Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2009-09-21, 10:42
Jakoś nigdy nie było mi po drodze z lokalnymi zespołami, czy w ogóle z środowiskiem muzycznym Wielunia. Dlatego takie wiadomości jak ta, że odszedł z naszego regionu ktoś, kto zasługuje na miano propagatora kultury i sztuki tej ziemi, elektryzuje.
Jednocześnie rodzi się taka chęć, poznanie tej osoby bliżej, szkoda że dopiero po Jego śmierci, ale lepiej późno niż wcale. Dlatego mam taką prośbę do tych wszystkich, którzy znali na tyle Ryśka, aby mogli coś więcej napisać o nim.
Coś na kształt życiorysu, takiego życiorysu wspomnień, łącznie z jakąś fotką, na której moglibyśmy zobaczyć Ryśka. Dla tych co Go znali będzie to jeszcze jeden moment na chwilę zadumy, dla tych zaś, jak ja np., będzie to dobry czas aby poszerzyć swoją wiedzę na tematy kulturalno muzyczne w naszym regionie. Z góry dziękuję.
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Ryśka poznałem wieki temu kiedy bywaliśmy z kumplami w WDK-u. Później był czas dyskotek organizowanych w tymże gmachu i mimo, że nigdy nie byłem fanem dicho to wspominam tamte czasy bardzo miło z tym, że jakoś tak jakby przez mgłę
Nadszedł jednak taki moment, że kontakt z Rychem ograniczał się jedynie do przelotnego "cześć", albo spotkania na jakiejś imprezie.
Na forum jest z pewnością wiele osób, które miały z nim stały kontakt, pracowali razem i te osoby mogą napisać coś więcej.
Pomógł: 19 razy Wiek: 51 Dołączył: 24 Mar 2006 Posty: 1096 Piwa: 23/18 Skąd: Wieluń, now Łodź :(
Wysłany: 2009-09-22, 07:31
czas skradł kawałek i z mojego życia ....
pozostaną wspomnienia, nieliczne fotografie, kilka kaset nagranych "Kondorem" i jakiś plakat z przegladu w Błaszkach.....
Dziś drugi dzień żałoby narodowej, a ja płaczę po śmierci być może największego współczesnego Wielunianina: Ryszarda Zawadzkiego.
Co decyduje o tym, kto jest wielki, a kto mały?
Dlaczego na pogrzebie "Pana Rysia" był prawie cały Wieluń?
Dlaczego wreszcie wszyscy, którzy tam byli, a i ci, którzy tak cierpieli...?
Cisza, która jest niewysłowioną pustką... nie do zapełnienia... !
Coś na kształt życiorysu, takiego życiorysu wspomnień, łącznie z jakąś fotką, na której moglibyśmy zobaczyć Ryśka.
W takim razie ja napisze skąd znam Pana Rysia (zawsze był to dla mnie Pan Rysio).
Nie będzie tego dużo, bo nie była to jakas duża znajomość.
Pana Rysia poznałem w 1997 r. (kto by pomyślał że to było 12 lat temu). To było podczas organizacji festiwalu piosenki szkolnej BUDA w LO im. T. Kościuszki. Jako członek samorządu szkolnego brałem udzial m.in. w załatwianiu sali kina Syrena na ta imprezę. Do pomocy przy nagłośnieniu, oświetleniu i obsludze technicznej tradycyjnie zwracalismy sie do WDKu. Poznałem wtedy też byłego już dyrektora WDK Pana Gajęckiego oraz wlaśnie Pana Rysia. Bardzo mile wspominam tą współpracę. Zapamietałem Pana Rysia jako człowieka bardzo serdecznego, chętnego do pomocy, bezinteresownego i bezkonfliktowego. Powiem szczerze, że bezproblemowy przebieg imprezy od strony technicznej to była głownie jego zasługa...
Pamietam jeszcze jeden fakt - po imprezie postanowilismy jakos podziękować Panu Rysiowi za pomoc. W tym celu zdefraudowalismy pewną sumę pieniędzy z funduszy samorządu szkolnego - za zgoda opiekunów, aczkolwiek nieoficjalnie - i kupilismy Panu Rysiowi mały prezent.
Kolejny kontakt z Panem Rysiem miałem kilka lat temu - organizowaliśmy w Testa Rossie "Jazzowe Czwartki" z zespołem Old Traditional Jazz Band, którego członkiem był właśnie Pan Rysio. Bardzo mile wspominam te imprezy
I to tyle o znajomości z Panem Rysiem. Mielismy jeszcze kilka razy kontakt przelotnie, czasami w kinie, czasami w WDKu. Ale te dwie sytuacje pamietam dokładnie...
Wrzucam jeszcze kilka zdjęć z Jazzowych Czwartków w TR. Pan Rysiu z puzonem.
Wpadłam tutaj przypadkiem....Szukałam wspomnień o Ryśku.Wracałam kilka razy i chciałabym tez dodać coś o Nim....Najwięcej czasu spędziłam z Nim w ostatnich miesiącach jego życia i jestem jedna z osób które najwięcej wiedziały....co się dzieje...jak to się skończy.Rozmawiałam z lekarzami...walczyłam o miejsca w szpitalach....Czasem Go okłamywałam....i z tym mi najtrudniej...Nie miałam wyjścia..."Zabierz mnie stad...zadzwoń...może w poniedziałek jeszcze do tej Łodzi?".....Wyniki badań pod koniec już nie pozwalały na nic...wiedziałam,że już nic nie da się zrobić.To ja musiałam powiedzieć rodzinie Ryśka,że teraz nasza walka o Jego życie....z dnia na dzień staje się już walką o godne i w miarę pozbawione cierpienia umieranie.Wiedziałam o tym już od ostatniego USG kiedy pojechałam z Nim żeby załatwić to jak najszybciej i jak najsprawniej się da .....widziałam na monitorze stojąc za plecami lekarza...że już nie damy rady bo nie da się żyć bez trzustki...wątroby...nerek....Największe sławy w kraju poddały się(prof Paweł Lampe)...Ryśka przy życiu tak naprawdę trzymała jego ukochana muzyka...plany na przyszłość...muzyczne plany...(innych chyba nie miał)...Choć choroba stopniowo odbierała Mu możliwości gry....najpierw nie wolno Mu było grac na instrumentach dętych...potem akordeon nie dość ,że uciskał obolałe miejsca to z czasem stawał się za ciężki dla słabnącego Ryśka ....ale to nic...i tak było "BOGATO"....były jeszcze organy....wesela...poprawiny...To nic ,że w nocy przychodził kryzys "Przyjedź...zrób mi zastrzyk"...Jechałam.... robiłam i po kilkunastu minutach z podziwem słuchałam jak gra choć już nie tak jak kiedyś...Walczył do ostatniej chwili...Poznałam Go dużo wcześniej.....jakieś 31 lat temu......To On ustawiał mikrofon do wzrostu siedmiolatki,która występowała na konkursach piosenki wszelkiej....:)....Potem los zetknął nas znów na "Balach Muzyka"....Spotkaniach w Domu Kultury....aż któregoś dnia na ulicy...kiedy przeraził mnie Rysiek....pozdrawiając na ulicy swoim "CZEJA!!!!"....Był HERBACIANY....POMARAŃCZOWY.....ale właśnie szedł do swojej ukochanej pracy....do swojej ukochanej muzyki.....Po którymś wyjściu ze szpitala powiedział..."wiesz?...nie potrzebuje zwolnienie lekarskiego bo ja od trzech tygodni jestem na urlopie wypoczynkowym..."......SŁUCHAM????? ....zapytałam....TO CO TY ROBIŁEŚ NA MURACH 1 WRZEŚNIA...JAK JESTEŚ NA URLOPIE???????......."A jak miałem nie być?...Tam chłopaki nagłaśniali...."......Myślę czasem o Nim....i jestem przekonana,że tam...na górze....już wszystkie Anioły mają ludowe stroje i śpiewają podparte pod boki.....a niektóre....wybrane...tworzą "niebiański Jazz Band".....Refren piosenki "WSZYSCY ŚWIECI BALUJĄ W NIEBIE....ZŁOTY SYPIE SIĘ KURZ..."...nabrał dla mnie innego znaczenia....Jak Zawadzki tam jest.....to balują,graja i śpiewają.....i "jest BOGATO" :?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum