskiego komitetu jawił się jako interesująca analiza. I tak odsłonięta została moja prawdziwa intencja.
Anna Laszuk zastanowiła się przez moment, czy mój tekst nie jest ironią. Doczytała jednak do końca i nie zauważyła wyjaśnienia tej kwestii. Wniosła więc z bezlitosną konsekwencją, że felieton musiał być poważny.
Pouczony w ten sposób informuję Annę Laszuk, że tak jak tamten również obecny tekst ma charakter ironiczny. Nie przyszło mi do głowy, iż stwierdzenia w rodzaju: „nekrofilscy obsesjonaci grzebiący w IPN-owskim szambie” ktokolwiek może potraktować poważnie. Tak jak deklarację, że lustracją Wolszczana musi być oburzony Kopernik.
Zostawmy panią Laszuk i TOK FM. Okazało się, że znalazły się inne osoby, które potraktowały moją parodię serio. Czy oznacza to, że istnieje grupa czytelników, dla których – jak dla pani Laszuk – trzeba podpisywać żart, aby go byli w stanie zrozumieć?
Czy raczej nagromadzenie idiotyzmów w dominujących mediach przyzwyczaiło ich, że poważnie ogłosić można już każdą brednię?
I to nie tylko w kwestii lustracji?
P.S.
Nie ukrywam, że miałem problem, w którym dziale umieścić ten topic. (Humor, Etyka), przeważyło to, że media są silnym elementem kształtowania polityki - czwartą władzą, chodzącą na postronku dużych pieniędzy.
Jeżeli ktoś odczuwa radość z powodu tego, że odpowiedział w konkursie na pytanie: "Po wodzie pływa, kaczka się nazywa, co to jest?" , a taki jest "poziom" większości teleturniejów (u mnie w domu zakazane jest ich oglądanie), to nic dziwnego, że stanie się przeżuwaczem papki medialnej, którą mu spreparują za jego pieniądze specjaliści od PR i nie jest zdolny do samodzielnych sądów. Albo wyskoczy z sądem jak chłopczyk n/t intelektu mojego i Tyma. A jest to poprostu "chałtura" Tyma, za którą bierze grubą kasę i gotowy jest pisać dowolne idiotyzmy(na podobnej zasadzie jak Wilstein), byle zadowolić "wybrednego" czytelnika Polityki....
Ostatnio zmieniony przez Administrator 2008-10-14, 21:48, w całości zmieniany 5 razy
Temat tego topica napisany przeze mnie jest "Ale jaja!".
Został on zmieniony bez mojej zgody przez Administratora!
Ale jaja! Zygmunt Stary
Temat zapewne został zmieniony dla przejrzystości forum, bo ten nadany przez Ciebie nijak sie miał do samej treści.
Chociaż oczywiście ta zmiana jest przez Ciebie odebrana jako atak i próbe zamknięcia ust jedynemu sprawiedliwemu na wielun.biz...
Pomógł: 59 razy Dołączył: 12 Sie 2005 Posty: 3155 Otrzymał 7 piw(a) Skąd: Wieluń
Wysłany: 2008-10-14, 21:48
Zygmunt ja naprawdę Cię lubię i szanuję Twoje wypowiedzi oraz poglądy, ale ten tytuł nie miał żadnego związku z treścią postu. Czy tak jak jest teraz może zostać?
Oczywiście nadal ten tytuł nijak się ma do treści, bo przecież ani nie chodzi o Nobla, ani o Wolszczana, ale o medialne ogłupianie, które doprowadziło do ogłupienia samych ogłupiaczy.
Cóż
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum