Pomogła: 4 razy Wiek: 36 Dołączyła: 10 Lis 2006 Posty: 1014 Skąd: Z kątowni
Wysłany: 2006-12-06, 20:51 Myślę więc jestem...
Pierwsze oznaki inteligencji u dziecka to dla rodziców powód do dumy. Myślą wtedy: jeśli dzieciak będzie sie uczyć, sukces murowany. Jak dorośnie będzie lekarzem, uczonym, prawnikiem... Część z nich gna do psychologa, który poddaje dziecko testom i oblicza jego IQ. Jeśli porządnie przekracza ono setkę, maluch jest uzdolniony. Jeśli sięga 85, szkoda wysiłku. Niech się bawi. Dziś psychologowie uważają, że badanie inteligencji dzieci na podstawie takich testów jest bzdurą. Jeśli juz ktoś chce wiedzieć, co malucha czeka, to efektywniejszy jest tzw. test cukierkowy. Zamyka się dzieciaka w pokoju, kładzie przed nim cukierek i informuje, że może go zjeść (ale wtedy nie dostanie następnego) lub poczekać 15 minut i dostać dwa kolejne. Test ten zaczęto stosować w latach 60. Mało dzieci było w stanie oprzeć się pokusie szybkiego zjedzenia. Te, którym udało się wytrzymać, zakrywały oczy, by nie widzieć przedmotu pokuszenia, mówiły do siebie, próbowały się zdrzemnąć. Badacze odczekali 15 minut, a potem 20 lat. Kiedy odnaleźli dorosłe już dzieci w końcu lat 80., okazało się, że ich życiowy sukces był podobny do wyników "cukierkowego testu". Tym, które potrafiły sobie odmówić szybkiej przyjemności na rzecz przyszłej nagrody, powiodło się w życiu lepiej...
hmmm, jesli chodzi o testy inteligencji, dla kazdego przedzialu wiekowego sa odpowiednie testy, czy od razu trzeba biegac po psychologach by badac IQ? Jako przyszly psycholog mysle ze nie ma takiej koniecznosci
Jesli chodzi o test cukierkowy, to nic innego jak badanie umiejetnosci odraczania. To co dzieciaki wyprawiaja na roznego rodzaju badaniach ..., najlepsze jest jako przyrzad -lustro weneckie.
Jesli chodzi o sukces zwiazany z wysokim/niskim IQ. Kazdy test IQ jest konstruowany w ten sposob, ze bada rozne aspekty inteligencji: umiejetnosci matematyczne, przestrzenne, fluencje ... a jak udowodniono, te sa rowniez uwarunkowane plcia. Nie mozna z gory przesadzac czy dac dziecku zabawke, bo nic juz z niego nie bedzie, czy moze wyslac go na kurs jezykowy w wieku 5 lat. Co jeszcze jest zwiazne z powodzeniem lub jego brakiem na tego typu testach? Z reguly sa one robione "na czas", na co rowniez roznie wplywa temperament kazdego z nas. Jesli ktos jest introwertkiem pojdzie mu gorzej z tego typu testem, w przeciwienstwie do ekstrawertyka. Idac dalej: dzieciaki ekstrawertywne osiagaja lepsze wyniki w nauce max do 10 r.ż , gdyz wiaze sie to z wieksza wrazliwoscia na nagrody oraz tym ze nauka w mlodszych klasach jest bogatsza w stymulacje, ktorych oni potrzebuja do osiagnecia optymalnego poziomu pobudzenia. Z koleji dzieciaki introwertywne lepiej radza sobie w klasach od 4 gdyz sa bardziej wrazliwe na kary.
Nie robmy z dzieciakow krolikow doswiadczalnych, kazde z nas rozwija sie w innym tempie. A przede wszystkim nie zmuszajmy dzieci do realizacji swoich niespelnionych ambicji!!
Nie robmy z dzieciakow krolikow doswiadczalnych, kazde z nas rozwija sie w innym tempie. A przede wszystkim nie zmuszajmy dzieci do realizacji swoich niespelnionych ambicji!!
Dominiko zgadzam sie z toba w 100%. Moje dziecko rozwija sie swoim tempem i całkiem dobrze sobie radzi. Nie przyśpieszam pewnych rzeczy , na wszystko przyjdzie czas.
Zadnych testów na nim nie bede przeprowdzac
_________________ Człowiek potrzebuje do szczęścia trzech rzeczy: dobrych przyjaciół do towarzystwa, dobrego wina do picia i dobrych książek do czytania.
Ja nie mam jeszcze dzieci, na razie obiecuje sobie ze nie bede robic na nich testow. , choc nie wiadomo co bedzie jak skoncze studia, jakies skrzywienie zawodowe Na razie badam znajomych
a-propo badan dzieciakow. Ostatnio w ramach zajec psychologii rozwoju bylismy w zlobku.
Mielismy do zrealizowania liste zadan. Oczywiscie skrupulatnie przygotowalam sie do nich, a raczej budowalam zadania pod katem tego jak dzieci moga odpowiadac na zadane przeze mnie pytania . I oto przyklad:
D: Zaczelam lepic z plasteiny balwanka, na co Wiktoria:
W: to ja bede twoim POMAGACZEM, ciociu
Idac tokiem myslenia Wiktorii zadalam pytanie:
D: Kto prowadzi autokar? (majac nadzieje ze odpowie mi ze AUTOKARZYSTA)
W: wujek Jurek
Gdy poprosilam 2,5 letniego Mateusza zeby narysowal mi cokolwiek, powiedzial mi ze nie ma dzisiaj czasu. Pytam sie go, a co muszisz zrobic?-" No pograc w pilke!!"
Przeraża mnie to, że wymaga się coraz więcej o coraz mniejszych dzieci. W wakacje rozmawiałam z moim 7 letnim chrześniakiem o pójściu do pierwszej klasy i on był normalnie zestresowany , bo czytanie mu jeszcze nie szło, a wiedział, że wymaga się, aby dziecko rozpoczynające naukę w pierwszej klasie już jako - tako umiało czytać
Ja pamiętam, że jak chodziłam do "zerówki" , to uczyliśmy się literek i to nie wszystkich...
Czy tym dzieciom przypadkiem nie zabiera się dzieciństwa....
Ps. Dominika. Wiem, że to nie ładnie, ale okropnie Ci zazdroszczę studiowania psychologii Suuuper masz...
Czy tym dzieciom przypadkiem nie zabiera się dzieciństwa....
Też sie nad tym zastanawiam
Naukę dzieci rozpoczynają bardzo wczesnie moje dziecko w 4 latkach ma juz ksiązeczke do nauki , to ciekawe co bedzie za rok czy dwa ?
_________________ Człowiek potrzebuje do szczęścia trzech rzeczy: dobrych przyjaciół do towarzystwa, dobrego wina do picia i dobrych książek do czytania.
W wakacje rozmawiałam z moim 7 letnim chrześniakiem o pójściu do pierwszej klasy i on był normalnie zestresowany
jesli moge podpowiedziec: warto jest, opoznic pojscie malucha do szkoly, bo to moze wywolac traume a w efekcie problemy w dalszej edukacji, a raczej zniecheceniu do nauki i nie otrzymaniu promocji do nastepnej klasy.
a jesli chodzi o zazdrosc... sa chwile ze mysle ze jednak to nie ten kierunek, wtedy zadaje sobie pytanie:jak nie ten to jaki inny? i wszelkie watpliwosci mijaja , zeby jeszcze troszke podkrecic... to niesamowite ile codziennie sie dowiaduje o tym jak odczytywac sibie, innych . oczywiscie pomijam przedmioty, ktore nie wzbudzaja we mnie az takiej euforii
Dokładnie. Moja bratowa ma 6-letniego synka. Kiedy miał 4 latka zaczęła od basenu, miesiąc później dziecko poszło na angielski a po kolejnym miesiącu tatuś dołożył swoje i biedny maluch został zapisany na piłkę nożną! Pomijam przedszkole, w którym grupa maluchów oczywiście że "ma książeczki". Więc: dwa razy w tygodniu angielski, dwa razy basen i dwa razy piłka. (14.00 - wyjście z przedszkola, szybki obiad, biegiem na angielski, po godzinie zaraz piłka i tak dalej) Dziecko cały tydzień czeka na piątek - bo to jedyny dzień kiedy nie ma zajęć po przedszkolu! Ale rodzice zachwyceni - bo przecież "patrzcie jaki zdolny!"
A Kacperek pewnego dnia mówi do mnie: Ciociu, mogę trochę pomieszkać u ciebie? Pytam "dlaczego" a on na to: bo tu trochę daleko do Wielunia to może nie zdążę jutro na angielski....."
Biedny dzieciak... tak jak pisalam, te niespenione ambicjie rodzicow moga doprowadzic do tragedii. To moze pojsc w 2 strony:
-dziecko sie calkowicie podporzadkuje, co moze sie pozniej odbic na zdrowiu fizycznym i psychicznym
-dziecko sie zbuntuje, i w efekcie bedzie robilo "na zlosc" przynoszac zle stopnie
a najgorzej że rodzice twierdzą że wcale nie musi, tylko CHCE
od codnia to nawet on tak mówi, że bardzo lubi...
tylko tak mu czasem gdzieś z kontekstu wyskoczy w luźnej pogawędce
w tedy to nic tylko terapia szokowa dla rodziców!
ale to - podobno - w tym przedszkolu norma, dzieciaki biedne tam maję nadgorliwych rodziców...
u nas jeszcze się tak bardzo maluchów w przedszkolu nie katuje, ale tylko czekać
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum