Zbigniew Hołdys poglądów nie zmienia. Kilka miesięcy temu nazwał Jarosława Kaczyńskiego "ponurym chu*em". Teraz w wywiadzie dla miesięcznika "Press" w określeniu prezesa PiS zrezygnował jedynie z przymiotnika "ponury".
Zbigniew Hołdys Zbigniew Hołdys już drugi raz publicznie nazwał Jarosława Kaczyńskiego "chu*em".
Znany muzyk w rozmowie z branżowym magazynem "Press" nazwał Jarosława Kaczyńskiego "chu*em". Według Hołdysa prezes PiS w pełni zasługuje na to niepochlebne miano, bo nikt tak jak on nie podzielił polskiego społeczeństwa:
Bo akurat to jest dla mnie ch*j. Człowiek, który tak strasznie podzielił naród, wprowadził do polityki element nienawiści, szczucia Polaków na Polaków, tak to jest ch*j. Pewnie znalazłoby się jakieś mocne słowo z kolekcji tych eleganckich, ale wolę powiedzieć moim emocjonalnym językiem - stwierdził Hołdys w wywiadzie.
Już wcześniej użył w stosunku do Kaczyńskiego tego dosadnego określenia. W czasie kampanii prezydenckiej w 2010 roku Hołdys zamieścił na swoim profilu na Facebooku wpis, który zilustrował zdjęciem przedstawiającym wnętrze szafy, w której zamiast wieszaków na ubrania wiszą metalowe haki. Zdjęcie opatrzył podpisem:
Widok z szafy Jarosława Kaczyńskiego. Ponurego średniowiecznego chu...a.
Swój stosunek do szefa PiS muzyk sprecyzował wówczas także w komentarzu:
Żaden ubek znany mi z imienia i nazwiska nie narobił tyle gnoju w relacjach między Polakami, co ten posraniec. Najbardziej parszywa postać, jaką pamiętam, a pamiętam nawet Władka Gomułkę dobrze. Powinno się go wpakować do Wastoka i wystrzelić w kosmos bez możliwości powrotu kiedykolwiek.
Zbigniew Hołdys został za ostre komentarze polityczne wyrzucony z tygodnika "Wprost", do którego pisał felietony. Redaktor naczelny pisma postanowił jednak przyjąć artystę z powrotem. Uzasadniając swoją decyzję, Tomasz Lis stwierdził:
I tego właśnie felietonu Lis nie chciał dopuścić do wydania.
Cytat:
Uśmiechnięta twarz i rysujące się na niej wielkie samozadowolenie. Za chwilę z ust tej twarzy wyfrunie potęga intelektualna zmieszana z głosem o barwie łudząco przypominającej głos towarzysza Gomułki. Mój marszałek mojego sejmu, profesor i więzienny bohater, wypowie o swoim oponencie politycznym niezwykle ważne, przemyślane słowa: „Pana Macierewicza powinno się zawinąć w kaftan i na sygnale zawieźć do Tworek". Potem podniesione, rozradowane czoło w oczekiwaniu na oklaski telewidowni. Tak rodzi się gwiazdor.
Nieco wcześniej, a może ciut później, mój marszałek mojego sejmu odkrył dla siebie nową zabawkę na pulpicie stołu prezydialnego: klocek lego o nazwie „mute". Jak się go naciśnie – wyłącza sprzęt nagłośnieniowy i wówczas człowieka, który przemawia do reprezentacji narodu, nie słychać. Pstrykanie w klocek stało się nową procą pana marszałka, jego nowym kapslem do pstrykania, nowym scyzorykiem, kolorową zośką, piłką do nogi i nową gumą balonówą. Jako dziecko musiał płatać niesamowite figle.
W trakcie zabawy na mównicę wychodzi poseł, który rzuca propozycję, by mój marszałek samozapakował się w kaftan dla wariatów i udał się na konsultacje do psychiatry, którym jest minister obrony narodowej, pan Klich. Wtedy marszałek nagle sinieje na twarzy i strzela powietrzem niczym sędzia inkwizycji: „TO NIEBYWAŁE CHAMSTWO!".
Takiego mam marszałka.
Tego dnia stał na szczycie piramidy ludzkiej, przypominającej słynną rzeźbę Katarzyny Kozyry Piramida zwierząt. Wypchany koń, na jego grzbiecie wypchany pies, na grzbiecie psa wypchany kot, a na grzbiecie kota wypchany kogut. Każde ze zwierząt Kozyry ma swoją rangę, nie jest wyszydzone, okaleczone, pokraczne, wszystkie są dumne, piękne, potrzebne światu. W piramidzie marszałka Niesiołowskiego on sam jest sterczącym na szczycie kogutem, poniżej w roli kota jest poseł Macierewicz, który połowę polskiego parlamentu wpisuje na listę zdrajców. Pan Macierewicz (jak trafnie powiedział o nim Janusz Głowacki „człowiek o łagodnym spojrzeniu Osamy Bin Ladena"), to jedyny obok mnie niedokończony absolwent liceum im. Frycza Modrzewskiego. Obaj wylecieliśmy ze szkoły w podobnym czasie. Wtedy był bohaterskim maturzystą z odwagą wielkiego opozycjonisty – dziś psychiatra i minister Klich twierdzi, że Macierewicz to zwykły tchórz , który zwiał z miejsca katastrofy smoleńskiej. Więc ustawmy grzbiet ministra Klicha tuż pod łapami posła Bin Ladena-Macierewicza. Minister Klich to mistrz nirwany. Pewnego dnia, gdy przegra wojnę, powie „To generałowie" i każe ich zdymisjonować.
Minister Klich, chudy i lekki, ale zawsze zadbany, balansuje na najniższym grzbiecie – Beaty Kempy. Absolwentki wydziału administracji, choć wydawało się jej, że prawa. Kobiety która empirycznie dowiodła, że chamstwo jest w cenie. Właśnie ma zostać członkinią najwyższych władz PiS. Ona jest w tej piramidzie koniem-fundamentem.
Beata Kempa to postać szczególna. Dźwiga na sobie etos polskiego parlamentaryzmu. Jest jego aktualną emanacją, jego wizytówką i jego definicją. Można ją wozić po całym świecie i pokazywać – a to w amerykańskim kongresie, który potrafiłaby by wprowadzić w poważne wibracje, a to w brytyjskim parlamencie, gdzie jak mówi premier, to druga strona beczy jak barany i wówczas pasowałaby jak ulał. Można też ją zawieźć do Korei Południowej, gdzie od czasu do czasu panowie używają do perswazji karate. Jestem pewien, że wszędzie wzbudziłaby sensację.
W polskiej narodowej piramidzie zwierzat brakuje mi jednego stworka: dżdżownicy. Powinna pełzać chytrze między piórami na grzbiecie koguta i nie dać się dziobnąć. Nazywa się Donald Tusk.
Tusk nie jest mężem stanu, choć niektórzy twierdzą, że jest. Gdyby nim był zaoferowałby Polsce rozwiązanie śmiałe i przecinające gangrenę. Rzuciłby na szalę cały swój autorytet, by pogodzić ludzi i zaoferować im lepsze jutro. Nie ujadałby na otaczającą go sforę, zająłby się nami - narodem. Przeforsowałby ordynację wyborczą, która dałaby szansę społeczeństwu na wygnanie z sejmu tego, co nas tak męczy, dusi i depcze. Przynajmniej spróbowałby.
Jeśli kogoś drażni wspomnienie o sejmie kontraktowym z komunistami, w którym naród mógł wybrać 100% niezależnych senatorów i „zaledwie" 35% niezależnych posłów, to przypominam: dzięki dzisiejszej ordynacji, na której od 20 lat buja się powyższa piramida, a której Tusk nie ma odwagi zmienić, czterech szefów dręczących nas partii - Kaczyński, Tusk, Napieralski i Pawlak - wytypuje nam posłów na kolejne duszne 4 lata. Ustawią nam ich na liście, rozdadzą jedynki i wręczą im fundusze na kampanię (z naszych pieniędzy), a innych zepchną na koniec i nie dadzą im ani grosza. Kogo wybierzemy?
Pomógł: 2 razy Wiek: 34 Dołączył: 25 Sie 2007 Posty: 525 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2011-04-18, 12:12
W październiku 2006 moi koledzy z Młodych Demokratów wybierali się do Warszawy na manifestacje przeciwników rządu Jarosława Kaczyńskiego. Ja wtedy, jako zwolennik tego rządu, uznawałem takie zachowanie za normalne prawo opozycji do manifestowania swojego sprzeciwu wobec działania rządu. Było to zaledwie rok po tym, jak nie powiodły się rozmowy koalicyjne PiS z PO. Było to zaraz po kilku głosowaniach, w których PO popierała pomysły rządu Kaczyńskiego. to co się tam działo przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Myślałem, że calkowicie zapomniano o tym wydarzeniu. Kilka dni temu na Salonie24.pl przypomniał sobie o tym jakiś internauta. Polecam: Błękitny marsz PO
Właśnie takie zachowania dziś przypisuje się tylko i wyłącznie zwolennikom PiS. Nie my byliśmy pionierami tego działania.
W październiku 2006 moi koledzy z Młodych Demokratów wybierali się do Warszawy na manifestacje przeciwników rządu Jarosława Kaczyńskiego. Ja wtedy, jako zwolennik tego rządu, uznawałem takie zachowanie za normalne prawo opozycji do manifestowania swojego sprzeciwu wobec działania rządu. Było to zaledwie rok po tym, jak nie powiodły się rozmowy koalicyjne PiS z PO. Było to zaraz po kilku głosowaniach, w których PO popierała pomysły rządu Kaczyńskiego. to co się tam działo przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Myślałem, że calkowicie zapomniano o tym wydarzeniu. Kilka dni temu na Salonie24.pl przypomniał sobie o tym jakiś internauta. Polecam: Błękitny marsz PO
Właśnie takie zachowania dziś przypisuje się tylko i wyłącznie zwolennikom PiS. Nie my byliśmy pionierami tego działania.
Bo PiS jest takim "poręcznym chłopcem do bicia" dla "obiektywnych" mediów.
Zresztą wasz lider dokonał podziału między Polakami w pewien sposób jak opisał Hołdys.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum