Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2009-12-29, 11:00
red napisał/a:
Zadam proste pytanie - czy nie korzystasz z pracy innych osób w niedziele? Nie chodzisz do kina, do knajp, nie zamawiasz pizzy, nie tankujesz auta?
red, powtarzasz argumenty, a nikt przecież głupi nie jest i zrozumiał już za pierwszym razem o co Ci chodzi . Nie przeczę że nie korzystam z w/w miejsc, ale przeanalizuj taż moje argumenty.
Praca w niedziele tylko tych służb, które są niezbędne do utrzymania najniezbędniejszych dziedzin życia, a czy zakupy na dużą skalę są w tym dniu czynnością podtrzymującą życie, no nie wiem, ale to moje zdanie .
Po co, do i tak już dużej liczby rodzin pozbawionych rodzinnej niedzieli, dokładać jeszcze te setki ( w skali wieluńskiej ), które muszą „siedzieć” w marketach. Drobne „zapominalskie” zakupy można zrobić na osiedlowych sklepikach, gdzie sam właściciel sobie dorabia.
Jaro napisał/a:
Dodam jedynie, że ja bym nie chciał pracować w każdą niedzielę, ( ...... ) ale jeśli byłaby to jedna niedziela np. w miesiącu za dobre pieniądze(płatna x 2), to cóż nie miał bym nic przeciwko temu.
Jaro, no niestety tak to tylko w ...... „erze” . Nie ma czegoś takiego w tego typu systemie pracy, bo jest to traktowane jak każdy normalny dzień, owszem pracownicy mają jakiś inny dzień za to wolny, ale to już nie niedziela z rodziną, gdzie można odpocząć, tylko np. czwartek gdzie wszyscy wybywają z domu, a kobieta w tym dniu zamiast odpoczywać robi tygodniowe pranie, co daje jej siedem dni pracy w tygodniu. I tu dochodzimy do tezy hiszpana;
hiszpan napisał/a:
Niezwykle szybkie tempo zycia sprawia, ze historyczne rodzinne "niedziele" ida w zapomnienie.
Za to częściej słyszymy, że owe szybkie tempo życia zbiera większe plony w postaci coraz to młodszych; zawałowców, ludzi z udarami mózgu, czy w końcu truposzy, którzy nie dożywają pięćdziesiątki. Tak hiszpan, to jest efekt pogoni za urojonym szczęściem, które w zamian odpłaca się powyższym.
ourson napisał/a:
"Jeśli pracujesz w niedzielę chciał(a)byś stracić pracę w związku z wprowadzeniem zakazu pracy w niedzielę"?
ourson, to jeszcze jeden „straszak” na szaraczków. Do pracy w niedzielę idzie normalna zmiana pracująca w tygodniu, a nie jakaś dodatkowa. Ten dzień wolny (za niedzielę) też nie odbierają wszyscy jednego dnia, tylko każdy w innym, pojedynczo, dlatego nie wierz w bajki że gdyby nie niedziela pracująca, to te 15 osób straciło by pracę. Nawet teraz gdy owe niedziele są pracujące, zwróć uwagę na fakt, że w normalnych dniach, nie raz klienci narzekają na puste kasy, a kolejki są duże. Personel jest tak zminimalizowany do maksimum, a przecież kasjerki się nie z klonują . Zatem ten argument też jakoś nie ma wielkiego pokrycia.
W tej ankiecie wzięło udział 30 osób ( na tę chwilę ), czyli już jakieś wnioski można z niej wyciągnąć. Co przykuwa najbardziej moją uwagę? Proporcja, nie chcących pracować w niedzielę, do tych którym zamknięte sklepy uprzykrzyły by życie. Jak nazwać to zjawisko? Egoizmem, czy dzikim wyobrażeniem polskiej demokracji?
Jest jeszcze jeden ujemny aspekt szybkiego tempa życia, jak to nazwał hiszpan, całkowita utrata kontroli nad wychowaniem następnych pokoleń (własnych dzieci), czego efekty już są widoczne na polskich ulicach, ale to już temat na odrębną dyskusję .
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Pomógł: 46 razy Wiek: 44 Dołączył: 02 Sie 2006 Posty: 3905 Piwa: 79/18 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2009-12-29, 11:47
miko 005 napisał/a:
Praca w niedziele tylko tych służb, które są niezbędne do utrzymania najniezbędniejszych dziedzin życia, a czy zakupy na dużą skalę są w tym dniu czynnością podtrzymującą życie, no nie wiem, ale to moje zdanie .
wg mnie 4 stacje benzynowe w Wieluniu też nie są niezbędne. Nawet nie są niezbędne w normalne dni pracy.
Kino, restauracje, bary, kawiarnie - nic z tych rzeczy nie jest niezbędne.
Wg Twojej definicji zostawiamy Policję, Szpital, Straż Pożarną i może w ostateczności jedną stację benzynową na powiedzmy 200.000 mieszkańców.
miko 005 napisał/a:
ourson, to jeszcze jeden „straszak” na szaraczków. Do pracy w niedzielę idzie normalna zmiana pracująca w tygodniu, a nie jakaś dodatkowa. Ten dzień wolny (za niedzielę) też nie odbierają wszyscy jednego dnia, tylko każdy w innym, pojedynczo, dlatego nie wierz w bajki że gdyby nie niedziela pracująca, to te 15 osób straciło by pracę. Nawet teraz gdy owe niedziele są pracujące, zwróć uwagę na fakt, że w normalnych dniach, nie raz klienci narzekają na puste kasy, a kolejki są duże. Personel jest tak zminimalizowany do maksimum, a przecież kasjerki się nie z klonują . Zatem ten argument też jakoś nie ma wielkiego pokrycia.
miko 005, ja po prostu zadałem tak samo tendencyjne pytanie jak Ty w swojej ankiecie.
To żaden straszak. Zlikwidowanie pracujących niedziel MUSI spowodować redukcję zatrudnienia. rachunek jest dość prosty.
Jeśli jest sklep - np odzieżowy. Otwarty 10h dziennie 7 dni w tygodniu obsadzony dwoma ekspedientkami/ekspedientami to mamy 140h/ tydzień. Czyli 3,5 etatu. Jeśli zlikwidujemy niedzielę to będziemy mieli 120h/ tydzień czyli 3 etaty. Pracodawca zredukuje zatrudnienie o 0,5 etatu.
No może przy wyjątkowo sprzyjających okolicznościach zwiększy do 3 liczbę osób pracujących w sobotę, ale i tak będzie to oznaczało redukcję 0,25 etatu.
Oczywiście nie będzie tak że pracę stracą wszystkie osoby pracujące w niedzielę, ale redukcja etatów będzie faktem. W sklepach gdzie osób jest mnie będzie to tylko redukcja np z pełnego etatu do 3/4, a w większych sklepach po prostu zostaną zwolnione niektóre osoby.
miko 005 napisał/a:
dlatego nie wierz w bajki że gdyby nie niedziela pracująca, to te 15 osób straciło by pracę.
Ja nie wierzę w bajki. Ja wierzę w rachunek ekonomiczny.
miko 005 napisał/a:
Nie ma czegoś takiego w tego typu systemie pracy, bo jest to traktowane jak każdy normalny dzień, owszem pracownicy mają jakiś inny dzień za to wolny, ale to już nie niedziela z rodziną, gdzie można odpocząć, tylko np. czwartek gdzie wszyscy wybywają z domu, a kobieta w tym dniu zamiast odpoczywać robi tygodniowe pranie, co daje jej siedem dni pracy w tygodniu.
A gdyby pracowała pn-pt to kiedy robi to pranie?
_________________ Ludzie dzielą się na tych, którzy lubią koty i na pokrzywdzonych przez los...
Pomógł: 3 razy Dołączył: 10 Mar 2006 Posty: 1504 Piwa: 17/150 Skąd: z północy
Wysłany: 2009-12-29, 12:13
miko 005 napisał/a:
Za to częściej słyszymy, że owe szybkie tempo życia zbiera większe plony w postaci coraz to młodszych; zawałowców, ludzi z udarami mózgu, czy w końcu truposzy, którzy nie dożywają pięćdziesiątki. Tak hiszpan, to jest efekt pogoni za urojonym szczęściem, które w zamian odpłaca się powyższym.
Absolutnie, absolutnie, zgadzam sie z Toba! Poniewaz nazwa tematu brzmi "Praca w niedziele" zastanowmy sie teraz, co mozemy zrobic, aby zminimalizowac to szybkie tempo zycia. Przynajmniej w niedziele. Czy przyczyni sie do tego zamkniecie marketow? Oczywiscie! Ale jakie to bedzie mialo skutki? Ano takie, ze wzrosnie tempo zycia w inne dni tygodnia i tego czasu dla rodziny - o czym napisales miko 005 - bedzie mniej w te dni. Generalnie wyjdzie na to samo. Nie raz, nie dwa, Kowalski wykonczony praca, zmuszony bedzie pozno popoludniowa pora (o ile markety/sklepy nie beda zamykane o 16.oo, jak kiedys..:) robic zakupy. Czy wszyscy beda zadowoleni? Nie. Wiec dajmy ludziom prawo wyboru. Kto chce moze siedziec w domu w ten dzien, kto ma ochote niech idzie na zakupy. Inna sprawa sa pracownicy, ktorzy w tych sklepach pracuja. Ale jak pisze red, zawsze moga postarac sie o inna prace. Nikt ich tam na sile nie trzyma.
Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2009-12-29, 12:55
ourson napisał/a:
Jeśli jest sklep - np odzieżowy. Otwarty 10h dziennie 7 dni w tygodniu obsadzony dwoma ekspedientkami/ekspedientami to mamy 140h/ tydzień. Czyli 3,5 etatu. Jeśli zlikwidujemy niedzielę to będziemy mieli 120h/ tydzień czyli 3 etaty. Pracodawca zredukuje zatrudnienie o 0,5 etatu.
ourson, coś mi się ta Twoja ekonomia nie podoba , dwie kobiety przepracowały w tygodniu 120 godzin (liczmy sześć dni). Jak byk widać że kobiety pracują za fikcyjną trzecią osobę, czyli same nadrabiają trzeci etat. Którą teraz zwolni, gdyby musiał mieć zamknięty sklep w niedzielę?
ourson napisał/a:
W sklepach gdzie osób jest mnie będzie to tylko redukcja np z pełnego etatu do 3/4,
Popytaj w sklepach, a przede wszystkim w marketach, na jakich etatach pracują tam zatrudnieni. Włos na głowie sam Ci się zjeży .
Tak naprawdę to liczba zatrudnionych zależy od całościowego utargu właściciela sklepu, a nie od niedzieli wolnej, czy pracującej. Bo jak w tygodniu będzie „kicha”, to niedziela już kabzy nie nabije, ona co najwyżej powiększa zyski, czasami bardzo pozornie, ale to problem właścicieli .
ourson napisał/a:
A gdyby pracowała pn-pt to kiedy robi to pranie?
Pewnie w któryś z tych dni , za to niedziela będzie dla niej. Mąż ugotuje obiad, dzieci pozmywają, a mama, żona odpocznie w tym czasie. U Ciebie tak nie jest?
Wyliczanka typu; kino, restauracje, kawiarnie, stacje benzynowe itp., to już typowa słowna przepychanka, tak możemy w nieskończoność, ale OK. Powiedzmy, taki Wieluń; jedno kino ( ok. 4 osoby), kawiarnio- restauracji, ile może być w Wieluniu, trzy, cztery, nie licząc pijalni piwa ( razem niechby dało ok. 20 osób ), stacje paliw powiedzmy pięć ( ok. 15 osób ). Daje nam to i tak dużą liczbę ludzi ( rodzin ), a do tego chcemy dorzucić jeszcze ok. 100 osób tylko z marketów spożywczych, dodajmy jeszcze z raz tyle z pozostałych sklepów, sklepików, po co? Dla zaspokojenia własnego lenistwa w tygodniu?
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Pomógł: 46 razy Wiek: 44 Dołączył: 02 Sie 2006 Posty: 3905 Piwa: 79/18 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2009-12-29, 13:45
miko 005, ale ja nie napisałem że zatrudnione są w tym sklepie 2 osoby. Tylko że przez cały czas otwarcia sklepu są w nim 2 ekspedientki. Chodziło o wyliczenie ilości etatów potrzebnych do działania takiego sklepu. W przypadku pracy w niedzielę jest 3,5 etatu, pewnie byłyby to 4 osoby. Ale to zależy od pracowników i pracodawcy. Mogłoby być równie dobrze 5 osób.
Jeśli nie będzie niedziel to będą do obsadzenia tylko 3 etaty. Może nawet nikt nie straci pracy, ale zmienią się etaty.
Rachunek ekonomiczny jest prosty - będzie mniej godzin do przepracowania. I nie jest szczególnie istotne czy ktokolwiek zostanie zwolniony czy nie. Z pewnością zostanie przeprowadzona redukcja etatów.
miko 005 napisał/a:
Pewnie w któryś z tych dni , za to niedziela będzie dla niej.
Hmm.. czyli jak pracuje w weekend to nie może zrobić w te dni prania. A jak pracuje w tygodniu to może w tym samym dniu pracować i robić pranie?
miko 005 napisał/a:
Tak naprawdę to liczba zatrudnionych zależy od całościowego utargu właściciela sklepu, a nie od niedzieli wolnej, czy pracującej. Bo jak w tygodniu będzie „kicha”, to niedziela już kabzy nie nabije, ona co najwyżej powiększa zyski, czasami bardzo pozornie, ale to problem właścicieli .
Zgadzam się - z pewnością ilość zatrudnionych jest skorelowana z obrotem sklepu. Ale byłbym bardzo ostrożny aby wysuwać tezę, że przy takim samym utargu w ciągu 6 dni tygodnia będzie zatrudnionych tyle samo osób na takich samych etatach co przy takim samym utargu w ciągu 7 dni.
miko 005, a wg Ciebie w jakich godzinach powinny być czynne sklepy? W tygodniu? A w sobotę? A kawiarnie? A stacje benzynowe?
_________________ Ludzie dzielą się na tych, którzy lubią koty i na pokrzywdzonych przez los...
Pewnie w któryś z tych dni , za to niedziela będzie dla niej. Mąż ugotuje obiad, dzieci pozmywają, a mama, żona odpocznie w tym czasie. U Ciebie tak nie jest?
Jak to utopijnie brzmi... Znam kobiety które lubią pracować w niedzielę. Bo tylko wtedy nie muszą gotować dla całej rodziny. Przyjdą z pracy ok. 16- 18, zjedzą to co mąż ugotował (albo częściej one dzień wcześniej) i mają trochę czasu dla siebie i dzieci.
Dopóki będzie popyt na zakupy w weekendy, dopóty będą otwarte sklepy i nic się raczej na to nie poradzi.
_________________ Chcialbym byc pewniakiem jak ty
Ale wole miec zlote serce
miko 005, ale ja nie napisałem że zatrudnione są w tym sklepie 2 osoby. Tylko że przez cały czas otwarcia sklepu są w nim 2 ekspedientki. Chodziło o wyliczenie ilości etatów potrzebnych do działania takiego sklepu. W przypadku pracy w niedzielę jest 3,5 etatu, pewnie byłyby to 4 osoby. Ale to zależy od pracowników i pracodawcy. Mogłoby być równie dobrze 5 osób.
Jeśli nie będzie niedziel to będą do obsadzenia tylko 3 etaty. Może nawet nikt nie straci pracy, ale zmienią się etaty.
Rachunek ekonomiczny jest prosty - będzie mniej godzin do przepracowania. I nie jest szczególnie istotne czy ktokolwiek zostanie zwolniony czy nie. Z pewnością zostanie przeprowadzona redukcja etatów
Dokładnie tak jest. Mniej godzin przez które pracuje firma/sklep oznacza prawie zawsze redukcję etatów a co za tym idzie większe bezrobocie i obciążenie dla budżetu państwa.
Podejrzewam, że zakaz handlu w niedzielę wygeneruje dużą rzeszę bezrobotnych. No ale coż - przynajmniej będą szczęśliwi bo spędza z rodziną nie tylko niedziele, ale nawet cały tydzień
miko 005 napisał/a:
red, powtarzasz argumenty, a nikt przecież głupi nie jest i zrozumiał już za pierwszym razem o co Ci chodzi . Nie przeczę że nie korzystam z w/w miejsc, ale przeanalizuj taż moje argumenty.
Powtarzam argumenty bo żaden ze zwolenników wolnych niedziel nie odpowiedział na pytanie co robi w tą niedziele i czy nie korzysta z pracy innych osób.
miko 005 napisał/a:
Powiedzmy, taki Wieluń; jedno kino ( ok. 4 osoby), kawiarnio- restauracji, ile może być w Wieluniu, trzy, cztery, nie licząc pijalni piwa ( razem niechby dało ok. 20 osób ), stacje paliw powiedzmy pięć ( ok. 15 osób ). Daje nam to i tak dużą liczbę ludzi ( rodzin ), a do tego chcemy dorzucić jeszcze ok. 100 osób tylko z marketów spożywczych, dodajmy jeszcze z raz tyle z pozostałych sklepów, sklepików, po co?
Troche z sufitu ta wyliczanka. Wiekszość lokali w weeknd to minimum 3-4 osoby na zmianie. Często zmiany sa dwie. A lokali czynnych w niedziele nie jest 4 czy 5 a ze 2-3 razy tyle. Stacje - sam Statoil to w niedziele dwie zmiany po 2 osoby. Pewnie podobnie jest na innych stacjach. Tak więc nie demonizowałbym pracy w niedziele w markecie w porównaniu z pracą na stacji czy w knajpie.
Witam wszystkich forumowiczów .
Zaglądam czasem na forum ale dopiero teraz zdecydowałam się napisać.
Nie ukrywam że temat jest kontrowersyjny. Tak się składa że pracuję w sklepie od wielu lat i ten temat znam od trochę innej strony.
Niewątpliwie technika w sklepach poszła do przodu ale niestety ludzie jakby się "cofali".
Mentalnie i kulturalnie . Niestety .
Wiadomo że sklepy będą otwarte w niedziele .Zwłaszcza markety, mniejsze sklepiki tym bardziej.
Nie ukrywam, że też czasem wybiorę się w niedzielę do sklepu , po jakieś ciasteczko , itp.
Ale robienie OGROMNYCH zakupów w niedziele , łącznie z ziemią do kwiatków, proszkami do prania i jeszcze nie wiadomo czym to już chyba lekka przesada.
Czy nie przyszło wam do głowy ,że osoba która pracuje w niedziele MUSI zrezygnować z dnia spędzonego w gronie rodziny. Nawet z tego gotowania obiadu.
Ale dla mnie nie to jest najgorsze.
Ludzie nie potrafią uszanować niedzieli i siebie nawzajem.
Przychodzą na zakupy pełni złości , wtedy najlepiej pokazać swoje JA( w domyśle tak zwana kulturę).
Bo kolejka jest za długa( 3 osoby już w ogonku stoją)
Winna kasjerka – no i już mogę na nią wyrczeć.
Bo czegoś nie mogę znaleźć ( ciągle tylko przestawiacie na półkach).
Winna kasjerka – patrz dopisek wyżej.
Takich sytuacji jest całe mnóstwo.
A przecież wystarczy trochę cierpliwości i osobistej kultury żeby i jednej i drugiej stronie żyło się milej.
To wcale nie jest tak że jak mi się nie podoba praca to mogę sobie ją zmienić.
Raczej nie ta rzeczywistość.
Praca w niedziele a tym bardziej w święta nie należy do przyjemności .Już same godziny dobijają.
Przykład – Wigilia . Nie widziałam świata za dnia , w domu jestem po 17 , skonana. A tu przecież wigilia , kolację trzeba naszykować. Mieszkam w Wieluniu a co mają powiedzieć osoby które muszą dojechać do domu.
Lidl w niedziele otwarty od 9 do 18 .
Bricomarche 10-18 .
Carrefour 9- 16.
Intermarche 9-18.
A jest jeszcze Biedronka, Pszczółka i wiele innych.
Wcale nie jest tak , że po zamknięciu sklepu już się idzie do domu , trzeba posprzątać, rozliczyć się z kasy .
Żeby w cudowny poniedziałkowy poranek z uśmiechem na ustach powitać zaspanych i rozdrażnionych klientów.
Nie twierdzę , że wszyscy są tacy.
Bo mimo wszystko potrafimy być MIŁYMI LUDŹMI. A to się bardzo ceni.
Pod tym względem popieram SEDAL. Jakoś prze tyle lat nie zbankrutował z powodu zamknięcia w niedziele.
Proszę postawcie się z "drugiej strony lady".
Wiem , że na forum są osoby które miały styczność z handlem i pracą w niedziele.
Może i one się wypowiedzą a nie tylko sami laicy w tym względzie
Pomógł: 17 razy Dołączył: 08 Mar 2006 Posty: 1805 Skąd: okalew/wrocław
Wysłany: 2009-12-29, 22:15
Czy jakiś pracodawca będzie "trzymał" pracowników w niedzielę jeżeli nie jest to dla niego opłacalne? Sklepy są otwarte w niedzielę bo ludzie w tym dniu robią bardzo dużo zakupów. Sam często kupuję w niedziele bo w inne dni zwyczajnie nie mam na to czasu.
Może powtórzę to co już wcześniej było napisane ale również uważam, iż jeżeli pracownik nie chce pracować w niedzielę lub praca działa na niego depresyjnie to niech poszuka innego zajęcia.
nusia, wspólczuje niemiłych klientów, ale chyba sa niemili nie tylko w niedzielę, ale i w inne dni tygodnia. Więc kwestia miłego i niemiłego klienta nijak się ma do pracy w niedzielę.
Natomiast co do meritum sprawy czyli do kwestii pracy w niedzielę, to po prostu przemawia za tym interes ekonomiczny pracodawcy. Nie każdy właściciel firmy jest wrednym krwiopijcą - czasami sklep czy lokal otwarte w niedzielę generuje dużo większe przychody niż w inne dni tygodnia i jakos pozwala wiązać firmom koniec z końcem - zwłaszcza w czasach kryzysu.
I nie jestem laikiem w tym względzie - często zdarza mi się pracować w niedziele i jakoś z tym żyje. Zapewne moja rodzina też by na tym specjalnie nie ucierpiała - są warunki pracy dużo gorzej wpływające na życie rodzinne, jak np. notoryczne delegacja czy tez wyjazdy zagraniczne.
nie jestem laikiem w tym względzie - często zdarza mi się pracować w niedziele i jakoś z tym żyje. Zapewne moja rodzina też by na tym specjalnie nie ucierpiała
Rodzina a rodzina. Miej dziecko na utrzymaniu, pracuj na dwie zmiany, a żona niech zasuwa w niedziele. Źyczyć Ci tego? Chyba nie. Rreed - opanuj się - to jest tak samo jak sprzedajesz toyotę: nikt nie chce kupić? Dziwne. Postawić się właścicielowi, że nie chce się pracować w niedziele? Co najmniej. Ot takie porównanie. Dlaczego? Ano dlatego, że niektórzy mają ten wybór, do którego nie są zmuszani, a niektórzy go nie mają.
Pomógł: 7 razy Wiek: 51 Dołączył: 05 Gru 2006 Posty: 516 Skąd: Z lasu
Wysłany: 2009-12-30, 00:31
Są bystrzy i bystrzaki. Jedni pracują w niedzielę inni nie ot cała prawda a sklepy muszą być otwarte w niedzielę bo zapracowany naród nie będzie miał okazji wydać zarobionych PLN- ów
Ferbik, nie rozumiem porównania sprzedaży auta do pracy w niedziele. Za to pamietam jak jeszcze rok temu nie mogłes pracowac do 17ej a dzisiaj chyba pracujesz i nie stanowi to dla Ciebie problemu (może stanowi ale jakos się dostosowałeś).
Jeszcze raz twierdze, że jak ktos podejmuje pracę w firmie, która pracuje w niedzielę, to nie może się dziwić, że musi w tą niedzielę robić. To sa normalne prawa rynku i kto tego nie zrozumie ten na tym rynku nie zaistnieje.
W niedziele nie pracuja tylko w marketach i na stacjach - wielu managerów, przedsiębiorców, wolnych zawodów czy tez zwykłych pracowników nie ma tych dni wolnych. Gdyby ci szef powiedział, że musisz być w niedzielę w pracy bo jest do zrobienia super pilny projekt na poniedziałek rano to też byś nie poszedł do pracy?
I dalej zaden ze zwolenników wolnych niedziel nie odpowiedział mi czy tak rodzinnei i bez korzystania z pracy innych spędza te niedzielne popołudnia. Bo w ich przypadku też pewnie tak jest że robić w niedziele to się nie chce, ale chętnie skorzystaja w tym dniu z knajpy czy kina.
Tyle ode mnie w tym temacie. Nie zamierzam się powtarzać po raz kolejny. Jesli komuś nie odpowiada praca w niedzielę to jedyne co mogę zalecić to intensywne rozsyłanie CV w poszukiwaniu lepszej pracy.
Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2009-12-30, 10:51
Już tak chyba na koniec, bo zaostrza się atmosfera, a całkiem niepotrzebnie .
Za otwartymi sklepami (marketami) w niedziele, jest sporo argumentów mówiących o braku czasu. Spróbujmy rozwiać jakoś ten „mit” .
Zdecydowana większość wieluńskich marketów, ale i normalnych sklepów, godziny otwarcia mają dosyć długie. Oscylują one tak średnio od 8.00 do 21.00, a niektóre nawet do 22.00.
Teraz, jak pracuje Wieluń i okolice, bo na tym terenie się skupiamy.
Część z nas pracuje tylko na pierwszą zmianę tj. 6.00 – 14.00 bądź 7.00 – 15.00, urzędy państwowe czynne są, do .... powiedzmy 16.00. Pracujemy też w systemie dwu, bądź trzyzmianowym tj. 6.00 – 14.00; 14.00 – 22.00; 22.00 – 6.00. Teraz przyjmijmy bardziej pesymistyczny wariant i powiedzmy że pracujemy po 10h/na dobę, a nawet 12h/na dobę. Więcej nie możemy. Przepisy, chociażby BHP, jasno określają że odpoczynek między jedną „dniówką” a drugą musi wynosić minimum 11 godzin. Doba niestety z gumy nie jest . Trochę inaczej mają sami pracujący w handlu ( to chyba najbardziej pokrzywdzone środowisko pracy ), cała sieć nie spożywcza pracująca w tych mniejszych sklepikach, przesiaduje w nich przeważnie w nietypowych godzinach tj. 9.00 – 17.00, czasami do 18.00. Ale mimo wszystko do tej 21.00 jest jeszcze sporo czasu, prawda?
Zatem, w którym miejscu brakuje nam tego czasu? Oczywiście przyjmuje tutaj wariant, że mamy do czynienia z ludźmi, którzy umieją zagospodarować swój czas tak, żeby robić wszystko z głową, a nie na łapu capu .
Dla mnie argument nawiązujący do tygodniowego zapracowania w takim stopniu, że wymusza na nas zakupy niedzielne, jest absurdalny, powiem więcej, źle świadczy o takich ludziach, czyni z nich ……… , nie ważne .
Słusznie napisał;
yabos napisał/a:
Dopóki będzie popyt na zakupy w weekendy, dopóty będą otwarte sklepy i nic się raczej na to nie poradzi.
Tylko teraz trzeba się zastanowić nad prawdziwymi przyczynami takiej sytuacji, bo myślę że tezę … „brak czasu w tygodniu”, obaliłem .
nusia opisuje tutaj trochę inny aspekt tej pracy (sprzedawcy), ale to też chyba wątek do rozpatrzenia w innym miejscu, aczkolwiek bardzo ciekawy, i kto wie czy za jakiś czas nie weźmiemy go na tapetę .
PS. W dalszym ciągu zapraszam do oddawania swoich głosów w ankiecie, i do …… dyskusji, szczególnie tych, którzy jeszcze się nie wypowiadali, a mają własne zdanie na ten temat .
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum