Wysłany: 2008-12-09, 16:43 O czym się w naszych mediach nie dowiesz.
Skandal w Pradze
Autor: Redakcja Fronda.pl Kategoria: Świat poniedziałek, 8. grudnia 2008 14:20
.
Jak się rozmawia na unijnych salonach? Cohn Bendit myśli, że jest nadal na paryskiej barykadzie, a irlandzki polityk ignoruje decyzję swoich rodaków. To cud, że Vaclavowi Klausowi nie puściły nerwy.
Jako pierwsi przedstawiamy w języku polskim zapis dyskusji, o której mówi cała polityczna Europa. Miała miejsce w piątek 5 grudnia w Pradze, gdzie prezydent Czech Vaclav Klaus był w skandaliczny sposób pouczany przez oficjeli Unii Europejskiej.
Vaclav Klaus:
Bardzo się cieszę, że mogę Was dzisiaj przywitać na Zamku Praskim. Szczególnie mnie cieszy możliwość dyskusji dlatego, że wiem jak moje poglądy i postawy są w mediach często demonizowane i przedstawiane w sposób karykaturalny. Jest to szansa byśmy mogli bezpośrednio i bez zakłóceń przedyskutować swoje postawy. Jestem tym, który zawsze mówił, że dla członkostwa Republiki Czeskiej w Unii Europejskiej nie ma alternatywy. To ja byłem tym, który w 1996 roku złożył do premiera Dinima wniosek Czech o przystąpienie do UE. To ja podpisałem Traktat Akcesyjny. Stoimy na progu czeskiego przewodnictwa w UE. Jestem przekonany, że z tym sobie bez problemów poradzimy. Rząd i inne organy władzy Republiki Czeskiej są na to przewodnictwo odpowiednio przygotowane.
Hans-Gert Pöttering:
Dziękujemy za przyjęcie. Jestem w Parlamencie Europejskim od 1979 roku, całe swoje życie jestem „w służbach Europy". To, że Czechy są obecnie państwem członkowskim UE, a wkrótce będą przewodniczyć Unii Europejskiej to cud, o którym przed trzydziestu laty nam się nawet nie śniło. Chciałbym przeprosić w imieniu kolegi Josepha Daula, który jest na wcześniej zaplanowanej wizycie w Finlandii, ale rozumiem, że osobiście spotkaliście się tutaj na Zamku Praskim kilka tygodni temu. Jest tradycją, że każdy z członków Konferencji PE będzie miał podczas przyjęcia krótkie słowo i możliwość zadania pytań. Proszę najpierw kolegę Schulza.
Martin Schulz:
W imieniu socjaldemokratów chciałbym powiedzieć, że jesteśmy gotowi wesprzeć czeską prezydencję, która nie będzie łatwa. Będzie ona miała wpływ na nadchodzącą kampanię wyborczą do PE oraz długo dyskutowane problemy, których w UE nie można rozwiązać. Chodzi o pakiet klimatyczny, mimo że Francja ma ambicję wynegocjowania tej kwestii jeszcze przed końcem roku. Potem Traktat Lizboński, co do którego jest duża różnica zdań między Czechami a stanowiskiem PE. Europejscy socjaliści będą walczyć o to, aby był ratyfikowany. Traktat Lizboński jest konieczny, nieunikniony, absolutnie niezbędny. Wiem, że w tym względzie ma Pan poniekąd kontrowersyjne poglądy, panie Prezydencie.
Vaclav Klaus:
(żartobliwie) Przecież mnie znacie, ja nie jestem kontrowersyjny.
Martin Schulz:
(także żartobliwie) Ja jestem obecnie w PE znany z tego, że nie jestem kontrowersyjny, więc będziemy się rozumieli.
Graham Watson:
Panie Prezydencie, my wszyscy znamy niemiecki, angielski, francuski, hiszpański i włoski. Różnorodność językowa jest w Unii Europejskiej wielką wartością. Życzymy Waszej prezydencji sukcesu. Będzie w niej dominować konieczność poradzenia sobie z kryzysem finansowym i ekonomicznym. Ważne jest, aby kontynuować agendę lizbońską. Historia pokazała, że znalezienie rozwiązania umożliwia europejska solidarność, która pozwoliła nam zatrzymać wejście Rosji do Gruzji, która pozwoliła na znalezienie rozwiązania kryzysu finansowego. Większość dzisiejszych problemów ma charakter ponadnarodowy i ich rozwiązanie można znaleźć na poziomie ponadnarodowym. Możemy mieć odmienne poglądy ws. architektury „europejskiego domu", ale ważne jest, aby ten dom był zbudowany.
Daniel Cohn-Bendit:
Przyniosłem Panu flagę, którą tu najwyraźniej wszędzie macie na Zamku Praskim. To jest flaga Unii Europejskiej, tak ją postawię tutaj przed Panem. To będzie trudne przewodniczenie. Czechy będą miały do czynienia z projektem dyrektywy ws. prawa pracy i pakietem klimatycznym. Pakiet klimatyczny UE reprezentuje mniejszą cząstkę, niż byśmy sobie życzyli. To konieczne, aby tego minimum dotrzymać. Jestem przekonany, że zmiany klimatyczne stanowią nie tylko zagrożenie, ale i niebezpieczeństwo dla dalszego rozwoju planety. Opieram się na poglądzie naukowym i zgodzie większości w PE. Wiem, że się Pan ze mną nie zgodzi. Może Pan wierzyć, w co chce, ja jestem przekonany, że globalne ocieplenie jest rzeczywistością, nie jest to kwestia mojej wiary. Traktat Lizboński: Pana pogląd na to mnie nie interesuje, chcę wiedzieć, co pan zrobi, aby zatwierdził go czeski sejm i senat. Będzie Pan respektował demokratyczną wolę przedstawicieli narodu? Będzie Pan musiał to podpisać.
Co więcej, chcę, aby Pan mi wyjaśnił, jaki jest poziom Pana przyjaźni w panem Declan Ganley'em z Irlandii. Jak może Pan się spotykać z człowiekiem, co do którego nie jest jasne, kto go opłaca? Będąc na swoim stanowisku, nie może się Pan z nim spotykać. To jest człowiek, którego majątek pochodzi z wątpliwych źródeł i chce je teraz wykorzystać na finansowanie swojej kampanii wyborczej do PE.
Vaclav Klaus:
Muszę powiedzieć, że tym tonem nikt jeszcze ze mną tutaj nie mówił przez 6 lat mojej prezydentury. Nie jest Pan tutaj na paryskich barykadach. Sądziłem, że taki styl komunikacji wobec nas skończył się 19 lat temu (razem z upadkiem komunizmu - przyp. Fronda.pl). Widzę, że się myliłem. Ja bym sobie nie pozwolił pytać Pana, z czego jest finansowana działalność Zielonych. Jeśli zależy Panu na racjonalnej dyskusji przez te pół godziny, które mamy na negocjacje, proszę Panie Przewodniczący oddać słowo dalszym osobom.
Hans-Gert Pötering:
Nie, my mamy dosyć czasu. Mój kolega będzie kontynuował, ponieważ każdy z członków będzie pytał Pana o co tylko chce. (Do Cohn-Bendita) Proszę kontynuować.
Vaclav Klaus:
To niewiarygodne, czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem.
Daniel Cohn-Bendit:
Pan mnie jeszcze tutaj nie gościł. Z prezydentem Havlem rozumieliśmy się zawsze bardzo dobrze. A co mi Pan powie o swoim stanowisku w sprawie prawa antydyskryminacyjnego? Co do naszych finansów jeszcze będę Pana instruował.
Brian Crowley:
Ja jestem z Irlandii i jestem członkiem tamtejszej partii rządzącej. Mój ojciec walczył całe życie o niepodległość przeciw brytyjskiej dominacji. Wielu moich krewnych straciło z tego powodu życie. Mogę sobie zatem pozwolić, żeby powiedzieć, że Irlandczycy chcą Traktatu Lizbońskiego. Przez fakt, że po przyjeździe do Irlandii spotkał się Pan z Ganley'em, dopuścił się Pan obrazy irlandzkiego narodu. Ten człowiek nie wykazał, z czego finansował swoją kampanię. Spotkać się z kimś, kto nie posiada mandatu z wyboru jest niebywałą zniewagą narodu irlandzkiego. Chcę Pana po prostu poinformować, jak to odczuwają Irlandczycy.
Życzę Panu, aby był Pan w stanie wykonać program Waszego przewodnictwa. Aby udało się Wam osiągnąć to, czego życzy Pan obywatelom europejskim.
Francis Wurz:
Francuski prezydent powiedział, że tarcza antyrakietowa nie jest dobra dla Europy. Chciałbym zapytać Pana o Pańskie stanowisko w tej sprawie, Panie Prezydencie.
Hanne Dahl:
Panie Prezydencie, dziękuję. Ja nie dam Panu żadnej flagi, ponieważ w moim kraju uważa się za słuszne dawać razem z własną flagą także flagę gospodarza, to w złym tonie darować jedną flagę. Pan Pöttering pewnie Panu powie, że w wielu kwestiach ja nie dokonuję przeglądu Konferencji przewodniczących PE, ale bardzo się cieszę, że się z Panem spotykam osobiście. Nie zgadzamy się z polityką klimatyczną, ani z koncepcją gospodarki rynkowej w Unii Europejskiej.
Jak już Pan powiedział, istnieje potrzeba, aby nie był Pan demonizowany w Europie, a to, co dziś od pana usłyszałem, mnie zadowala. Nie jest Pan demonem, ale odważnym prezydentem, który broni swoich poglądów. Zgadzam się z Panem, że debatę należy w Europie kontynuować. Jest koniecznością, żeby zapewnić wysoką frekwencję wyborczą w nadchodzących wyborach do PE. Jest koniecznością, aby w Unii Europejskiej była możliwość sprzeciwu. Jest możliwość sprzeciwu wobec jakiejś dyrektywy, ale nie można sprzeciwić się traktatom. Jestem dumny z tego, że nie przyjęliście wszystkiego, co przychodzi z Brukseli.
Irena Belohorská:
Ja będę mówić po angielski, chociaż wiem, że pan prezydent zrozumiałby mnie, gdybym mówiła po słowacku. Traktat z Nicei jest traktatem dla 15 krajów, ale Unia się rozszerzyła. Traktat Lizboński jest traktatem dla 27 krajów i dlatego jestem niezadowolona z tego, że najwyższy przedstawiciel jednego z nowych krajów członkowskich występuje przeciw temu właśnie traktatowi, nad którym wspólnie pracowaliśmy.
Vaclav Klaus:
Dziękuję za to nowe doświadczenie, które zyskałem spotkając się tu z Państwem. Nie przypuszczałem, że coś takiego jest możliwe i w ciągu ostatnich 19 lat nic podobnego nie przeżyłem. Myślałem, że to należy już do przeszłości, że żyjemy w demokracji, ale w UE doprawdy działa post-demokracja. Mówili Państwo o wartościach europejskich. Wartością europejską jest przede wszystkim wolność i demokracja, zwłaszcza poszanowanie dla obywateli państw członkowskich UE. To jest dziś w UE szczególnie istotne. Trzeba tego bronić i starać się o to.
Przede wszystkim chciałbym podkreślić to, co myśli większość obywateli Republiki Czeskiej, że dla nas, dla członkostwa w UE nie ma alternatywy. To ja składałem wniosek o nasze przystąpienie do UE w 1996 roku, a w 2003 roku podpisałem Traktat Akcesyjny.
Porozumienie w ramach Unii ma jednak mnóstwo alternatyw. Uznawać jedno z nich za święte, nienaruszalne, w sprawie którego nie wolno zadawać pytań, krytykować go, stoi w sprzeczności z samą istotą Europy.
Jeśli chodzi o Traktat Lizboński, chciałbym przypomnieć, że nie jest on jeszcze ratyfikowany nawet w Niemczech. Traktat konstytucyjny, za który uważany jest Lizboński, w referendum odrzucony został wolą dwóch innych krajów. Jeżeli pan Crowley mówi o zniewadze irlandzkich wyborców, to muszę z kolei przypomnieć, że największą zniewagą wobec irlandzkiego elektoratu jest nierespektowanie tego, co zostało przegłosowane w czerwcowym referendum ws. Traktatu Lizbońskiego. Ja spotkałem się w Irlandii z kimś, za kim stoi zdanie większości w kraju, a Pan, panie Crowley, jest rzecznikiem poglądów, które w Irlandii są mniejszościowe. To jest namacalny wynik referendum.
Brian Crowley:
Pan nie będzie mi mówił, jakie poglądy mają Irlandczycy. Jako Irlandczyk wiem to najlepiej.
Vaclav Klaus:
Ja nie spekuluję o poglądach Irlandczyków. Ja tylko stwierdzam, jakie są wymierne dane o ich stanowisku, wynikające z referendum.
Odnośnie Traktatu Lizbońskiego - u nas nie jest on ratyfikowany dlatego, że o nim nie zdecydował nasz parlament. O to nie należy winić prezydenta. Poczekajmy na decyzje obu izb parlamentu, to jest aktualna faza procesu ratyfikacyjnego, w którym prezydent republiki nie odgrywa żadnej roli. Na dzień dzisiejszy nie mogę podpisać traktatu, bo nie leży na moim stole. Najpierw musi o tym zdecydować parlament. Dopiero wtedy ja będę się tą sprawą zajmował. Jeśli chodzi o pakiet klimatyczny, czeski rząd będzie się w tej sprawie kierował zasadą racjonalności.
Prawo antydyskryminacyjne - jestem przekonany, że to jest radykalnie złe prawo, ale ja na jego przyjęcie, nawet gdybym chciał, nie mam wpływu. Jest w parlamencie i tam nie ma większości potrzebnej do jego przyjęcia.
Pan Watson wspomniał o agendzie lizbońskiej - to już rzecz prawie zapomniana. I słusznie zapomniana.
Kryzys finansowy - jestem przekonany, że w sprawie kryzysu finansowego czeski rząd będzie po stronie zwolenników racjonalnych kroków. Nie byłoby mądrym krokiem, żeby pod pretekstem walki z kryzysem, likwidować wolny rynek. Myślę, że Republika Czeska jest w tym wypadku w korzystnej sytuacji. Doświadczyła kryzysu finansowego i bankowego w latach 1997-98. Banki od tego czasu zachowywały się bardzo odpowiedzialnie i nie są dzisiaj tak mocno narażone na ryzyko. Teraz okazuje się to być zaletą.
Odnośnie radaru - w tym wypadku Czechy mają swobodę decyzji i same wybiorą, co jest dla nich odpowiednie. Dla wielu ludzi u nas i dla mnie także, to jest kwestia promocji więzi transatlantyckich. Mam nadzieję, że w dającej się przewidzieć przyszłości ratyfikujemy odpowiednią umowę.
Hans-Gert Pöttering:
Jeszcze przed moją ostatnią wypowiedzią oddam słowo koledze Schulzowi.
Martin Schulz:
Unia Europejska jest unią suwerennych państw, a nie federacją. Z tego, co Pan mówił rozumiem, że irlandzkie „nie" dla Traktatu, trzeba respektować. Co jednak z szacunkiem wobec głosów wyborców w Hiszpanii, w Luksemburgu, którzy znaczną większością głosów powiedzieli Traktatowi Lizbońskiemu „tak"?
Vaclav Klaus:
W UE jeszcze obowiązuje zasada jednomyślności, więc trzeba ją respektować. Unia może funkcjonować tylko wtedy, o ile respektowane są jej własne reguły i zasady. Należy wrócić do deklaracji z Laeken i renegocjować Traktat Lizboński. Istnieje potrzeba decentralizacji, rozmów o tym, jak przywrócić władzę na poziomie państw członkowskich, bliżej ich obywateli, jak przejść od poziomu superpaństwa do poziomu międzyrządowego.
Hans-Gert Pöttering:
Jeszcze zanim powiem ostatnie słowo chciałbym powiedzieć, że Konferencja Przewodniczących PE dyskutowała o terminie Pana wystąpienia w PE i proponuje Panu 19 lutego. W kwietniu postaramy się o wystąpienie prezydenta a USA, a parlament ma ostatnie posiedzenie 7 maja.
Wreszcie chciałbym coś powiedzieć i opuścić ten pokój na dobre. To, żeby Pan nas porównywał do Związku Sowieckiego, jest więcej niż niedopuszczalne. Każdy z nas ma swoje głębokie zakorzenienie w swoim kraju i w naszych okręgach wyborczych. Chodzi nam o wolność i demokrację, o pojednanie w Europie. My popieramy czeskie przewodnictwo, mamy dobrą wolę i nie jesteśmy naiwni.
Vaclav Klaus:
Ja nie porównywałem Was ze Związkiem Sowieckim, słowo Związek Sowiecki nie wypowiedziałem. Powiedziałem natomiast, że takiej atmosfery i stylu negocjacji, jak dzisiejszy, nie doświadczyłem doprawdy przez minionych 19 lat w Republice Czeskiej.
Dziękuję Panom za możliwość spotkania z Wami, jako posłami PE. Jest to doświadczenie odmienne od tych, które mam ze spotkań z prezydentami i premierami krajów członkowskich UE.
A więc język naszych Palikotów jest cool i trendy.
Dziś opublikowano treść tego spotkania także na stronie V. Klausa http://www.klaus.cz/klaus...id=p1PS0KjHXSg7 - - - dodane są informacje, kto jaką formację reprezentuje (a na dole legenda) Czeskie media publikowały treść spotkania. Inne zagraniczne - na ogół milczały, w kilku (niemieckich, angielskich) znalazła się zaledwie wzmianka. Polskie - milczą w zaparte, widocznie to dla nich nie jest "temat".
Wielkie dzięki mareks.
Niech, ci, co jeszcze mają złudzenia, czym jest Jewropejskij Sojuz pozbędą się ich jak najprędzej.
"Bandiera rosa la trionfera!"
Raczej: "Tam gdzie kasa, tam ojcyzna nasa", co pokazuje wypowiedź pani o nazwisku:
Irena Belohorská, która zapomniała ojczystego języka.
Cytat:
A teraz rząd światowy
Nigdy nie wierzyłem w tajny spisek ONZ mający na celu przejęcie władzy nad USA. Nigdy nie widziałem czarnych helikopterów krążących na niebie nad Montaną. Ale po raz pierwszy w życiu wydaje mi się, że można uwierzyć w utworzenie jakiegoś rodzaju rządu światowego.
W "rządzie światowym" chodziłoby o wiele więcej niż o współpracę pomiędzy narodami. Byłby to podmiot o cechach podobnych do państwa, wsparty zbiorem praw. Unia Europejska utworzyła już dla 27 krajów kontynentalny rząd, który mógłby stać się wzorem. UE ma sąd najwyższy, walutę, tysiące stron ustaw, rozbudowaną służbę cywilną oraz zdolność do rozmieszczania sił wojskowych.
A więc czy model europejski mógłby przybrać skalę globalną? Istnieją trzy powody, dla których mogłoby do tego dojść.
Po pierwsze, staje się coraz bardziej jasne, że najtrudniejsze kwestie stojące przed rządami narodowymi mają charakter międzynarodowy: mamy do czynienia z globalnym ociepleniem, globalnym kryzysem finansowym i "globalną walką z terrorem".
Po drugie, dałoby się to zrobić. Rewolucje w transporcie i łączności skurczyły świat do tego stopnia, że jak napisał wybitny australijski historyk Geoffrey Blainey, "po raz pierwszy w historii ludzkości jakiś rodzaj rządu światowego jest teraz możliwy". Blainey przewiduje, że próba utworzenia rządu światowego nastąpi w ciągu najbliższych dwóch stuleci, co jest niezwykle odległym horyzontem czasowym, jak na artykuł prasowy.
Jednak – po trzecie – zmiana politycznej atmosfery wskazuje, że "globalne rządzenie" mogłoby nadejść o wiele wcześniej. Kryzys finansowy i zmiany klimatu pchają rządy w kierunku rozwiązań globalnych, nawet w krajach takich jak Chiny i USA, które tradycyjnie bronią nieustępliwie narodowej suwerenności.
Następny prezydent USA Barack Obama nie podziela niechęci administracji Busha do międzynarodowych umów i traktatów. W swej książce "Śmiałość nadziei" napisał: "Gdy jedyne na świecie supermocarstwo dobrowolnie powściąga swą potęgę i przestrzega uzgodnionych pomiędzy narodami norm postępowania, wysyła sygnał, że tych reguł warto się trzymać". O znaczeniu, jakie Obama przywiązuje do ONZ świadczy fakt, że powołał on Susan Rice z grona swych najbliższych doradców na ambasadora USA w ONZ i dał jej miejsce w swoim gabinecie.
Przedsmak pomysłów pojawiających się w kręgach wokół Obamy daje niedawny raport zajmującej się problematyką międzynarodową grupy o nazwie Managing Global Insecurity (MGI), w której ze strony amerykańskiej udzielają się między innymi szef ekipy Obamy na okres przejściowy John Podesta oraz Strobe Talbott, prezes Brookings Institution, skąd właśnie pojawiła się Rice.
Raport MGI opowiada się za powołaniem wysokiego komisarza ONZ ds. zwalczania terroryzmu, zawarciem prawnie obowiązującego porozumienia w sprawie zmian klimatu wynegocjowanego pod auspicjami ONZ oraz za utworzeniem liczących 50 000 żołnierzy sił pokojowych ONZ. Z chwilą zobowiązania się krajów do uczestniczenia w tej rezerwowej armii, ONZ miałaby pierwszeństwo do powoływania ich żołnierzy do służby.
Tego rodzaju pomysły skłaniają ludzi do sięgania po swoje strzelby na wsłuchanej w audycje konserwatywnych radiostacji amerykańskiej prowincji. Zdając sobie sprawę z politycznej drażliwości swoich koncepcji, raport MGI posługuje się uspokajającym językiem. Kładzie nacisk na potrzebę amerykańskiego przywództwa i nawołując do międzynarodowej współpracy używa określenia "odpowiedzialna suwerenność" zamiast preferowanego w Europie, brzmiącego bardziej radykalnie zwrotu "wspólna suwerenność". Mówi także o "globalnym rządzeniu" zamiast o światowym rządzie.
Jednak niektórzy europejscy komentatorzy uważają, że widzą co się święci. Doradca prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy’ego Jacques Attali twierdzi, że "globalne rządzenie jest tylko eufemizmem dla globalnego rządu". Jego zdaniem jakaś forma światowego rządu powinna pojawić się jak najszybciej. Attali uważa, że "u sedna międzynarodowego kryzysu finansowego leży to, że mamy globalne rynki finansowe i nie mamy globalnych rządów prawa".
Ale nie podniecajmy się. Choć wydaje się możliwe pojawienie się w ciągu najbliższego stulecia jakiegoś rodzaju rządu światowego, jakiekolwiek forsowanie "globalnego rządzenia" będzie w kategoriach tu i teraz procesem bolesnym i powolnym.
Istnieją dobre i niedobre powody takiego stanu rzeczy. Niedobrym jest brak woli i determinacji ze strony narodowych przywódców politycznych, którzy – choć mogą lubić mówienie o "planecie w niebezpieczeństwie" – w ostatecznym rozrachunku skupiają się o wiele bardziej na najbliższych wyborach w swoim kraju.
Jednak ten "problem" wskazuje także na bardziej pożądany powód, dla którego postęp w sprawie globalnego rządzenia będzie się dokonywał powoli. Nawet w UE – mateczniku opartych na prawie rządów międzynarodowych – ta idea jest wciąż niepopularna. UE poniosła szereg upokarzających porażek w referendach, gdy plany "coraz ściślejszej unii" były poddawane pod osąd wyborców. Generalnie biorąc, postęp w Unii był najszybszy gdy dalekosiężne porozumienia były zawierane przez technokratów i polityków – i następnie przepychane bez bezpośredniego odwoływania się do wyborców. Międzynarodowe rządzenie na ogół bywa skuteczne tylko jeśli jest niedemokratyczne.
Najpilniejsze polityczne problemy świata mogą rzeczywiście mieć charakter międzynarodowy, lecz tożsamość polityczna przeciętnego obywatela pozostaje uporczywie lokalna. Dopóki ktoś nie rozgryzie tego problemu, plan rządu światowego będzie może musiał pozostać zamknięty w jakimś sejfie w siedzibie ONZ.
Pomógł: 3 razy Dołączył: 07 Sie 2007 Posty: 427 Otrzymał 2 piw(a) Skąd: zewsząd
Wysłany: 2008-12-10, 10:37
Wow, jestem pod ogromnym wrażeniem, naprawdę niesamowite, "porażające fakty", fronda resztkami sił, w okopach liberalnych mediów, broni wolności słowa, zdziesiątkowanym, umęczonym oddziałem, dokonuje tłumaczenia i sabotażem umieszcza na stronie internetowej. Cóż za walka, cóż za poświęcenie! "O tym się w naszych mediach nie dowiemy"! Fronda nie jest nasza? No, proszę, nie wiedziałem.
I co w tym takiego jest, co by miało być głęboko skrywane? Styl wypowiadania się? Nie widzę tu nic absolutnie bulwersującego czy wstydliwego. Heeellloooo, mamy do czynienia z rozmową polityków, a nie z dyskusją podczas zebrania koła gospodyń wiejskich, przy całym szacunku. I chwileczkę, czy to aby nie prawica ciągle lamentuje nad polityczną poprawnością? No to proszę, tutaj jej nie ma. Powinni być zadowoleni.
Jest za to jasne stawianie sprawy i głośne mówienie tego, co się myśli, bo sytuacja tego wymaga. Czy komuś tu zabroniono wypowiedzi? Czy Klaus nie ma szansy wypowiedzieć swoich racji? Oczywiście, że ma, ale rzecz jasna prawica będzie kreować mit, że jest w oblężeniu, bo nagle ktoś odważył się panu Klausowi powiedzieć co o nim myśli. Naprawdę nieprawdopodobna sytuacja, skandal wręcz. Biedny Klaus, nie zauważył chyba, że żyje w demokratycznym świecie i każdy ma prawo głosić swoje poglądy otwarcie i w każdym miejscu.
Ta dyskusja pokazała, jaki jest układ sił i że Klaus ze swoimi poglądami jest w defensywie. To jest oczywiście przykre dla pana Klausa, ale nie odbierze on tego jako pewnego faktu, ale, w charakterystyczny dla prawicy sposób, będzie głosił, że jest umęczony, szykanowany i zamyka mu się gębę i że w ogóle zamach na wolność słowa, a prawdziwie niezależne prawicowe media to nagłośnią. A potrzebujący mitologii odbiorcy to łykną i będą przeświadczeni o tym, że wykonują wielką misję zbawiania świata naprzeciw liberalnym mediom, w których o takich "porażających faktach" nie mówi się. Na barykady!
_________________ Conversations don't get any better as you get older
Ryba Ty chyba czytałeś inną rozmowę.
Jeżeli ta rozmowa pokazała się prędzej na tym forum niż w tv czy ogólnopolskich gazetach to chyba tytuł wątku jest prawdziwy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum