Pomógł: 13 razy Dołączył: 11 Lis 2006 Posty: 3119 Otrzymał 6 piw(a) Skąd: Wieluń
Wysłany: 2009-02-07, 15:22 Przyjazne państwo czy zwykły łobuz?
Cytat:
Nie wiem czy wszyscy pamiętają, że jednym z haseł wyborczych PO było przyjazne państwo. Słynna komisja Palikota miała wyławiać nonsensy administracyjne i upraszczać procedury, które są zmorą przedsiębiorców oraz narzędziem korupcyjnych wymuszeń urzędniczych.
Urzędnik polski to jeden z niewielu zawodów, gdzie nie ponosi się odpowiedzialności za swoje błędy; ani finansowej, ani moralnej. Tu radosna twórczość, dowolna interpretacja przepisów i pomiatanie petentem jest codziennością. Przykłady? Proszę bardzo!
Urząd źle informował
Oto nasz państwowy gigant ubezpieczeniowy ZUS żąda zwrotu rzekomo niezapłaconych składek, od matek prowadzących działalność gospodarczą. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że parę lat wcześniej urzędnik tegoż ZUS-u poinformował zgłaszające działalność kobiety (tylko nauczycielki mogą być tak naiwne), które chciały zrobić kokosy na korepetycjach, że tego rodzaju składki płacić nie muszą. W międzyczasie wiele z nich otrzymało od ZUS-u zaświadczenia o nie zaleganiu w płatnościach. Teraz jednak urzędnicy doszli do wniosku, że zrobili błąd i zażądali pieniędzy od bogu ducha winnych klientek, łaskawie rezygnując z odsetek za zwłokę. Troska o klienta czy zwykła bezczelność?
Państwo - dobry wujek cudzym kosztem
Następny przykład - w 2005 roku wprowadzono możliwość wykupu mieszkań spółdzielczych na preferencyjnych warunkach dla tych, którzy z tym wykupem się nie śpieszyli, bo i po co, przecież na bruk ich nikt w Polsce nie wyeksmituje (wystarczy wezwać telewizję i głośno krzyczeć). Ci, co wykupili wcześniej, zostali wystrychnięci na dudka, bo wierząc w autorytet prawa polskiego, stawali na głowie, żeby swoje mieszkania spłacić, oszczędzając i biorąc kredyty, a okazało się, że gdyby trochę poczekali, dostaliby je za jedna czwartą wartości. Obecnie Trybunał Konstytucyjny uznał wspomniany przepis z 2005 roku za niedopuszczalną ingerencję państwa w prawo spółdzielcze, ponieważ daje przywileje małej grupie spółdzielców kosztem pozostałych.
No i słusznie! - ktoś powie. Pewnie! Tylko, że z tego wyroku nic nie wynika, bo nasz premier stwierdził, że jeśli ktoś już nabył to mieszkanie za pół darmo, to niech je zatrzyma, a orzeczenie trybunału będzie respektowane w bliżej nieokreślonej przyszłości. To tak, jakby zmuszono mnie do sprzedaży sąsiadowi auta za 50 zł, a sąd, do którego złożyłam skargę stwierdził, że nie była to może uczciwa transakcja, ale jak mu je sprzedałam, to niech sąsiad sobie nim jeździ dalej albo je sprzeda - ale teraz już po cenie rynkowej oczywiście, tak jak ma zamiar zrobić wielu uprzywilejowanych ceną spółdzielców.
Niech płaci ten, co ma
Idźmy dalej. NFZ pobiera podwójną składkę od ludzi zatrudnionych na dwóch etatach, nie gwarantując im podwójnych świadczeń zdrowotnych. Jeśli ktoś mówi, że ci, co więcej zarabiają, muszą więcej płacić składek i podatków, to nie rozumie, że procentowe naliczanie tych płatności od zarobków właśnie temu służy. Ale populizm u nas ciągle modny, więc i takie hasła są chwytliwe. A co w takim razie ze świadczeniami zdrowotnymi dla rolników, którzy płacą 0% składki zdrowotnej? Czy zauważyliście, że temat KRUS-u jest poruszany w mediach tylko po to, żeby upuścić trochę pary w gwizdek? Niech sobie ZUS-owcy ulżą i podyskutują, to będą potem spokojniejsi.
A co z podwójnym opodatkowaniem Polaków pracujących legalnie za granicą, które było dla naszego kandydata na premiera bardzo ważnym problemem, dopóki nie został premierem? Gdzie te tłumy wracających młodych ludzi witanych przez stęsknionych polskich urzędników, którzy uprościli dla nich procedury zakładania firmy, płacenia podatków i budowy domu?
Jak zniszczyć inwestorów?
Skoro doszliśmy do budowy, to trzeba wspomnieć, że tak bzdurnych i kosztownych procedur budowlanych jak w Polsce, nie ma w całej UE. Sami budowlańcy gubią się w ciągle dodawanych warunkach i procedurach i przyznają, że 70% z nich to wymysł rodzimy, a nie unijny. Na przyłącze gazowe np. potrzebne są 3 różne zgłoszenia - jedno na część linii od gazociągu do płotu, drugie od płotu do fundamentów, trzecie wewnątrz budynku. Praca fachowców trwa kilkadziesiąt razy krócej niż procedura administracyjna i uzyskanie pozwoleń. Inwestorzy składają podania z prośbą o warunki przyłączy, potem o pozwolenie przyłączy, potem zrobienie projektu przyłączy, potem proszą o przyłącza. Wszystkie wymienione procedury są oczywiście płatne i ciągną się miesiącami, co rząd dostrzegł dopiero wtedy, gdy zaczął budować stadiony.
W trakcie oczekiwania na decyzje urzędnicze niektóre dokumenty się dezaktualizują i trzeba opłacać wydanie nowych. W dodatku ta cała skomplikowana procedura nie gwarantuje, że sprawę załatwimy pozytywnie, dopóki nie zorientujemy się, który z uprawnionych fachowców musi podpisać dokumenty, aby jego koledzy je zaakceptowali i popchnęli dalej. Najnowszym pomysłem naszych budowlańców jest certyfikat energetyczny dla nowo wybudowanych domów w 2009 (ma kosztować ok. 1500zł), do którego niestety nie wydali sobie odpowiednich rozporządzeń, co było tzw. „strzałem w kolano". Będzie to kolejna fikcja i narzędzie ściągania haraczu z tych „co mają".
Wolny wybór dostawcy w warunkach monopolu
Kolejnym żartem naszego państwa z obywateli jest zapowiadane uwolnienie cen prądu, tak jakbyśmy mieli jakiś wybór. Nawet ci, którzy chcą i mają warunki, żeby sami produkować energię, są ubezwłasnowolnieni. Postawienie własnej elektrowni wiatrowej jest nie tyle kosztowne, co bardzo skomplikowane proceduralnie. Najpierw trzeba zebrać wszystkie pozwolenia, min. (o ironio!) - od zakładu energetycznego, potem postawić wiatrak, wyprodukować prąd, sprzedać go energetyce po to, żeby od niej potem go odkupić. Przyłączając prąd do nowego domu trzeba to zrobić na własny koszt, a potem poprosić zakład energetyczny, żeby przejął na własność zbudowaną przez nas linię. Gdzie jest w tym wszystkim miejsce na ekologię, której pełne usta mają nasi decydenci? Gdzie prawdziwe ułatwienia dla powstawania alternatywnych źródeł energii?
Pismo, jakie w ostatnim czasie otrzymałam (jak większość Polaków) od Zakładu Energetycznego z informacją o kolejnej podwyżce i jednocześnie możliwości wypowiedzenia umowy w ciągu 7 dni, odebrałam jako drwinę monopolisty z szarego odbiorcy.
Dobijanie oświaty
Obecna minister edukacji przechodzi w reformowaniu oświaty samą siebie i ludzkie pojęcie jednocześnie. Od blisko 2 lat słyszymy, że 6latki mają pójść do szkoły, ale niekoniecznie i tak w ogóle to mają prawo, ale nie muszą. Od tych sprzecznych informacji nauczyciele z 30-letnim stażem pracy dostają schizofrenii, bo zerówki dla 6-latków funkcjonują już w Polsce od 20 lat z dobrym skutkiem i nie bardzo wiadomo, jakich dzieci dotyczą radykalnie odważne zmiany pani minister Hall. Do jej sukcesów można również zaliczyć niesamowicie odważną decyzję o zniesieniu mundurków, choć w zasadzie to nie jest ona „przeciw" i nawet „za" strojami szkolnymi. Od znajomych nauczycieli słyszałam, że najlepiej byłoby wysłać obecne MEN na długie wakacje na Islandię, bo pożytek z niego żaden, a przynajmniej tam nikogo by nie denerwowali. Mimo swej indolencji i braku konkretnych działań, obecna pani minister cieszy się niewspółmierną sympatią mediów, w przeciwieństwie do ministra Giertycha, który zanim jeszcze zdążył powiedzieć zdanie, był zakrzyczany przez protestujących studentów, których ministrem nie był.
Nieodwzajemniona miłość obywatela
Nasi urzędnicy będący przedstawicielami państwa drwią sobie z obywateli na każdym kroku. Wydają masę bzdurnych zarządzeń, w których sami się gubią, wyznaczają terminy, których sami nie dotrzymują. Żyjąc już trochę lat i będąc człowiekiem szanującym władzę dochodzę do wniosku, że głupi jest ten, który stara się spełnić wszystkie nierealne urzędnicze wymysły. Wyznaczony ostateczny termin zostaje wydłużany kilkakrotnie, niegospodarne szpitale są oddłużane po raz któryś z kolei, zapłacone podatki są oddawane, a niesłusznie naliczane kary są egzekwowane. Wydane przez RP bezterminowo dokumenty, np.dowody osobiste, prawa jazdy są unieważniane jednym beztroskim zarządzeniem. Żyjemy w państwie paranoi urzędniczej. Jedynym osiągnięciem komisji Palikota jest świętowanie 100 dni jej działania i pajacowata sława jej szefa, bo żaden przepis jak do tej pory nie został uproszczony.
Obecna propaganda sukcesu wmawia nam poprzez media, że rząd stara się coś zmienić, ale, że... tylko poprzestaje na staraniu - tego już nikt nie dodaje. Rzucono hasło o likwidacji naboru nowych roczników do wojska, nie robiąc nic w kierunku tworzenia armii zawodowej. Zostajemy więc bez żołnierzy poborowych, z pustymi koszarami, pilnowanymi przez dobrze opłacane z budżetu MON agencje ochroniarskie, tworzone przez emerytowanych - po 15 latach pracy - wojskowych.
NFZ nie podpisał większości umów na 2009 z ZOZ-ami, bo nie jest w stanie przerobić ton dokumentów, które kazał sobie dostarczyć, a w telewizji jego przedstawiciele zapewniają, że nikt nie powinien zostać bez opieki lekarskiej.
Kryzys światowy oczywiście nam nie grozi, bo mamy doskonałą gospodarkę i nie pozwolimy na wyprowadzanie kapitału z polskich filii bankowych do jednostek macierzystych.
Stocznię Gdańsk i hutę Częstochowa sprzedano po cichu Donbasowi, złoża gazu w Wielkopolsce są własnością Anglików, stocznia szczecińska jest dofinansowywana z budżetu tuż przed prywatyzacją, polskie banki można policzyć na palcach jednej ręki, a media zajmują się tematem in vitro dotyczącym garstki dobrze sytuowanych Polaków, bo ci biedni z rodzeniem dzieci problemu nie mają.
Mają rację ci, co mówią: kto ma media, ten ma władzę.
Żyjmy sobie więc spokojnie i nie martwmy się o przyszłość. „..Niech na całych świecie wojna, byle polska wieś spokojna".
Jest super, a będzie jeszcze lepiej, jeśli tylko rządowi uda się przejąć programy Polskiego Radia i telewizję publiczną w całości.
Tekst wysoce tendencyjny gdyż w dużej mierze przedstawia prywatne poglądy autora a nie realne zaniechania rządu.
Odnosząc się merytorycznie do niektórych zarzutów:
- podwójne składki dla zatrudnionych na dwóch etatatach - system jest tak skonstruowany, że składki płaci się procentowo od zarobków. Zatem jeśli ktoś zarabia 3 razy więcej to płaci 3 razy większe składki - tylko pytanie czy dstanie wtedy 3 razy lepszą opiekę zdrowotną? Otóż wiadomo że nie. Co więcej - częto ci lepiej zarabiający nie korzystają z publicznej opieki zdrowotnej - wolą iść prywatnie i zapłacić za coś, za co oddają co miesiąc składki. A ich składki "konsumują" ci słabo zarabiający lub bezrobotni. To taki swego rodzaju przejaw solidarnego państwa (którego idee głosi PIS). Podobnie jak ze składkami na ZUS jest też z podatkiem dochodowym - lepiej zarabiający finansują słabo zarabiających.
Co do wykupu mieszkań spółdzielczych - dano rok czasu na dostosowanie przepisów a więc nie jest prawdą że "orzeczenie trybunału będzie respektowane w bliżej nieokreślonej przyszłości". Poza tym to nie wymysł premiera - ustawę o wykupie mieszkań uchwalono za poprzednich rządów, a prawo nie może działać wstecz.
Kolejnych "kwiatków" w tym artykułe nie chce mi się juz komentować. Ewidentnie tekst jest nastawiony na dokopanie pewnemu ugrupowaniu politycznemu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum