Wysłany: 2007-12-27, 14:18 Wyrok na ś.p. Andrzeja Kerna
Cytat:
Zakłamane media i byli esbecy zniszczyli marszałka Kerna
Sprawa Andrzeja Kerna była najbardziej haniebną prowokacją III RP, w której wzięły udział jej zakłamane media do spółki z byłymi esbekami. Człowiek, który w PRL zapisał piękną opozycyjną kartę, występując jako adwokat w procesach opozycjonistów, w „wolnej” Polsce został zniszczony.
Kern zaangażował się w walkę z reżimem już w czasie studiów w Łodzi. Potem – już jako doświadczony adwokat – wielokrotnie potwierdzał swoją odwagę i patriotyzm na procesach Jerzego Kropiwnickiego, Grzegorza Palki, Karola Głogowskiego czy studentów prześladowanych przez władzę po wydarzeniach marca ’68. W okresie poprzedzającym stan wojenny przyszły wicemarszałek współtworzył łódzką „Solidarność”, za co w roku 1982 musiał zapłacić przymusowym pobytem w ośrodku odosobnienia w Łowiczu.
Cały ten wspaniały dorobek przestał się jednak nagle liczyć po obaleniu komunizmu, gdy na Andrzeja Kerna zapadł polityczny i medialny wyrok.
120 procent uczucia
Nagonka na Kerna rozpoczęła się od słynnej „miłości stulecia”. Przypomnijmy: w połowie czerwca 1992 r. 17-letnia córka Andrzeja Kerna – Monika – uciekła z domu ze starszym o kilka lat Maciejem Malisiewiczem. Trwająca parę miesięcy znajomość między młodymi wydawała się rodzicom Moniki podejrzana od samego początku: dziewczyna po poznaniu Maćka zaczęła z wrogością odnosić się do najbliższych, przestała zajmować się szkołą... Nic zatem dziwnego, że po zniknięciu nieletniej córki Andrzej Kern natychmiast zawiadomił łódzką prokuraturę, która zatrzymała i przesłuchała rodziców Maćka (podejrzanych o ukrywanie dziewczyny).
Gdy działania organów ścigania nie przyniosły spodziewanych rezultatów – 29 czerwca zrozpaczony wicemarszałek poinformował o zaginięciu Moniki publicznie, prosząc społeczeństwo o pomoc w jej odnalezieniu. Dramatyczny apel ojca, od trzech tygodni pozbawionego kontaktu z córką, szybko został wykorzystany przez media do cynicznego ataku na „despotycznego” konserwatystę, odbierającego dziecku prawo do miłości i niecnie wykorzystującego prokuraturę do szykan wobec niewinnych ludzi. W napaściach przodowały „Nie”, „Trybuna” oraz „Gazeta Wyborcza”, która najpierw piórem Jacka Hugo-Badera nakreśliła dwa rodzinne portrety (zacofana i agresywna familia Kernów vs. prosta, ale cudowna rodzina Malisiewiczów), a potem śledziła rozwój wypadków, poddając je odpowiedniej interpretacji.
Od 1 lipca 1992 r. przez ponad rok – aż do ślubu zbuntowanych młodych – analizowano na łamach „GW” rzekomą nienawiść wicemarszałka do plebsu, ośmieszając przy tym jego tezę o spisku politycznym. Redaktor Wojciech Maziarski bolał nad tym, że „za miłość dzieci prokurator ściga rodziców chłopaka”, a Piotr Pacewicz pisał, iż „idealnym miejscem dla wicemarszałka polskiego Sejmu byłyby Indie i ewentualnie Egipt, gdzie nie miłość młodych, lecz rodzinna kalkulacja decydują o wyborze partnera”. Do krytyki „fundamentalizmu” Kerna przyłączyli się także pisarz (i eksagent) Andrzej Szczypiorski oraz Piotr Najsztub, który w walentynki roku 1993 opisał nieskazitelną jakoby miłość Moniki i Maćka w tekście zatytułowanym „120 procent uczucia”.
Zarzuty natury obyczajowej szybko jednak zostały przyćmione przez głosy dyskredytujące Andrzeja Kerna jako polityka. Prasowe oskarżenia o ręczne sterowanie śledztwem i zastraszanie stawianej za wzór rodziny Malisiewiczów (później wyszło na jaw, że miała na swoim koncie wyłudzenia oraz oszustwa) spotkały się z żywą reakcją parlamentarzystów związanych z SLD, UD i KLD – którzy wkrótce zaczęli domagać się usunięcia „tyleż niekompetentnego, co osobiście skompromitowanego” wicemarszałka z nadania PC. Niewiele osób zwróciło wtedy uwagę, że w wystąpieniach przeciw Kernowi najaktywniejszy był młody poseł KLD – Dariusz Kołodziejczyk, znający osobiście Monikę i Macieja Malisiewicza.
KLD, SLD i... SB
Kołodziejczyk trafił do Sejmu dzięki poparciu szefa częstochowskiego KLD – biznesmena Janusza Baranowskiego. Obu tych polityków łączyły dziwne znajomości z rodziną Malisiewiczów: Kołodziejczyk poznał Monikę Kern (szybko zdobywając jej zaufanie) niedługo przed wybuchem afery z jej ucieczką, a Baranowski ukrywał młodych w swoim domu w okresie najbardziej intensywnych poszukiwań pary przez policję... Ten ostatni pozostawał jednak przez długi czas rozmyślnie w cieniu – w przeciwieństwie do posła Kołodziejczyka, który wychodził wręcz ze skóry, opowiadając dziennikarzom o „patologiach” w rodzinie Kernów i kreując się na publicznego adwokata Moniki.
Wicemarszałek błyskawicznie uświadomił sobie, że zaangażowanie działaczy KLD w sprawę jego córki oraz skoordynowane ataki niektórych mediów to nie przypadek, lecz dowód na rozgrywaną przeciw niemu intrygę polityczną. Choć natychmiast został wyśmiany za rzekomo typowe dla prawicy snucie teorii spiskowych – kilka lat później historia przyznała mu rację. Po hucznym weselu Moniki i Macieja (Kernowie byli na nim nieobecni, pojawił się za to Jerzy Urban), które odbyło się w czerwcu 1993 r., gazety nagle przestały zajmować się „miłością stulecia” – a sześć miesięcy później nastolatka nagle rzuciła męża i wróciła do rodziców. Okazało się, że idealizowany przez „GW” Malisiewicz nadzwyczaj szybko przestał okazywać miłosne uczucia, a w 1994 r., poszukiwany przez policję za wykroczenia drogowe, po prostu zniknął... Dorosła już Monika Kern wyznała niedawno w rozmowie z „Rzeczpospolitą”: „To jest tak, jakby w pewnym momencie przyszli, odegrali rolę w spektaklu i zniknęli. Kostiumy zabrane, dekoracja sprzątnięta”.
Niestety – zanim ten żenujący „spektakl” został przerwany, atakowany przez prasę 56-letni Andrzej Kern zmuszony był raz na zawsze zakończyć swoją karierę polityczną. Szczytowy okres nagonki przypadł na sierpień 1993 r. (miesiąc przed nowymi wyborami do parlamentu) – gdyż wtedy właśnie na ekranach kin pojawił się film „Uprowadzenie Agaty” w reżyserii Marka Piwowskiego. Dziełko, od początku reklamowane jako melodramat nawiązujący do „afery Kerna”, powstał w iście rekordowym tempie, bo w ciągu 44 dni. W okamgnieniu znaleźli się też sponsorzy, którzy z miejsca wyłożyli 8 miliardów starych złotych: TVP, Lew Rywin (b. agent SB) oraz „Budimex”, kierowany przez byłego PZPR-owskiego aparatczyka Grzegorza Tuderka (potem posła SLD).
Premierę filmu – niemiłosiernie fałszującego prawdziwą historię Kernów (przedstawienie wicemarszałka i jego partyjnych kolegów jako brutalnych prostaków, „uśmiercenie” kochanka dziewczyny przez brygadę antyterrorystyczną) – planowano pierwotnie na dzień ślubu Moniki. „Uprowadzenie Agaty” miał nadto poprzedzać napis: „Podobieństwo osób i zdarzeń jest celowe i kompromitujące”, ale w ostatniej chwili zrezygnowano z tego pomysłu. Reżyser Marek Piwowski – przed laty dobrze opłacany konfident SB (co wiemy dopiero dziś) – już na planie otoczył się wianuszkiem dziennikarzy, którym dokładnie wytłumaczył swój cel: „pokazać klasę nowych panów w naszym kraju, znaną nam dotąd jedynie z literatury o kapitalizmie” („Przekrój” 23/1993). Na konferencji prasowej po filmie TW „Krost” był jeszcze bardziej bezpośredni:
„Wyrosły w nas przegrody społeczne nie do przebycia. Nowa elita, nowa władza broni swych pozycji równie brutalnymi sposobami jak poprzednia”.
Śmierdzący, pijany, podstarzały
Pod koniec 1992 r., a więc jeszcze przed powstaniem „Uprowadzenia Agaty” (choć fragmenty scenariusza drukowano już na łamach tygodnika „Film”) – Andrzej Kern otrzymał od środowiska postkomunistów i „GW” kolejny cios. W księgarniach ukazała się bowiem szeroko reklamowana przez media książka „Pamiętnik Anastazji P.”, będąca zmyślonym zapisem erotycznych podbojów w Sejmie niejakiej Marzeny Domaros.
Sama Domaros, choć podawała się za dziennikarkę, żadnych zdolności literackich nie miała, a „Pamiętnik Anastazji” napisał za nią ktoś inny – prawdopodobnie Jerzy Skoczylas z „GW” pod nadzorem któregoś z pracowników „Nie”. Książka, inspirowana przez ówczesne służby specjalne (Domaros w 1992 r. spędzała większość nocy w mieszkaniu byłego esbeka, miała kontakty z oficerami UOP), rozpoczynała się od drastycznego opisu gwałtu, jakiego dokonał rzekomo na Domaros właśnie wicemarszałek Kern: „Uderzył mnie w twarz. Mocno. Głowa odskoczyła mi do tyłu. Śmierdzący, pijany, podstarzały facet, który się na mnie wyżywał”.
W „Pamiętniku” znajdowało się jeszcze kilkanaście podobnych scen z innymi politykami, ale rozdział poświęcony Andrzejowi Kernowi należał do najobrzydliwszych. Choć Domaros przyznawała się w książce do intymnych spotkań z politykami różnych opcji, to o lewicy pisała: „mądrzy, inteligentni, elokwentni ludzie”. Wicemarszałek Kern miał więc kolejną poszlakę, że za gwałtownymi atakami na jego osobę stoją przede wszystkim postkomuniści (którym naraził się jako główny orędownik przejęcia w 1990 r. przez państwo majątku po PZPR) oraz „GW”, uwiarygodniająca pozytywnymi recenzjami pornograficzny paszkwil Domaros.
Podejrzenia Andrzeja Kerna nie znajdowały jednak żadnego posłuchu – częściowo dlatego, że prowokacja z „Pamiętnikiem” udała się jego twórcom doskonale. Książka rozeszła się po trzech dniach od ukazania się na rynku, skutecznie dopełniając negatywny wizerunek Andrzeja Kerna. Po kilku tygodniach większość społeczeństwa wiedziała: despotyczny ojciec Moniki i polityk o zapędach Breżniewa to także umysłowy prymityw i moralny degenerat.
Wyrok za niepokorną postawę w PRL i III RP został więc wreszcie na zasłużonym adwokacie wykonany. W połowie 1993 r. – gdy krótka kariera polityczna marszałka dobiegła końca – jedynie dla rodziny, znajomych i nielicznych prawicowych gazet Andrzej Kern był nadal tym, kim wbrew wszystkim kłamstwom pozostał: człowiekiem niezwykłej uczciwości, mądrości i odwagi.
http://wiadomosci.onet.pl...a,kioskart.html
Donald Tusk "Był jednym z założycieli Kongresu Liberalno-Demokratycznego. W 1991 roku został przewodniczącym KLD, który w jesiennych wyborach zdobył 37 mandatów w Sejmie, a Tusk został jednym z posłów I kadencji."
http://pl.wikipedia.org/wiki/Donald_Tusk
Okres końca roku sprzyja refleksji, nad metodyką działań politycznych autorytetów młodzieży...
Nie przypominam sobie, żeby przeprosił za przesycone do cna SB-ecją KLD..., które przecież ON tworzył.
A nie kto inny, tylko promująca prowokację SB-ków Gazeta Wyborcza, promuje dziś "w tamtym stylu" rządzącą PO.
[ Dodano: 2007-12-27, 16:34 ]
basteks, zauważ, że nie mam nic przeciwko spadkobiercom PZPR. Oni tak rządzą, jak się w komuniźmie nauczyli. Natomiast, od tych, którzy powołują się na Solidarność, oczekiwałem i oczekuję czegoś więcej.
Frustracji mi nie zarzucaj, natomiast historia powinna tym, którzy nie mają "klapek" na oczach coś uświadomić, chyba, że mają oni "zamknięty umysł".
Gregg Sparrow [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-27, 20:43
Zygmunt czyżby znowu "układ"???
Wszyscy dookoła mają "klapki" na oczach albo "zamknięte umysły". Ja myślę że niektórym natomiast beret się zsunął na oczy (chyba wiesz jaki beret)
Gregg Sparrow [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-28, 19:45
Zygmunt Stary napisał/a:
gregg:
Jest coś, co nas łączy. Zarówno Ty, jak i ja, marzymy, aby formacja, której nasz adwersarz sprzyja, całkowicie i raz na zawsze zniknęła ze sceny politycznej Polski.
Sojusznikiem Twojej formacji jest PO, które ustami Palikota zapowiada, na czym polega ich program, w sumie tożsamy z LiD, tyle że bez PZPR-owskiej kontynuacji.
Ja wychodzę z założenia, że koń jaki jest, każdy widzi i prędzej, czy później każdy dojdzie do tego samego wniosku
Grubo się mylisz nie jestem zwolennikiem PO.
Zygmunt Stary napisał/a:
Ty natomiast, wiedząc, że prawda jest inna, naciągasz ją dla swoich potrzeb, bo bez kłamstwa nie potrafisz istnieć.
Obrażasz mnie w bardzo bezpośredni spsób nazywając kłamcą. Jakie masz dowody że kłamię???
To czy dostaniesz ostrzeżenie pozostawiam administracji i moderatorom tego działu.
gregg:
Nie odnoś tego wprost do siebie, ale dla mnie kłamcą jest każdy, kto ignoruje rzeczywistość, czyli tzw. "układ", a Ty w poprzednim poście, dałeś tego wyraz.
Kłamliwa "do gruntu" jest formacja, którą popierasz, a która zawsze broniła tych, którymi wysługiwali się sowieccy okupanci, tych, którzy według mnie "od zawsze" kłamali "w żywe oczy" na każdy temat.
Tego jak sądzę nie muszę udowadniać.
Natomiast ja byłbym ciekaw, w jaki sposób Ty udowodnisz, że dzieła Ojca Rydzyka, oznaczają odbieranie biednym i dawanie sobie? Dla Ciebie to rozumie się samo przez się...?
Tobie wolno pomawiać innych?
http://www.wielun.biz/viewtopic.php?t=5282
W zupełnie podobny sposób mógłbym się domagać ukarania Ciebie, za nazywanie mnie:
"fanatykiem religijnym o wypranym mózgu wyznającym wiarę w Ojca Rydzyka"
Ja uważam wszakże, że jest to dopuszczalny sposób dyskusji ludzi o skrajnie różnych poglądach, Ty natomiast domagając się interwencji administracyjnej, pokazujesz, jak rozumiesz demokrację w wydaniu LiD.
Gregg Sparrow [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-29, 13:35
Zygmunt Stary napisał/a:
gregg:
Nie odnoś tego wprost do siebie ale dla mnie kłamcą jest każdy, kto ignoruje rzeczywistość, czyli tzw. "układ", a Ty w poprzednim poście, dałeś tego wyraz.
Odnoszę bo powiedziałes to bezpośrednio o mnie. O jaką rzeczywistość ci chodzi? O twoją rzeczywistość...
Zygmunt Stary napisał/a:
Natomiast ja byłbym ciekaw, w jaki sposób Ty udowodnisz, że dzieła Ojca Rydzyka, oznaczają odbieranie biednym i dawanie sobie? Dla Ciebie to rozumie się samo przez się...?
Udowodnie to w bardzo prosty sposób.
Ofiarodawcy na ratowanie Stoczni Gdańskiej = biedni.
Dzieła Rydzyka = zdefraudowane piniądze tych biednych.
Zygmunt Stary napisał/a:
Tobie wolno pomawiać innych?
http://www.wielun.biz/viewtopic.php?t=5282
W zupełnie podobny sposób mógłbym się domagać ukarania Ciebie, za nazywanie mnie:
"fanatykiem religijnym o wypranym mózgu wyznającym wiarę w Ojca Rydzyka"
Widzę że nie potrafisz czytać ze zrozumieniem. Napisałem ogólną "definicję" moheru. Pokaż w którym miejscu odniosłem się do ciebie... to że sam utożsamiasz się z moherem to jest twój wybór (podkreślasz to nawet w swoim podpisie)
Zygmunt Stary napisał/a:
Ja uważam wszakże, że jest to dopuszczalny sposób dyskusji ludzi o skrajnie różnych poglądach, Ty natomiast domagając się interwencji administracyjnej, pokazujesz, jak rozumiesz demokrację w wydaniu LiD.
Widzisz znowu nie potrafisz czytać ze zrozumieniem. Zwróciłem się z tym do innych, nie o udzielenie ci ostrzeżenia bo to mogłem/mogę zrobić sam lecz o pomoc w rozstrzygnięciu. Lecz zostawiam to innym (narazie). Jeżeli będziesz mnie nadal obrażał i łamał regulamin forum to dostaniesz ostrzeżenie.
Na tym kończę dyskusję z tobą.
Pomógł: 12 razy Dołączył: 15 Lis 2005 Posty: 883 Piwa: 12/4 Skąd: Planeta Ziemia
Wysłany: 2007-12-29, 18:51
Zygmunt Stary napisał/a:
gregg:
Nie odnoś tego wprost do siebie, ale dla mnie kłamcą jest każdy, kto ignoruje rzeczywistość, czyli tzw. "układ", a Ty w poprzednim poście, dałeś tego wyraz.
Kłamliwa "do gruntu" jest formacja, którą popierasz, a która zawsze broniła tych, którymi wysługiwali się sowieccy okupanci, tych, którzy według mnie "od zawsze" kłamali "w żywe oczy" na każdy temat.
Tego jak sądzę nie muszę udowadniać.
Natomiast ja byłbym ciekaw, w jaki sposób Ty udowodnisz, że dzieła Ojca Rydzyka, oznaczają odbieranie biednym i dawanie sobie? Dla Ciebie to rozumie się samo przez się...?
Nie zamierzałem włączać się do dyskusji, ale Twoje pojęcie prawdy daleko odbiega od faktycznego jej znaczenia. Dla udowodnienia swojej racji gotowy byłeś "zejść z tematu", który sam założyłeś.
Nie znałem osobiście pana Kernam, a według Ciebie, tylko osobista znajomość pozwala na wypowiadanie się o danej osobie. Tak więc i ja nie będę na ten temat się wypowiadał. Jedynie co mogę dorzucić to to, że -w moim odczuciu- pan Kern wykorzystywał zajmowane stanowisko dla własnych celów. Kłopoty z córką utożsamił z atakiem politycznym.
A co do nazywania kłamcą kogoś, kto ignoruje rzeczywistość, czyli tak zwany "układ", to chyba pisałeś o sobie.
Wszak układem jest powstanie KK, gdyż nie ma żadnego związku z prawdziwym chrześcijaństwem. W KK Prawdę zastąpiono Tradycją. I taka jest obiektywna prawda.
Ale, aby się o tym przekonać nie trzeba słuchać RM, tylko sięgnąć do historii.
Z udowodbnieniem, że pan Rydzyk odbiera biednym i daje sobie chyba nie będzie trudno. Sam niejednokrotnie słuchałem RM i prawie zawsze przemiły głos namawiał do składania datków na wielkie dzieło, po czym podawany był numer konta bankowego. To niby nic zdrożnego, ale biorąc pod uwagę kim w większości są słuchacze tego radia, wniosek jest oczywisty. Bowiem nie może rozsądnie postępowąć ktoś, kto rozum zastąpił wiarą. W Kodeksie Karnym takie zachowanie jest odpowiednio zdefiniowane.
I abyś nie zarzucił mi manilupowania faktami dodam, że nawet w Piśmo Święte nawołuje do rozumnego wyboru, czyli odróżnienia Słowa Bożego od słowa pana księdza, pana biskupa, czy nawet pana papierza.
Jeżeli uraziło Cię słowo "pan" wyjaśniam, że analogicznie zwracam się do żołnierza w stopniu generalskim np. panie generale.
Jedynie co mogę dorzucić to to, że -w moim odczuciu- pan Kern wykorzystywał zajmowane stanowisko dla własnych celów. Kłopoty z córką utożsamił z atakiem politycznym.
To nie było tylko Twoje odczucie(to odczucie wszystkich, którzy się "dali nabrać" na SB-ecki numer), to był w pełni świadomy, doskonale przygotowany atak polityczny. Siatka agentów i współpracowników SB, która ten atak przygotowała i wykonała, nie pozostawia złudzeń. Związki tych osób z SB, opinia publiczna poznała w ostatnich miesiącach, grubo po tej prowokacji...
Wówczas jednak, były to "autorytety"...
Środowiska opiniotwórcze w Polsce nie są jeszcze i długo nie będą wolne.
cogito napisał/a:
Wszak układem jest powstanie KK, gdyż nie ma żadnego związku z prawdziwym chrześcijaństwem.
Wybacz, ale nie będę na tematy religii i Kościoła rozmawiać... "przy okazji". Są to sprawy kluczowe!
Wielokrotnie sygnalizowałem potrzebę utworzenia takiego działu tematycznego.
cogito napisał/a:
Bowiem nie może rozsądnie postępowąć ktoś, kto rozum zastąpił wiarą.
Na szczęście religia katolicka nie stawia tego rodzaju dylematów, "Fides et ratio", mówi Ci to coś?
cogito napisał/a:
...biorąc pod uwagę kim w większości są słuchacze tego radia...
...sugerujesz, że są to w większości ludzie ubezwłasnowolnieni prawomocnym wyrokiem sądu, bo do tego zmierza Twoja konkluzja...
W innym wypadku, sądziłbym, że w swojej pysze, stawiasz się na pozycji "nadczłowieka".
Jeżeli zaś taki masz sąd o sobie, to cóż, nie jesteś pierwszy, ani ostatni...
...sugerujesz, że są to w większości ludzie ubezwłasnowolnieni prawomocnym wyrokiem sądu, bo do tego zmierza Twoja konkluzja...
Zygmuncie... czy Ty faktycznie jesteś takim otumanionym, czy robisz to celowo?
Do czego zmierzam: czy sekty, które istnieją chociażby w Polsce wymuszają coś na ludziach ubezwłasnowolnionych prawomocnym wyrokiem sądu? Myślę, że odpowiedź jest jednoznaczna.
Ferbik:
Dotykasz bardzo delikatnego problemu, który jednak nie powinien być rozważany "przy okazji".
Po pierwsze:Sprawa sekt, Kościołów, wyznań itp. powinna znaleźć miejsce w oddzielnym dziale, który już tyle razy proponowałem, choćby w temacie, którego link podaję w stopce.
Po drugie:
W tym wypadku nie mamy do czynienia z sektą.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum