Wysłany: 2007-02-24, 22:05 Janusz Korwin Mikke - UPR - Unia Polityki Realnej
To nie ja mam się podlizywać wyborcom, to oni muszą mieć na mnie ochotę – uważa JANUSZ KORWIN-MIKKE, weteran kampanii prezydenckich, który pilnie śledzi spiski państwowych służb oraz państwowej telewizji i gotów jest zostać prezydentem państwa, by zmienić ustrój, którego nie znosi.
Wygląda na to, że jest Pan najbardziej upartym kandydatem na prezydenta. Kandydował Pan we wszystkich wyborach. Dlaczego jest Pan tak uparty?
– Dlatego że trzeba na przykład zrobić porządek ze służbami specjalnymi, które obecnie Polskę rozkradają.
Powtarza Pan to w wywiadach jak mantrę. A ja szukam Pańskiego osobistego powodu, bo zakładam, że jest pan człowiekiem rozsądnym i wie pan, że po raz kolejny nie ma Pan większych szans.
– Ależ najmocniej Pana przepraszam: każdy zawodnik, który startował w wyścigach, na ogół przedtem nie wygrywał! Tak by mógł Pan powiedzieć każdemu kandydatowi!
Może w tym Pańskim uporczywym kandydowaniu chodzi o to, żeby przy okazji coś publicznie powiedzieć?
– Oczywiście, ale nie tylko. W Polsce poza moją partią nie istnieje Prawica; cała reszta to: narodowi socjaliści, socjalliberałowie, eurosocjaliści, chrześcijańscy socjaliści.
To może świadczyć o tym, że Polacy prawicy nie potrzebują.
– Być może, ale niektórzy chcą zagłosować na Prawicę i koniec.
No to niech Pan powie wyraźnie, że nie chodzi o to, żeby wygrać.
– Zdecydowanie protestuję przeciw temu, żeby Pan mi imputował, po co startuję! Nie będę odpowiadał na takie pytania.
Pytam, po co naprawdę Pan startuje, bo odpowiedź: „żeby zrobić porządek ze służbami specjalnymi”, uważam za wybieg, wykręt.
– Jak to: wykręt?! To jest jedyna, rozpaczliwa szansa na porządek! Niech Pan sobie zda sprawę, że służby specjalne kontroluje jedynie sejmowa komisja do spraw służb specjalnych.
Ale by być członkiem tej komisji, trzeba mieć certyfikat tajności wydawany przez te służby. Koło się zamyka. Służb więc nikt już nie kontroluje, a dobry prezydent może. Prezydent ma dostęp do teczek.
Najsztub rozmawia z Januszem Korwin Mikke
Pozwoli Pan, że zachowam swoją niewiarę.
– Dobrze, ale ja nie pozwolę, żeby Pan mnie zarażał swoją niewiarą. Jest takie stare powiedzenie, że wszyscy wiedzą, że czegoś nie da się zrobić – aż w końcu przychodzi ktoś, kto nie wie, że nie da się tego zrobić... i on to robi.
Skąd Pan w takim razie bierze siłę, żeby po raz kolejny walić głową w mur?
– Mur burzą w końcu ci, którzy walą w niego często głową.
I Pan naprawdę wierzy, że mu się uda?
– To jest absolutnie pewne. Nie mówię nawet, że ja go rozwalę. Ten ustrój sam bankrutuje. W tej chwili ZUS musi podnieść stawki, bo nie ma pieniędzy, rząd też ich nie ma. Państwo bankrutuje, to jest kwestia kilku, kilkunastu lat. I tak się dzieje nie tylko w Polsce. To samo jest we Francji, w Niemczech, nawet brytyjski system emerytalny, który jest względnie najzdrowszy, zbankrutuje, cała Wspólnota Europejska jest bankrutem i trzeba sobie z tego zdać sprawę.
I jak te przyszłe bankructwa odnosi Pan do własnej sytuacji, do swojej pozycji politycznej?
– Moja osobista sytuacja jest tu zupełnie obojętna, ja pracuję dla Polski, a nie dla mojej osobistej sytuacji. Ma Pan do czynienia z człowiekiem, który mówi – niech Pan to powtórzy Czytelnikom – że to nie w moim interesie jest kandydowanie. Nie mam żadnego interesu, żeby być prezydentem. To jest przecież straszna harówka! Więc jeżeli wyborcy mnie nie będą chcieli, to się nie obrażę.
I to mnie w panu fascynuje, że Pan się nie obraża.
– Porażkę przeżyję, tym bardziej że im jest gorzej, tym chętniej ludzie czytają to, co piszę. Pytanie tylko, czy zwykły, prosty człowiek to przeżyje.
Dlaczego nie chce Pan prowadzić gry z wyborcami?
– Jakiej gry?
Takiej, jaką prowadzą inni politycy – uwodzenia elektoratu. Pan robi odwrotnie, mówi na przykład: należy ograniczyć prawa wyborcze, ponieważ głupcy, a tych jest większość, nie powinni wybierać.
– Oczywiście.
W ten sposób to Pan nigdy nie wygra.
– A to dlaczego?
Bo musiałaby zagłosować na Pana większość, która najpierw musiałaby się przyznać do tego, że jest głupia.
– Przeciwnie! Jeszcze nie słyszałem nikogo, kto by się uskarżał na brak rozumu. Przecież nikt się za głupca nie uważa, w związku z tym może na mnie głosować, myśląc, że stanowi rozumną mniejszość. Dlaczego ja mam wyborców uwodzić? Powtarzam: moja prezydentura jest w ich interesie, nie w moim. Dla mnie bycie prezydentem czy posłem to jest ciężka praca, ja naprawdę wolę się umówić z dziewczyną w restauracji, niż przyjmować ambasadorów. Idę tam, bo może coś się da zrobić. Ja nie mam ochoty być prezydentem, to wyborcy muszą mieć ochotę, to jest ich problem, nie mój.
Ale to jednak Pan kandyduje!
– Po to, żeby wyborcy dać szansę! Pan przywykł do rozmowy z politykami lewicowymi, którzy traktują władzę jako łup. Oni ją zdobywają i mają z tego takie czy inne korzyści. Ja zarabiam więcej, niż wynosi dieta poselska.
Nie, ja przywykłem do rozmów z politykami, którzy jak czegoś chcą, na przykład prezydentury, to są gotowi wiele zrobić, użyć wielu technik, żeby tę prezydenturę zdobyć. Tym się
Pan, między innymi, od nich różni. Bo przecież polityka to nie tylko posiadanie poglądu, programu, który coś zmieni, ale też dysponowanie skutecznym sposobem dojścia do władzy.
– Jeżeli Pan mi powie, że dostanę dwa razy więcej głosów, kiedy zapuszczę sobie grzywkę w lewą stronę, to ja nie zapuszczę tej grzywki, bo nie jestem od tego, żeby wygrywać wybory dzięki grzywce na lewo. Czy to jest jasne?
Z grzywką tak, ale może wygrałby Pan te wybory, gdyby ostatnie cztery lata poświęcił na to, by tydzień w tydzień jeździć po miastach, miasteczkach, wsiach, organizować mityngi i przekonywać do swojego programu?
– Problem polega na przykład na tym, że telewizja jest reżymowa. W naszym programie postulujemy likwidację abonamentu i jak najszybszą prywatyzację telewizji, a pieniądze z niej trzeba przeznaczyć na fundusz emerytalny. Jak Pan się domyśla, telewizja mnie w związku z tym bardzo nie lubi. Mogę podać konkretny przykład. Miałem spotkanie na rynku w Kaliszu, przyszło 300 osób. Tłumaczyłem pewnemu panu, jak działa podatek dochodowy (bo my chcemy go zlikwidować). Mówiłem: umówię się z panem, że pan będzie mi płacił sto złotych za to, że będę uczył pańskie dziecko języka chińskiego, a ja będę panu płacił sto złotych za skopanie mi ogródka. Płacę więc panu sto złotych, pan mi płaci sto złotych i dziecko już zaczyna mówić po chińsku, a ja mam zadbany ogródek. A jak rząd nałoży 20-procentowy podatek, to ja panu płacę sto złotych i dla rządu 20 złotych, pan też skądś wyciąga dodatkowe 20 złotych dla rządu. Dokładamy przez jakiś czas te 20 procent, ale po jakimś czasie obaj siedzimy bezrobotni, bo nie mamy pieniędzy. Ogródek zarasta, a córka się nie uczy chińskiego. W tym momencie mojego tłumaczenia odzywa się jakaś pani (wiek balzakowski, bardzo zadbana, pierścionki i tym podobne) i mówi: proszę pana, jestem emerytką, nie mam pieniędzy, ja bym z chęcią panu ten ogródek skopała. Odpowiadam jej, że po pierwsze, chyba nie nadaje się Pani do kopania ogródków, a po drugie, mój ogródek jest w Józefowie, a teraz jesteśmy w Kaliszu, więc mogłaby Pani co najwyżej umyć mi samochód za 10 złotych. Wtedy włączył się młody jegomość – nie menel: ubogi chłopak – że on by ten samochód umył za 10 złotych. Powiedziałem: OK, tu są kluczyki. Umył, wytarł własną koszulą, żeby się świecił, dostał 15 złotych. A telewizja zrelacjonowała to tak: na spotkaniu w Kaliszu Korwin-Mikke oświadczył, że rozwiązaniem problemu niskich emerytur jest to, że emeryci będą myli mu samochód za 10 złotych.
Jaki by on nie był muszę powiedzieć, że imponuje mi swoim uporem i zażartością. Pomimo, że w każdych kolejnych wyborach uzyskuje wyniki w granicach błędu statystycznego on ciągle walczy Niejeden by się już dawno zniechęcił.
Pomógł: 10 razy Wiek: 44 Dołączył: 21 Lip 2005 Posty: 1397 Otrzymał 5 piw(a) Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-02-25, 00:24
JKM brak konsekwencji - często sam sobie przeczy, a niektóre jego pomysły są zwyczajnymi debilizmami, jak np. jego pomysły z tramwajami.
_________________ Art. 146, ust. 1: "Rada Ministrów prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną
Rzeczypospolitej Polskiej."
Art. 133, ust. 3: "Prezydent Rzeczypospolitej w zakresie polityki
zagranicznej współdziała z Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem."
Ja to bym zrobił tak samo jak JKM. Debilom bym odebrał prawa wyborcze, bo demokracja wg mnie to taki twór, dzięki któremu ludziom się wydaje że mają wpływ na rzeczywistość. Bo inteligencji w Polsce coraz mniej...
Co do prawicy, to jakby popatrzeć to obecnie w sejmie nie ma prawdziwej "prawicy"
LPR to banda jełop**, którzy się uważają za potomków Dmowskiego, a w rzeczywistośći nie dorównują mu w niczym, a jedynei wstyd przynoszą Polsce na arenie międzynardowej... PiS to raczej chrześcijańscy socjaliści... PO to raczej centroprawica, bo od paru głónych zasad konserwatyzmu i liberalizmu odbiegają...
Pomógł: 10 razy Wiek: 44 Dołączył: 21 Lip 2005 Posty: 1397 Otrzymał 5 piw(a) Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-02-25, 19:38
ourson napisał/a:
Tomek, a co wiesz nt. pomysłu JKM z tramwajami? To znaczy co w tym pomyśle jest debilnego?
Dopóki w Warszawie nie będzie alternatywnej komunikacji publicznej jest on debilny. W tej chwili zbyt duża liczba ludzi dojeżdżami nimi do pracy choćby.
_________________ Art. 146, ust. 1: "Rada Ministrów prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną
Rzeczypospolitej Polskiej."
Art. 133, ust. 3: "Prezydent Rzeczypospolitej w zakresie polityki
zagranicznej współdziała z Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem."
Pomógł: 46 razy Wiek: 44 Dołączył: 02 Sie 2006 Posty: 3905 Piwa: 79/18 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-02-25, 20:09
Tomek, JKM zaproponował alternatywę - jezdnie zamiast torowisk. Autobusy zamiast tramwajów. Torowiska pozostają niewykorzystane przez cały ten okres czasu między jednym a drugim tramwajem. Jezdnia jest wykorzystana w sposób ciągły (oczywiście zakładając duży ruch). Tramwaje powodują dodatkowe utrudnienia w ruchu - skrzyżowania samochodowo-tramwajowe są znacznie bardziej skomplikowane. Nietrudno sobie wyobrazić, że gdyby tramwaj został zastąpiony przez autobus a dodatkowo samochody mogłyby się poruszać po pasie zajmowanym obecnie przez tramwaje to przepustowość (tj. liczba osób przewiezionych na danym odcinku drogi) byłaby znacznie większa.
Jest prawdą, że tramwaj jedzie szybciej. Ale robi to kosztem samochodów i autobusów. Jeśli po likwidacji tramwajów i zamianie torowisk na jezdnie przepustowość się zwiększy - to średni czas pokonania danej trasy będzie mniejszy.
_________________ Ludzie dzielą się na tych, którzy lubią koty i na pokrzywdzonych przez los...
Pomógł: 10 razy Wiek: 44 Dołączył: 21 Lip 2005 Posty: 1397 Otrzymał 5 piw(a) Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-02-25, 23:31
ourson napisał/a:
Tomek, JKM zaproponował alternatywę - jezdnie zamiast torowisk. Autobusy zamiast tramwajów. Torowiska pozostają niewykorzystane przez cały ten okres czasu między jednym a drugim tramwajem. Jezdnia jest wykorzystana w sposób ciągły (oczywiście zakładając duży ruch). Tramwaje powodują dodatkowe utrudnienia w ruchu - skrzyżowania samochodowo-tramwajowe są znacznie bardziej skomplikowane. Nietrudno sobie wyobrazić, że gdyby tramwaj został zastąpiony przez autobus a dodatkowo samochody mogłyby się poruszać po pasie zajmowanym obecnie przez tramwaje to przepustowość (tj. liczba osób przewiezionych na danym odcinku drogi) byłaby znacznie większa.
Jest prawdą, że tramwaj jedzie szybciej. Ale robi to kosztem samochodów i autobusów. Jeśli po likwidacji tramwajów i zamianie torowisk na jezdnie przepustowość się zwiększy - to średni czas pokonania danej trasy będzie mniejszy.
Poczytaj sobie na forach warszawskich co o tym sądzą warszawiacy.
_________________ Art. 146, ust. 1: "Rada Ministrów prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną
Rzeczypospolitej Polskiej."
Art. 133, ust. 3: "Prezydent Rzeczypospolitej w zakresie polityki
zagranicznej współdziała z Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem."
Pomógł: 46 razy Wiek: 44 Dołączył: 02 Sie 2006 Posty: 3905 Piwa: 79/18 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-02-25, 23:51
Tomek, ale ja nie piszę o tym co sądzą o tym ludzie, tylko o tym czy pomysł ma sens czy nie. Bo to że ludzie nie rozumieją tego nie jest dla mnie żadnym argumentem.
_________________ Ludzie dzielą się na tych, którzy lubią koty i na pokrzywdzonych przez los...
Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2007-02-26, 19:08
Śledzę poczynania Janusza Korwin Mikke i mam taką jedną nieodpartą refleksje. Przy tym gościu Polska poruszała by się takim „pijackim krokiem” tzn dwa do przodu jeden w tył. A dlaczego? Ponieważ takie właśnie wizje ma nasz odwieczny kandydat na urząd prezydenta RP. Są pomysły, które uważam że byłyby dobrą alternatywą dla naszego państwa, ale są też takie że tylko strzelić kogoś w łeb za takie rozumowanie.
Dlatego śmie twierdzić że JKM, nigdy nie dostąpi tego zaszczytu (Prezydent RP ) . Jak na razie skutecznie odstrasza swój potencjalny elektorat, swymi futurystycznymi wizjami na zdrową Polskę.
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum