Jestem nauczycielem. Chciałbym zatrudnienie wg kodeksu pracy. Normalnego urlopu w normalnym czasie (nie wtedy jak ktos mi go na siłę daję). Urlopu na żądanie kilka razy w roku.
Wakacje to mit - do 7 lipca rekrutacja w szkołach ponadgimnazjalnych do 11 lipca egzaminy potwierdzające kwalifikacje zawodowe. Od 20 sierpnia poprawki matur i zwykłe poprawki.
18 godzin to zajęcia dydaktyczne - to tak jakby czas pracy sprzedawcy liczyć tylko wtedy jak obsługuje klientów, a jak nie to ma wolne.
Sa dobre strony pracy o których tutaj nikt nie wspomina.
Praca z młodymi ludźmi, otwartymi, pełnymi pomysłów. Optymistycznie patrzącymi na świat, bez uprzedzeń.
Każdy pracuje tam gdzie chce. Co do częstych strajków w szkolnictwie to na 10 lat pracy temn jest drugi - ja dzisiaj nie strajkowałem.
Pisał to nauczyciel. Jak widać, nie wszyscy są za ogółem, strajkami.
Żaden z nauczycieli i broniących ich stanowiska w większości nie napisał, że jadąc na kolonie w wakacje czy ferie zimowe mają płacone dodatkowo. Ja trzynastek nie dostaję. Nie pracuję po 5-6 godzin dziennie tylko pełne 8. Pracuję w soboty. Mam wykształcenie wyższe. Mam urlop, który teoretycznie mogę wykorzystać kiedy chcę. Teoretycznie, bo w praktyce w wielu firmach wygląda to tak, że jak jest nawał pracy to można zapomnieć o urlopie. Nie mam dwóch miesięcy wolnego czasu - "przymusowego" (hehe) urlopu w czasie kanikuł (a bardzo bym chciał). Pisał ktoś: dwa miesiące teoretycznych wakacji, ale na telefon. Rozumiem, że jestem z rodziną na Seszelach i dzwoni dyrektor, że na drugi dzień mam być w szkole na 8 rano. Niewykonalne. Zwalnia mnie? Ponoszę sankcje karne spowodowane wyjazdem na urlop? Nie zarabiam tyle, ile w swoim zawodzie i z moimi możliwościami mógłbym zarobić. Liczę się z tym, mogę walczyć o podwyżkę. Może dostanę, może nie. Jeśli jest z czego i zasługuję na nią to chyba przeszkód nie ma, prawda? Odejmijmy tutaj jeszcze jeden czynnik ludzki, jakim jest wyzysk pracownika przez swojego pracodawcę. Jaka jest jeszcze różnica między pracą w prywatnej firmie a siedzeniu na państwówce? Nie chcę tutaj kalkulować stosunku prawdopodobieństwa zwolnienia, ale ryzyko zwolnienia u prywaciarza jest duuużo wyższe niż w państwowej placówce, jaką jest chociażby szkoła.
czarny napisał/a:
Ferbik a w tej wypłacie również są róznego rodzaju rady pedagogiczne,apele,akademie itp. za które nie są płacone.
Większość rzeczy odbywa się, z tego co mi wiadomo w czasie godzin lekcyjnych. Ja trzynastek nie dostaję jak już pisałem. Generalnie rzecz biorąc: dwa miechy płacone za friko, gdzie jest czas na dorobienie, do tego 3 miesiąc w postaci trzynastki. Licząc po 1000zł netto za miesiąc to jest 13000 w roku, z czego 3000zł to zarobek za fikcyjną pracę. Zaraz ktoś napisze, że oczywiście w lipcu i sierpniu zapier...la w szkole jak dzik w sosnach. Chyba sobie dorabiając.
czarny napisał/a:
Ferbik skoro nauczycielom jest tak dobrze to dlaczego ich brakuje??
To, że brakuje nauczycieli to wymieniłeś tylko konkretnie w tym temacie, bo zawodów, gdzie cieńko płacą i ludzie uciekają za granicę za lepszą płacą jest mnóstwo: lekarze, budowlańcy itp., itd.
Także chciałbym tak naprawdę zapytać chociaż 10-ciu strajkujących dziś nauczycieli: jakie są postulaty? Podejrzewam, że mało kto zdołałby odpowiedzieć na to pytanie nie wymieniając tylko podwyżki.
Mam jedno rozwiązanie: SPRYWATYZUJCIE PAŃSTWOWE SZKOLNICTWO. Będziemy wiedzieć, za co płacimy, a nauczyciele - za co pracują. To samo polecam państwowym szpitalom.
Ps. Szkołę średnią kończyłem w 1999 roku, podstawówkę 5 lat wcześniej. Przyznam się, że na początku zawsze miałem zapał do nauki, potem się jakoś zniechęcałem. Przeważnie poprzez podejście nauczycieli do nauczania. Na studia poszedłem po szkole średniej, ukierunkowane w stronę właśnie tej szkoły. Niestety czułem, że to nie dla mnie. Na studiach posiadałem wiedzę zdobytą poprzez swoje zaparcie i mało z nich wyniosłem.
Czytać umiałem, zanim poszedłem do podstawówki. Liczyć też. Nie mówię, że w szkołach podstawowej i średniej niczego się nie nauczyłem, bo bym skłamał. Mówię jednak, że nie była to taka wiedza - patrząc teraz perspektywy czasu - jaką można było przekazać. W wielu przypadkach zdaje się za dobre zachowanie. Nie pamiętam za swoich czasów żadnych strajków. Może wtedy nauczyciele zdawali sobie sprawę w większości, że średnio potrafią przekazać wiedzę i wstyd trochę prosić o coś, co się formalnie nie należy? Może był inny ustrój? Nie wiem. Wiem jednak, że np. uczyłem pana od informatyki w szkole średniej paru programów na lekcjach. Chciałbym aby każdy z Was wyciągnął pewne wnioski. Kiedyś nauczyciel był wzorem do naśladowania. Teraz jest wzorem do narzekania. Dlaczego? Bo mamy IPNy, które dochodzą prawdy, mamy media, które robią to samo... Jestem ciekaw, jakby wypadli nauczyciele z przedmiotów, których uczą, gdyby zrobiło się im egzamin sprawdzający wiedzę...
Wiem, wiem... jestem odosobnionym przypadkiem...
Pomógł: 15 razy Wiek: 71 Dołączył: 24 Sie 2006 Posty: 626 Otrzymał 10 piw(a) Skąd: Wieluń
Wysłany: 2008-05-28, 06:38
Wiem, wiem... jestem odosobnionym przypadkiem...
Ferbik, zgadzam się z Tobą w 100%. Ze swojej strony dodam, że jeszcze nikt nigdy nie rozlczał nauczyciela z wyników jego pracy, a na pewno nie słyszałem aby ktoś zabrał nauczycielowi premię (o ile ją mają) lub trzynastkę za złą pracę.
A jak się nie podoba to do Korony albo ZUGIL-u.
Pomógł: 1 raz Wiek: 54 Dołączył: 15 Cze 2006 Posty: 503 Otrzymał 2 piw(a) Skąd: Wieluń
Wysłany: 2008-05-28, 07:17
Wiecie ile zarabia nauczyciel wg najniższej stawki z tabeli ?? Proponują mu 945 zł brutto !!!!!!
Mniej niż najniższa krajowa. Wg tej tabeli Ferbik mógłbyś liczyć na 1101 zł miesięcznie. Powyżej 2000 maja nauczyciele z najwyzszym stopniem awansu i 10 letnim stażem.
Max to obecnie 2380.
Alef jak rozliczać ?? Wg jakich kryteriów ?? Nie da sie rozliczyc pracy nauczyciela. Często wyniki sa widoczne po wielu latach. Najprostszym miernikiem pracy jest wydajność - ale tutaj tego nie zastosujesz. W kazdej innej działalności zmierzyc możesz wyniki pieniądzem -tutaj nie.
Pomógł: 1 raz Wiek: 54 Dołączył: 15 Cze 2006 Posty: 503 Otrzymał 2 piw(a) Skąd: Wieluń
Wysłany: 2008-05-28, 07:41
Nie sądze by ktos miał na początku. Później może mieć za wychowawstwo 50 zł miesięcznie max. Plus jeden procent dodatku stazowego za każdy rok pracy (max 20%)
Za kilka lat nie będzie chętnych do zawodu nauczyciela, już teraz są wielkie problemy ze znalezieniem nauczycieli przedmiotów zawodowych. Jak zmusiś inzyniera, informatyka, geodetę do pracy za 1000 zł ?? Dodam jescze, że taki młody nauczyciel musi stworzyc w pierwszym roku pracy dokumentacje (łącznie z awansem może to być kilkaset stron), ukończyc studia pedagogiczne - 0d okolo 1500 do nawet 3000 - raczej z własnej kieszeni.
Rozwiązanie będzie jedno - albo podwyższą płacę - i znajdą się chętni, albo obniżą wymagania stawiane nauczycielom, lub co najgorsze naprawdę nie będzie miał kto uczyć.
Tak z ciekawostek. Co Wam grozi forumowicze za jazdę po pijanemu ??
Pewnie zabiorą prawo jazdy, może jakieś zawiasy dostaniecie.
W przypadku nauczyciela - bezwzględne zwolnienie z pracy. Zakaz wykonywania zawodu.
Ja jestem za taką karą, powiem więcej mogłoby grozic za to nawet 5 lat więzienia. Pytanie tylko dlaczego nie dotyczy to wszystkich ?? Piłeś - wywalają Cię z pracy i masz zakaz wykonywania zawodu. Może następnym razem nie wypijesz
Dodam jescze, że taki młody nauczyciel musi stworzyc w pierwszym roku pracy dokumentacje (łącznie z awansem może to być kilkaset stron),
basteks napisał/a:
Rozwiązanie będzie jedno - albo podwyższą płacę - i znajdą się chętni, albo obniżą wymagania stawiane nauczycielom, lub co najgorsze naprawdę nie będzie miał kto uczyć.
Tak naprawdę wielu nauczycieli nie ma przygotowania do zajęć, bo wypełniają dokumentacje do awansów i inne duperele, co jest dla mnie śmieszne. Powinni przede wszystkim starać się o zlikwidowanie wypełniania ton nikomu niepotrzebnych dokumentów.
Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2008-05-28, 17:14
Wszyscy zabierający głos w tej dyskusji, musicie wiedzieć jedno; - wszędzie jest dobrze, gdzie nas nie ma.
Być może, nauczyciele wyolbrzymiają swoje problemy zawodowe, ale bądźmy szczerzy, kto tego nie czyni. Każda grupa zawodowa chce przodować w kwestii własnego zubożenia, w stosunku do pozostałych. I cały problem polega na tym, jak Ferbik słusznie zauważył, że pracownicy sektora państwowego, mają pod tym względem nieograniczone pole. Niestety sektor prywatny jest całkowitą odwrotnością, i dlatego być może w swej bezsilności, ludzie tego drugiego sektora są rozgoryczeni i zbulwersowani strajkiem nauczycieli.
Ja osobiście nie chcę wnikać w to; za ile, za co, kto bardziej, kto mniej, ale jaką młodzież teraz mamy wszyscy doskonale wiemy, zresztą co rusz różne media przekazują nam odpowiednią wiedzę na ten temat, popartą przykładami. I wiem jedno, słowo nauczyciel w dzisiejszych czasach to już żaden prestiż, jak choćby za mojej edukacji.
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
na pewno nie słyszałem aby ktoś zabrał nauczycielowi premię (o ile ją mają)
hmmm no więc nie mają i nie ma czego zabrać, mają gołą pensję za 18 godzin jesli je mają+ nadgodziny, co zdarza się rzadko.
Zarobki wg tabeli i nie dosteje się premii za dużą sprzedaż produktów, albo za złapanie nowego klienta. Tym, którym się uda i ich praca zostanie zauważona mogą liczyć na nagrodę na koniec roku szkolnego. Ale tu suma zależeć będzie od chojności instytucje sprawującej władzę nad szkołą.
alef napisał/a:
nikt nigdy nie rozlczał nauczyciela z wyników jego pracy
Jak to nie?? a egzaminy końcowe?? Wyniki idą do kuratorium i za zbyt słabe nasyłają kontrol i za zbyt dobre też. Zawsze trzeba drżeć, żeby wynik mieścił się w średniej krajowej.
Co do sprawdzania ile nauczyciel pracuje był taki pomysł ongiś w podwieluńskiej wsi. Nauczyciele spisywali ile godzin spędzili pracując poza szkołą. Niestety wychodziło po 50-60 godzin i gmina się wycofała z pomysłu....
_________________ Co za czasy! Lot w kosmos trwa coraz krócej, jazda do pracy coraz dłużej.
Pomógł: 3 razy Dołączył: 07 Sie 2007 Posty: 427 Otrzymał 2 piw(a) Skąd: zewsząd
Wysłany: 2008-05-28, 20:19
Z dzisiejszej GW:
Cytat:
Piszę ten list ze strajku
Kamila Przychodzień, Publiczne Gimnazjum nr 16 w Białymstoku
Białystok, 27 maja 2008 r.
Szanowny Panie Premierze
Szanowna Pani Minister Hall
Dziś po raz pierwszy od 15 lat odeszłam od tablicy, od moich uczniów. I przykro mi, gdy media podają, że robię to dla pieniędzy.
Gdy wchodzę do klasy, widzę stare okna wypadające z ram. Podobno wkrótce ma być remont.
Sala jest odmalowana. Czyżbyśmy dostali na to pieniądze? Nie, odmalowali ją rodzice. Czy każdą salę mają odmalowywać rodzice? Przede mną ławki stare i brzydkie, tak samo jak krzesła. Na ścianach obrazy w antyramach. Sama je wydrukowałam i oprawiłam, żeby dzieci miały kontakt ze sztuką. Kilka papierowych, starych tablic gramatycznych jeszcze z lat 80. Na nowe nas nie stać.
Tak wygląda szkoła w XXI wieku. Marzy mi się dostęp do komputera i rzutnika na każdej lekcji.
Trzy rzędy ławek, 32 uczniów. Podzielmy 45 minut na 32: dla każdego mam jedną minutę i 40 sekund! Powinnam: zajrzeć do zeszytu, zapytać, co wie i rozumie, z czym ma problemy. Gdyby była ich w klasie połowa, każdy uczeń byłby kimś. Przy takiej liczbie nieśmiali, spokojniejsi "giną".
Dzwonek. Dzieci podchodzą, żeby porozmawiać. Ale ja mam dyżur - biegnę na korytarz pilnować kilkudziesięciu uwolnionych na chwilę z ławek "łobuziaków". Zabieram kilkoro z najpilniejszymi sprawami. Rozmawiamy na korytarzu, czy to są warunki do prawdziwego dialogu? Niewyobrażalny hałas. Z niepokojem zauważam, że coraz gorzej słyszę. Trzeba by pójść do laryngologa, ale kiedy? Hałas działa także na system nerwowy. Czuje to po napięciu mięśni, nie mogę się go pozbyć długo po wyjściu ze szkoły.
Znowu lekcja. Przestawiam się błyskawicznie z programu klasy trzeciej na pierwszą. Wyjmujemy książki. Na szczęście mam szafkę, żeby dzieci nie nosiły na plecach kilogramów. Wiem, co to znaczy siedmiokilowy plecak, mój syn taki nosi. Sam waży 20 kg.
Patrzę na uczniów: część ubrana w mundurki, ale część nie. "Po co?" - pytają. - "Przecież pani minister już odwołała mundurki". Przypominam o lekturze. "Nigdzie nie można jej dostać"! Wiem o tym. Co mam im powiedzieć? Że kolejnych ministrów nie obchodzą takie drobiazgi? Że każdy tnie sobie listę lektur jak chce, bo to najważniejszy ślad po nim? A oni niech szukają książki wydanej ostatnio dziesięć lat temu, której biblioteka szkolna nigdy jej nie miała.
Sprawdzam, ile uczniów nie zrozumiało skomplikowanych rozbiorów składniowych. Podnoszą się te same ręce: dzieci, które po szkole podstawowej nie umieją czytać, z trudem piszą. Powinny zostać w podstawówce tak długo, aż się tego nauczą, ale kto ma czas, żeby pracować indywidualnie z dzieckiem nienadążającym za resztą klasy? Nauczyciel ma zrealizować program. Kontrole dzienników nie uwzględniają czasu, jaki poświęciłeś na powtarzanie trudnych tematów.
Koniec lekcji. Przede mną jeszcze organizacja konkursu, potrzebuję ksero, ale szkolne jest znowu zepsute. Dobrze, że internet dziś działa. Na korytarzu czeka rodzic, bo jego dziecko wagaruje. Bezradny ode mnie oczekuje rozwiązania. Wiem, że potrzebujemy fachowej pomocy. Szukamy psychologa dziecięcego - proponują spotkania za dwa miesiące.
Wracam do domu. Po drodze odbieram ze szkoły synka. Jemy obiad i siadamy do lekcji. On robi swoje: z każdego przedmiotu sążnista praca domowa. Połowę programu "przerabia" w domu, inaczej nie wystarczyłoby na nic czasu.
Ja robię swoje lekcje: sprawdzam kartkówki dwóch klas (półtorej godziny) oraz kilka zeszytów (pół godziny). Jeszcze sprawdzenie, co jutro, przygotowanie pomocy. Znowu moje dziecko potrzebuje pomocy: jak wymawia się po angielsku te słówka? Pani raz puściła tekst z magnetofonu, mało co było słychać - taki sprzęt. Dobrze, że znam angielski. A jeśli inni rodzice nie znają?
Kończę ten list dzisiaj, podczas strajku. Będę protestować nie przeciwko panu, Panie Premierze. Nie przeciwko Pani Minister. Przeciwko:
• wszystkim dotychczasowym rządom, które lekceważyły problem edukacji
• ubóstwu naszej szkoły
• braku pomocy: tablic gramatycznych, portretów pisarzy, mikroskopów
• bezsensownym górom sprawozdań, raportów, programów naprawczych
• przeładowanym programom i tornistrom
• 32-osobowym klasom
• brakowi pieniędzy na zajęcia dodatkowe
• ciągłym zmianom w programach i eksperymentom na dzieciach
• ciągłym kontrolom, których nie obchodzi mój stosunek do uczniów i wkład pracy, ale realizacja programu
• żądaniu, abyśmy wychowywali dzieci w ciągu czterech godzin wychowawczych miesięcznie
• brakowi pomocy psychologicznej w szkołach
• likwidacji „Karty nauczyciela”, która nie daje nam specjalnych przywilejów, tylko zapewnia konieczne minimum do pracy szkoły
• i wreszcie przeciwko degradacji mojego powołania - zarabiam tyle samo co sprzątaczka w NFZ.
List ten pisałam, Panie Premierze, w dużych emocjach - czy zostaniemy zrozumiani, czy ukarani za ten głos?
Wokół mnie protestujący koledzy i koleżanki sprawdzają klasówki, uzupełniają dzienniki, przygotowują się do jutrzejszych lekcji. Tak strajkują nauczyciele.
Poszedłem na filologię angielską z myślą o tym, że prawdopodobnie zostanę nauczycielem. Po przeczytaniu czegoś takiego zdecydowanie mi się tego odechciewa...
_________________ Chcialbym byc pewniakiem jak ty
Ale wole miec zlote serce
Wiedziałem i to dobrze. Bardziej mi chodzi o to jak ten tekst jest napisany. Tak że się wszystkiego odechciewa;) Ale na upartego to nawet jakiś szejk może tak opisać swój dzień że nikt mu zazdrościł nie będzie. Znam kilku nauczycieli i aż tak bardzo nie narzekają. A wielu ma jeszcze pieniądze z korepetycji i to wcale nie takie małe...
_________________ Chcialbym byc pewniakiem jak ty
Ale wole miec zlote serce
pradwa, ale dotyczy to niewielu, np nauczycieli j. obcych, matematyki, polskiego. W przypadku liceum dochodzą przedmioty maturalne, z których dzieciaki chca się podciągnąć. I zgadzam się, że te pieniądze podreperowuja budżet domowy, ale myślę, że to nie jest powód do zazdrości a jednynie dowód na zaradność w trudnej sytuacji.
_________________ Co za czasy! Lot w kosmos trwa coraz krócej, jazda do pracy coraz dłużej.
Powód do zazdrości to może być dla nauczycieli wf-u czy PO bo chyba mało kto bierze z tych przedmiotów korki;) A czy to aż taka wielka zaradność... Nie tylko nauczyciele dorabiają po pracy. Księgowe rozliczają pity, mechanicy za parę groszy pomogą znajomym itp. Każdy orze jak może;)
_________________ Chcialbym byc pewniakiem jak ty
Ale wole miec zlote serce
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum