Wysłany: 2012-05-09, 19:33 Przerejestrowanie auta - Obowiązkowe czy nie?
Witam
Chciałbym się was zapytać jak wygląda sytuacja z przerejestrowaniem auta w praktyce.
Tzn. wiem że jest sporo osób które po zakupie auta jeżdżą na tablicach poprzedniego właściciela(mówimy tu o aucie zakupionym w Polsce). Nie dokonują oni zmiany tablic rejestracyjnych.
W przepisach wymóg jest aby dokonać tego w ciągu 30 dni, ale nie ma żadnych konsekwencji za brak przerejestrowania auta i opłacania haraczu na rzecz Wydziału Komunikacji. (w Holandii nie zmieniają tablic przy zmianie właściciela a u nas ktoś w łapę dostał i taki zbędny przepis funkcjonuje)
Wiadomo że ubezpieczenie OC musi być ważne i przegląd. Mam znajomych co byli za granicą zatrzymywani przez m.in. niemiecką policję i wystarczyło tylko okazanie ubezpieczenia. Na wszelki wypadek mieli przy sobie jednak umowę kupna sprzedaży samochodu.
Czy ktoś z was spotkał się z tematem? Jak to wygląda od strony praktycznej? Czy policja z tego powodu robi problem, że ktoś jeździ na starych tablicach?
Nie chodzi mi o opłatę za tablice ok 150zł. (chociaż lepiej bezdomnemu dać na ulicy dać pieniądze niż płacić urzędnikom i opłacać wydział komunikacji. Bezdomny pieniądze wyda na konsumpcję, co przełoży się na wzrost sprzedaży, produkcji, miejsc pracy itd. a wydział komunikacji jest tak powolny i przerośnięty biurokracją, że aż słów brak jak chcesz załatwić zwykłą sprawę)
Pytam z ciekawości, oczywiście jeśli ktoś z was na forum z tym się spotkał i może coś powiedzieć na ten temat.
Z tego co mi się wydaje bo nie jestem pewien:
To w obrębie jednego powiatu np. gdy sprzedawca i kupiec jest z EWI to nie ma obowiązku zmieniania tablic.
Czy policjant nie może zabrać dowodu rejestracyjnego? Bo gdy zakładałem LPG i jeśli w ciągu 30 dni bym go nie wpisał w dowód to podobno podczas kontroli mogli mi przywłaszczyć sobie mój dowodzik?
Myslę że możesz sobie trochę problemów narobić chcąc zaoszczędzić 200 czy 300 zł. A jeśli np ustrzeli cie fotoradar, to wtedy taki mandat przyjdzie do poprzedniego właściciela, bo auto jest zarejestrowane na niego. Przy kontroli może nic złego się nie stanie, bo zawsze możesz powiedzieć, że auto jest znajomego (jak się okażesz dokumentem zakupu auta, to okaże się, że nie dopełniłeś formalności), ale problemy mogą pojawić się np przy ubezpieczaniu auta, przedłużaniu ubezpieczenia, jakiejś stłuczce itp. Ja bym nie ryzykował.
Vosiak napisał/a:
To w obrębie jednego powiatu np. gdy sprzedawca i kupiec jest z EWI to nie ma obowiązku zmieniania tablic.
Tak mi się wydaje, że w obrębie powiatu zostają tablice. Ale trzeba wymienić dowód i naklejki na tablicach.
Jeżeli zmienia się powiat, w którym samochód był zarejestrowany, to wymiana tablic obowiązuje, na dany powiat-ze względu na miejsce zameldowania nowego właściciela. Jeżeli stary i nowy właściciel są z jednego powiatu, to wymiana tablic nie obowiązuje. Tylko trzeba powiadomić o tym urzędnika dokonującego przerejestrowania, że chce się zatrzymać tablicę.
Jeżeli stary i nowy właściciel są z jednego powiatu, to wymiana tablic nie obowiązuje. Tylko trzeba powiadomić o tym urzędnika dokonującego przerejestrowania, że chce się zatrzymać tablicę.
I bardzo ważne.Jeśli chcemy wyjechać na tych tablicach za granicę, to koniecznie należy sprawdzić,czy tablice nie zostały kiedyś skradzione poprzedniemu właścicielowi. Jeśli zostały, to czeka nowego właściciela, niezły cyrk na granicy. Wyjaśnianie, po tamtej stronie, że wóz nie jest kradziony, trwa około 4 godzin.
_________________ Nie trzeba być bogaczem, aby ofiarować coś cennego drugiemu człowiekowi: można podarować mu odrobinę czasu i uwagi.
Myslę że możesz sobie trochę problemów narobić chcąc zaoszczędzić 200 czy 300 zł. A jeśli np ustrzeli cie fotoradar, to wtedy taki mandat przyjdzie do poprzedniego właściciela, bo auto jest zarejestrowane na niego. Przy kontroli może nic złego się nie stanie, bo zawsze możesz powiedzieć, że auto jest znajomego (jak się okażesz dokumentem zakupu auta, to okaże się, że nie dopełniłeś formalności), ale problemy mogą pojawić się np przy ubezpieczaniu auta, przedłużaniu ubezpieczenia, jakiejś stłuczce itp. Ja bym nie ryzykował.
Vosiak napisał/a:
To w obrębie jednego powiatu np. gdy sprzedawca i kupiec jest z EWI to nie ma obowiązku zmieniania tablic.
Tak mi się wydaje, że w obrębie powiatu zostają tablice. Ale trzeba wymienić dowód i naklejki na tablicach.
Temat poruszyłem ponieważ mam 2óch znajomych co już tak jeżdżą od dłuższego czasu, sam przed blokiem widzę kilka aut na zupełnie innych tablicach niż EWI(być może inne zameldowanie a być może ktoś ten obowiązek nie zagrożony żadną sankcją "olał")
Co do kontroli policyjnej, to 1 znajomego zatrzymała policja w Niemczech na kontroli i obyło się bez problemu a 2-giego znajomego zatrzymała policja w Polsce za prędkość i poza mandatem za prędkość nic się nie stało.
Ja kupiłem auto z powiatu wieluńskiego i mam obowiązek jedynie wymienić jakieś "śmieszne naklejki" i dowód bodajże, żeby ludzie w starostwie (wydział komunikacji) mieli robotę(i pretekst do istnienia tej zbędnej moim zdaniem instytucji).
Jakby nie można było tego załatwić przez internet(tak jak PIT) czy wysłać druk pocztą.
Pomijając głupi przepis o obowiązku wymiany tablic, który służy temu żeby ktoś miał robotę i pieniądze na produkcji tablic.
My zaś jesteśmy zmuszani do wykonywania "widzi mi się" władzy która jedyne co dobrze potrafi robić to ściągać podatki i pokazywać się w telewizji, opowiadać o swoich sukcesach.
Niestety w Polsce debile stanowią prawo od wielu lat(nikomu nie chce się zająć sprawami życia codziennego), a skuteczność policji ogranicza się do kontroli kierowców i uprzykrzania ludziom życia, zamiast do łapania przestępców.
Ja kupiłem auto z powiatu wieluńskiego i mam obowiązek jedynie wymienić jakieś "śmieszne naklejki" i dowód bodajże, żeby ludzie w starostwie (wydział komunikacji) mieli robotę(i pretekst do istnienia tej zbędnej moim zdaniem instytucji).
To nie jest do końca takie głupie. Jak zrobi ci zdjęcie fotoradar, to kto dostanie je pocztą jak nie przerejestrujesz auta? Poprzedni właściciel. Jak ktoś cię puknie to komu przypadnie odszkodowanie z OC sprawcy? Temu kto jest w dowodzie rejestracyjnym, czyli poprzedniemu właścicielowi (chyba że za każdym razem będziesz okazywał dowód zakupu auta - tylko jak auto przejdzie przez ręce kilku osób, to po jakimś czasie będziesz musiał wozić ze sobą teczkę dokumentów).
Chyba nie jesteśmy jedynym krajem gdzie obowiązują takie zasady.
Pomógł: 46 razy Wiek: 44 Dołączył: 02 Sie 2006 Posty: 3905 Piwa: 79/18 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2012-05-10, 10:53
red, ale to raczej wina braku centralnej ewidencji pojazdów... bo ta chyba jeszcze w pełni nie działa?
Już rok temu zapowiadano, że zmiana tablic nie będzie konieczna nawet przy zakupie samochodu z innego powiatu...
wyborcza.biz napisał/a:
Samochodowa ewidencja kosztuje nas już 1 mld zł. I wciąż nie działa
Andrzej Kublik
07.04.2012 , aktualizacja: 06.04.2012 21:43
Niedługo do 1 mld zł dobiją opłaty, jakie wyłożyli kierowcy na Centralną Ewidencję Pojazdów i Kierowców. A ciągle nie jest pewne, czy statystyki pojazdów zarejestrowanych w Polsce nie są zawyżone o kilka milionów sztuk.
Centralne Biuro Antykorupcyjne rozpoczęło kontrolę w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, sprawdzając przetargi związane z budową i wdrażaniem Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców - poinformował we wtorek rzecznik Biura Jacek Dobrzyński. Wyjaśnił, że sprawdzane będą wybrane zamówienia publiczne związane z budową, wdrożeniem i utrzymaniem systemu informatycznego CEPiK przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji w latach 2000-10.
To odprysk kontroli związanych z zarzutami o nieprawidłowości w Centrum Projektów Informatycznych MSWiA, które w październiku zeszłego roku doprowadziły do zatrzymania siedmiu osób, w tym kilku wysokiej rangi urzędników resortu spraw wewnętrznych i administracji, i postawienia im zarzutów korupcyjnych.
Ale to także kolejny przykład fatum, jakie od lat wisi nad CEPiK.
Chodzi o banalny, zdawałoby się, pomysł. O rejestr, w którym w jednym miejscu są zgromadzone podstawowe dane o samochodzie, takie jak np. numer rejestracyjny oraz nadany mu przez producenta numer identyfikacyjny VIN. A także informacja o tym, do kogo należy ten samochód, czy przeszedł on w terminie obowiązkowe badania techniczne i jego właściciel wykupił obowiązkowe ubezpieczenie OC, czy samochód nie jest np. poszukiwany przez policję lub komorników. Dodatkowo w takim rejestrze powinna być informacja, czy kierowca ma prawo prowadzić samochód i np. nie został pozbawiony tego prawa przez sąd.
Sprawnie działający CEPiK utrudnia kradzieże aut, ich przemyt i handel takimi pojazdami oraz fałszywymi dowodami rejestracyjnymi. Poprawia bezpieczeństwo na drogach, bo ułatwia wyłapywanie samochodów, które nie przeszły obowiązkowych badań technicznych i nie powinny jeździć po drogach. Pomaga też wykryć pojazdy, których właściciele nie wykupują OC i w ten sposób zwiększają wydatki kierowców płacących za obowiązkową polisę. A także wykrywać ludzi, którzy porzucają wraki w lasach, i łapać piratów drogowych oraz posiadaczy lipnych praw jazdy.
W 1997 r. Sejm postanowił, że taka centralna ewidencja pojazdów i kierowców powstanie do 1999 r. Ale potem terminy zaczęto przesuwać i w kodeksie drogowym z 2000 r. zapisano, że ewidencja zacznie działać od 2004 r.
Dopiero pół roku przed tym terminem Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji ogłosiło przetarg na budowę systemu. Dawało to wykonawcy tylko parę miesięcy na uruchomienie systemu. W sukurs rządowi premiera Leszka Millera przyszedł Urząd Zamówień Publicznych, zgadzając się na przetarg w trybie szczególnym. Bo MSWiA tłumaczyło, że część systemu ewidencji pojazdów będzie niejawna (to rejestr aut służb specjalnych). A finansowanie budowy CEPiK zaplanowano na pięć lat, o trzy lata dłużej, niż dopuszczała wtedy ustawa o zamówieniach publicznych.
W październiku 2003 r. MSWiA ogłosiło, że CEPiK za niespełna 190 mln zł netto zbuduje konsorcjum firm informatycznych Softbank (dziś Asseco) i Face Technologies z RPA, która wcześniej przygotowała systemy rejestracji aut w swoim kraju oraz w Zambii, Malawi i Tanzanii. Samodzielnie Softbank nie wygrałby, bo nie miał wymaganych w przetargu doświadczeń w tworzeniu takich rejestrów. A firma z RPA po paru latach wycofała się z konsorcjum budującego CEPiK.
Po wyborze oferty Softbanku wybuchały awantury. Najwyższa Izba Kontroli zarzuciła MSWiA, że przetarg był nierzetelny i z naruszeniem prawa. A resort spraw wewnętrznych i administracji oskarżył NIK o nierzetelność i groził pozwaniem Izby do sądu.
Zgodnie z kontraktem Softbank miał zbudować CEPiK do końca 2005 r. Termin okazał się nierealny, bo według Softbanku MSWiA nie zbudowało na czas bunkra do przechowywania kopii danych z systemu oraz sieci łączności pozwalającej na bieżąco odczytywać i aktualizować dane. I umowę z Softbankiem dwa razy przedłużano.
Dzięki CEPiK budżet państwa może zyskać setki, a może nawet miliardy złotych, nie wydając na ich tworzenie i działanie ani grosza. Płacą za to kierowcy w postaci tzw. opłaty ewidencyjnej, naliczanej np. przy rejestracji auta, za pieczątkę przedłużającą dopuszczenie auta do ruchu, wykup OC i od szkół jazdy.
Od 2004 r. od kierowców zebrano z takich opłat już blisko 1 mld zł. Ale trudno mówić o sukcesie, skoro nie wiadomo, ile aut jest w Polsce. - Szacuję, że jest od 2 do 3 mln aut mniej, niż podają dane GUS o rejestracji samochodów w Polsce. Ale dane o liczbie wykupionych OC sugerują, że te różnice mogą być większe - powiedział nam ekspert branży samochodowej Wojciech Drzewiecki z firmy Samar. Jego zdaniem to wynik złych założeń przy tworzeniu systemu. - Do jednej bazy przerzucono dane z rejestrów w urzędach wojewódzkich i już wtedy eksperci ostrzegali MSWiA, że mogą być problemy z weryfikacją danych - wspomina Drzewiecki. Jego zdaniem teraz należałoby zmodyfikować system, by np. przy rejestracji auta urzędnicy korzystali z bibliotek VIN i na podstawie tych danych producentów weryfikowali dane o aucie. A w stacji diagnostycznej przegląd można zacząć od zeskanowania tablicy rejestracyjnej i weryfikowania danych o aucie w CEPiK. I jeśli dane nie zgadzają się, diagnosta powinien to odnotować. A z drugiej strony do ewidencji można przesyłać informacje, który diagnosta dopuścił auto do ruchu. - Jeśli policja podczas kontroli stwierdziłaby, że pojazd dopuszczony dzień wcześniej do ruchu jest niesprawny, mogłaby żądać wyjaśnień od takiego diagnosty - uważa szef Samara. Jego zdaniem, weryfikując "na krzyż" dane z urzędów komunikacyjnych, baz ubezpieczycieli i stacji diagnostycznych, w ciągu dwóch, trzech lat można by usunąć samochodowe "martwe dusze" z rejestrów i poprawić ich funkcjonowanie, zwiększając bezpieczeństwo na drogach.
_________________ Ludzie dzielą się na tych, którzy lubią koty i na pokrzywdzonych przez los...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum