Wiek: 49 Dołączył: 25 Mar 2009 Posty: 12 Skąd: 150 km na północ :-)
Wysłany: 2009-04-27, 00:10 Zbieranie podpisów za zgłoszenie do OKW jest LEGALNE
Szanowni Państwo, Drodzy Forumowicze!
Zbieranie podpisów pod listami kandydatów w wyborach do PE w zamian za zgłaszanie do komisji wyborczych wywołało niedawno na tym forum niezłą burzę. Ponieważ moi koledzy, którzy tą akcję w Wieluniu organizowali, nie mają wystarczającej wiedzy i doświadczenia do rozwiania wątpliwości, postanowiłem zabrać głos. Dlaczego dopiero teraz? Po pierwsze temat został szybko zamknięty (za szybko dla mnie, ja w ogóle nie jestem stąd i tu nie zaglądam), po drugie przeprowadzenie akcji zajęło mi dużo czasu i po trzecie postanowiłem zaczekać kiedy już będzie wiadomo, że mamy tą "dychę" w województwie.
Żeby nie było nudno, zacznę jak u Hitchcocka: najpierw bomba, a potem napięcie będzie rosło. Tak więc to ja byłem tą osobą, która namówiła Mateusza i jego brata do zamieszczenia takich ogłoszeń. Ba, sam tak kiedyś robiłem (w 2004), teraz już nie, bo dorobiłem się stałej ekipy.
Wszystkie partie polityczne stosują ten system, UPR akurat od 2004 - w każdej kolejnej kampanii. Różnica jest tylko taka, że duże partie nie muszą robić takiej jawnej łapanki, bo wyższe poparcie sprawia, że:
1) łatwiej/szybciej im zebrać takie podpisy
2) łatwiej znaleźć chętnych zbieraczy - mają więcej chętnych do zbierania sympatyków i nie muszą sięgać po ludzi z ulicy
3) posiadają sieć biur poselskich, których pracownicy mają w zakresie obowiązków (nieważne, czy formalnie, czy nieformalnie) organizację takiej akcji - jeżeli czyjaś praca zarobkowa polega na organizacji siatki zbieraczy, to zawsze będzie miał prościej niż ten, co robi to dopiero w czasie wolnym, po własnej pracy, zgadza się?
Oni nawet nie muszą opierać się wyłącznie na tym sposobie, takiej Platformie wystarczy wystawić stolik na głównej ulicy stolicy województwa i podpisy się same zbierają. Małym komitetom pozostaje praktycznie tylko system "komisje za podpis". Sam widywałem ogłoszenia o pracy w komisjach na ulicach Łodzi, kiedyś Konfederacji Obrony Bezrobotnych teraz Naprzód Polsko, tylko występującej pod innym szyldem: Młodych Eurorealistów, Stowarzyszenia Obrony Poszkodowanych i in. popierających ten komitet organizacji. Nawet kazali zgłaszającym się podpisywać oświadczenia, że robią to jako wolontariusze itd. Zupełnie niepotrzebnie! Tak się bowiem składa, że oferowanie zgłoszenia osób do komisji wyborczych w zamian za zbieranie podpisów JEST LEGALNE. Państwowa Komisja Wyborcza orzekła to pięć lat temu:
Na początku jest dużo prawniczego bełkotu, ale konkluzja jasno mówi, że zgłaszanie kandydatów do OKW w zamian za podpisy poparcia jest zgodne z prawem ("Wypłacanie zryczałtowanej diety nie ma zatem żadnego związku ze zbieraniem podpisów osób popierających listy okręgowe").
Można to wytłumaczyć na inne sposób. Zabronione jest płacenie za zbieranie lub złożenie podpisu wynagrodzeniem pieniężnym - ten zapis był cytowany na forum. Szansa na znalezienie się w komisji nie jest takim wynagrodzeniem (wyobrażam sobie miny forumowiczów po przeczytaniu tego zdania). Gdyby była, można byłoby podać konkretną jego wysokość. Nie można - jest to bowiem SZANSA, nie GWARANCJA. Wartość GWARANCJI znalezienia się w komisji byłaby równa wysokości diety dla członka komisji, zgadza się? A jak podać wartość SZANSY? Musielibyśmy chyba liczyć prawdopodobieństwo zostania takim członkiem komisji, a możemy to zrobić dopiero po 8 maja, czyli dniu zamknięcia list kandydatów na członków Obwodowych Komisji Wyborczych, kiedy będziemy wiedzieć, ile komitetów się zgłosiło w danej gminie i ilu kandydatów zgłosili.
Dlaczego można nie dostać się do komisji mimo zgłoszenia przez komitet? Bo komisja może liczyć maks. 11 osób, z czego jedna jest delegowana przez wójta/burmistrza/prezydenta miasta, więc dla komitetów zostaje 10 miejsc. Jeżeli zgłosi się 11 komitetów i zgłoszą ludzi (oczywiście po jednym do każdej komisji, bo tylko tak można, można też
zgłaszać tylko do niektórych komisji), to w każdej będzie 11 kandydatów na 10 miejsc. Wtedy robi się losowanie - tak stanowi ordynacja. Uprzedzamy o tym zbieraczy i oni wiedzą, że jest to ryzyko. Im mniejsza miejscowość, tym mniejsze, bo w małych ośrodkach trudniej spotkać przedstawiciela każdego komitetu, więc w takim Wieluniu szansa zostania członkiem OKW jest zdecydowanie większa niż np. w Łodzi. Ale nigdy nie będzie to 100% pewność.
Oczywiście Wy tego wszystkiego nie wiecie, ale nawet bez tego powinniście zadać sobie pytanie: kogo w takim razie mogą zgłaszać komitety wyborcze? Jeżeli nie osoby przypadkowe z ulicy, to raczej takie, do których komitet ma zaufanie, które będą go reprezentowały w komisji i pilnowały, żeby ten komitet nie został w jakiś sposób poszkodowany. Czyli ich sympatycy. A sympatycy, to co, nie lepią plakatów, nie rozdają ulotek, nie przekonują do poparcia, nie zbierają podpisów? No bo jeżeli Waszym zdaniem nie mogą tego robić przypadkowi ludzie (których nie można inaczej legalnie wynagrodzić jak właśnie miejscem w komisji), to musieliby to robić wyłącznie sympatycy i członkowie komitetu, a w przypadku istnienia zakazu rekrutowania do komisji za podpisy, liczyłby się każdy sympatyk, każda para rąk do pracy, więc i tak w efekcie trafialiby do komisji ci, którzy zbierają podpisy. Czy tak, czy tak, i tak wracamy do tego samego punktu.
Kolejny zarzut co do "komisje za podpis" brzmiał:
3. Członkowie komisji nie mogą prowadzić kampanii wyborczej na rzecz poszczególnych kandydatów na posłów do Parlamentu Europejskiego oraz list kandydatów.
Można go obalić na różne sposoby, ale najprościej przypomnieć, że członkami komisji dane osoby staną się dopiero po 8 maja, czyli nie są nimi w czasie zbierania podpisów, które kończy się 28 kwietnia. Wcześniej nie mogą - to tak jak np. ze zdawaniem na studia: jeżeli dokumenty można składać do 8 maja, to przed tą datą nikt studentem nie zostanie.
Można też zapytać czy zbieranie podpisów jest prowadzeniem kampanii na rzecz listy. Złożenie podpisu do niczego przecież nie zobowiązuje.
Można również zapytać czy ten zakaz nie odnosi się przypadkiem wyłącznie do czynności związanych z pełnieniem funkcji członka komisji. Gdyby odnosił się do zachowania członka komisji w jego czasie wolnym, to taki zakaz byłby nie do wyegzekwowania. Trzeba byłoby kontrolować jego rozmowy telefoniczne, prywatne, w których przecież może przekonywać rodzinę, znajomych do zagłosowania na listę czy osobę. Czy więc rzeczywiście tak należy go rozumieć, jak sugerują forumowicze?
"W Olsztynie policja już się zajęła identycznym procederem wobec UPR."
No to sprawdźmy ten, mhm, "proceder", jak to pieszczotliwie nazwał Admin. Zajrzałem pod link z TVN24 i najbardziej rozśmieszyło mnie zdanie:
"- To, czy wieszając takie ogłoszenia komitet wyborczy naruszył ordynację wyborczą musi stwierdzić policja, gdyż jest to wykroczenie – informuje olsztyńska delegatura Krajowego Biura Wyborczego."
Pierwsza część zdania informuje, że policja musi stwierdzić, czy to jest cacy czy be, czyli na razie tego nie wiadomo, ale druga część mówi, że "jest to wykroczenie", czyli wygląda na to, że jednak jest to wiadome. Nie wiem, jak Wy, ale ja już się w tym gubię. Skoro pojawia się wypowiedź twierdząca: "jest to wykroczenie", to CO MA DO SPRAWDZENIA POLICJA? To jak: jest wykroczenie, czy go nie ma? Czy dziennikarz jest mało lotny i nie zauważa, że zdanie mu się nie klei, czy biuro wyborcze takie mało gramotne? Stawiam na to drugie, bo proszę zwrócić uwagę, że Krajowe Biuro Wyborcze, którego opinie dotyczą tak szczegółowych spraw, jak wygląd kartki do zbierania podpisów, samo nie wie, czy prawo zostało złamane i prosi o sprawdzenie policję!!! To policjanci są większymi ekspertami od prawa wyborczego niż Biuro Wyborcze? Mrożek by tego nie wymyślił. PKW orzekła, że zbieranie podpisów za komisje jest dozwolone, a lokalna delegatura nie ma o tym pojęcia. TAKICH LUDZI TRZEBA ZWOLNIĆ NATYCHMIAST ZA BRAK KOMPETENCJI. Na ich miejsce czeka dużo zdolnych prawników po studiach...
"- Prowadzimy czynności sprawdzające w tej sprawie. Na stwierdzenie, czy doszło do wykroczenia, czy nie mamy 30 dni"
Z tego co wiem, termin dawno minął, a opinii nie ma... Komentarz chyba zbędny?
"Jedyny taki komitet
W wyborach na prezydenta Olsztyna zarejestrowało się osiem komitetów wyborczych: cztery obywatelskie i cztery partyjne. Komitet "Olsztyn tani i bezpieczny" jest jedynym, który w taki sposób zbiera podpisy pod swoim kandydatem."
Być może pozostałe komitety nie dawały takich ogłoszeń, ale mam wrażenie, że autorowi nie chodzi wcale o to, że UPR jako jedyna dawała takie ogłoszenia, ale że w ogóle jako jedyna zbierała podpisy oferując zgłoszenie do komisji. Z treści artykułu to jednak nie wynika! Poza tym - jakby to dziennikarz sprawdził? Anonimowym angażem do wszystkich komitetów naraz, żeby zobaczyć od środka jak FAKTYCZNIE zbierają podpisy?
Dość dziwne były też - w innym wątku - pytania niejakiego Rybaka, który najwyraźniej nie słyszał o kimś takim jak wolontariusze pracujący w sztabach wyborczych i pytał jakie korzyści z organizowania siatki zbieraczy ma Mateusz.
Mam jeszcze prośbę do tych, którzy twierdzą, że taka akcja jest nieetyczna. Poproszę o uzasadnienie.
Gdyby były pytania - chętnie odpowiem. Mam dość spore doświadczenie, kandyduję w wyborach czwarty raz, w komisjach wyborczych byłem pięć razy, a ludzie raczej mało wiedzą o kuchni wyborczej. Wykorzystajcie mnie!
P.S. Nie jestem pewien czy zamieściłem temat we właściwym dziale, ale chyba w "politycznym" jest więcej tych, którzy się tą "aferą" interesują.
Na początku jest dużo prawniczego bełkotu, ale konkluzja jasno mówi, że zgłaszanie kandydatów do OKW w zamian za podpisy poparcia jest zgodne z prawem ("Wypłacanie zryczałtowanej diety nie ma zatem żadnego związku ze zbieraniem podpisów osób popierających listy okręgowe").
Można to wytłumaczyć na inne sposób. Zabronione jest płacenie za zbieranie lub złożenie podpisu wynagrodzeniem pieniężnym - ten zapis był cytowany na forum. Szansa na znalezienie się w komisji nie jest takim wynagrodzeniem (wyobrażam sobie miny forumowiczów po przeczytaniu tego zdania). Gdyby była, można byłoby podać konkretną jego wysokość. Nie można - jest to bowiem SZANSA, nie GWARANCJA. Wartość GWARANCJI znalezienia się w komisji byłaby równa wysokości diety dla członka komisji, zgadza się? A jak podać wartość SZANSY?
Musielibyśmy chyba liczyć prawdopodobieństwo zostania takim członkiem komisji, a możemy to zrobić dopiero po 8 maja, czyli dniu zamknięcia list kandydatów na członków Obwodowych Komisji Wyborczych, kiedy będziemy wiedzieć, ile komitetów się zgłosiło w danej gminie i ilu kandydatów zgłosili.
Legalne jest wiele zachowań, nie są one jednak etyczne. Nepotyzm także nie jest zabroniony prawnie. Zastanów się tylko, do czego to wszystko prowadzi. Twoje wywody przypominają tłumaczenie się przestępcy. Ja od polityka wymagam innej postawy. Naprawdę nie rozumiesz tego, ze polityk powinien za wszelką cenę unikać nawet podejrzeń?
cynik napisał/a:
Oni nawet nie muszą opierać się wyłącznie na tym sposobie, takiej Platformie wystarczy wystawić stolik na głównej ulicy stolicy województwa i podpisy się same zbierają. Małym komitetom pozostaje praktycznie tylko system "komisje za podpis".
Wy nie możecie wystawić stolika? To jest zbyt kosztowne? A może przekonanie ludzi do złożenia podpisu na waszej liście jest zbyt trudne?
Wolicie zrobić to za publiczne pieniądze obiecując ludziom załatwienie pracy w zamian za podpisy rodziny/znajomych.
Zastanawiałeś się kiedyś po co w ogóle wymagane są te podpisy? Właśnie po to aby eliminować nic nie znaczące komitety. Dla Ciebie prawo jest bo to aby je obchodzić?
cynik napisał/a:
Kolejny zarzut co do "komisje za podpis" brzmiał:
3. Członkowie komisji nie mogą prowadzić kampanii wyborczej na rzecz poszczególnych kandydatów na posłów do Parlamentu Europejskiego oraz list kandydatów.
Można go obalić na różne sposoby, ale najprościej przypomnieć, że członkami komisji dane osoby staną się dopiero po 8 maja, czyli nie są nimi w czasie zbierania podpisów, które kończy się 28 kwietnia. Wcześniej nie mogą - to tak jak np. ze zdawaniem na studia: jeżeli dokumenty można składać do 8 maja, to przed tą datą nikt studentem nie zostanie.
Zadziwiasz mnie coraz bardziej. Jeśli ukradnę w sklepie butelkę Whiskey to dopóki jej nie wypiję nic mi nie grozi? Przecież zawsze może ruszyć mnie sumienie i oddam butelkę.
Nigdzie w ustawie nie pisze, że nie można prowadzić kampanii od momentu stania się członkiem komisji wyborczej. Z zacytowanego fragmentu wynika jasno - Prowadziłeś kampanię (zbierałeś podpisy) nie możesz zostać członkiem komisji.
cynik napisał/a:
Można też zapytać czy zbieranie podpisów jest prowadzeniem kampanii na rzecz listy. Złożenie podpisu do niczego przecież nie zobowiązuje.
Oglądanie spotów W TV lub czytanie plakatu wyborczego także do niczego nie zobowiązuje. Dlaczego więc emisja spotów i naklejanie plakatów są kampanią wyborczą?
cynik napisał/a:
To policjanci są większymi ekspertami od prawa wyborczego niż Biuro Wyborcze? Mrożek by tego nie wymyślił. PKW orzekła, że zbieranie podpisów za komisje jest dozwolone, a lokalna delegatura nie ma o tym pojęcia. TAKICH LUDZI TRZEBA ZWOLNIĆ NATYCHMIAST ZA BRAK KOMPETENCJI. Na ich miejsce czeka dużo zdolnych prawników po studiach...
To że coś jest dozwolone nie oznacza, że zawsze jest legalne. Mając ważne prawo jazdy możesz legalnie jeździć po drogach, ale jeśli wypijesz alkohol to już nie wolno Ci tego robić.
Nie zauważyłeś tej subtelnej różnicy między robieniem czegoś z własnej inicjatywy, a robieniem czegoś na zasadzie coś za coś?
cynik napisał/a:
Mam jeszcze prośbę do tych, którzy twierdzą, że taka akcja jest nieetyczna. Poproszę o uzasadnienie.
Gdyby były pytania - chętnie odpowiem. Mam dość spore doświadczenie, kandyduję w wyborach czwarty raz, w komisjach wyborczych byłem pięć razy, a ludzie raczej mało wiedzą o kuchni wyborczej. Wykorzystajcie mnie!
Dla mnie jesteś zwykłym karierowiczem i jedyne co potrafisz robić, to wyciągać rękę po publiczne pieniądze, nie zważając przy tym na zasady etyczne i moralne. Ty chcesz w przyszłości tworzyć prawo w naszym kraju? Z Twoich wypowiedzi jednoznacznie wynika, że wg Ciebie prawo istnieje jedynie po to aby je naginać.
Wiek: 49 Dołączył: 25 Mar 2009 Posty: 12 Skąd: 150 km na północ :-)
Wysłany: 2009-04-29, 02:49
Administrator napisał/a:
Legalne jest wiele zachowań, nie są one jednak etyczne.
Prosiłem w poście inicjującym temat o uzasadnienie twierdzenia o nieetyczności. Jak na razie nie padło.
Administrator napisał/a:
Nepotyzm także nie jest zabroniony prawnie. Zastanów się tylko, do czego to wszystko prowadzi.
Tak się głupio składa, że to Ty - być może nieświadomie - popierasz nepotyzm. Dlaczego tak uważam? O tym w dalszej części...
Administrator napisał/a:
Twoje wywody przypominają tłumaczenie się przestępcy.
Nie pokazałeś tego na cytatach, więc biorę to za Twoje subiektywne odczucie.
Administrator napisał/a:
Ja od polityka wymagam innej postawy. Naprawdę nie rozumiesz tego, ze polityk powinien za wszelką cenę unikać nawet podejrzeń?
Czego dotyczą Twoje podejrzenia? Czy wiesz, że podejrzenie popełnienia czynu zabronionego należy zgłosić odpowiednim organom? Jeżeli tego nie zrobisz, grozi Ci odpowiedzialność karna. Jestem zarejestrowanym użytkownikiem, w loginie maila podanego w rejestracji jest nawet moje nazwisko - nie będzie więc problemu z ustaleniem mojego miejsca zamieszkania, zwłaszcza że jest ono podane w zgłoszeniu mojej kandydatury w Okręgowej Komisji Wyborczej. To jak? Czekam cierpliwie... Ech, nie ma to jak ludzie robiący kandydatom darmową reklamę...
Administrator napisał/a:
Wy nie możecie wystawić stolika? To jest zbyt kosztowne? A może przekonanie ludzi do złożenia podpisu na waszej liście jest zbyt trudne?
Zgadza się, jest trudniejsze. Gdy coś nie wychodzi, szuka się innego wyjścia, prawda? A jeżeli masz do wyboru dwa legalne rozwiązania: trudniejsze i łatwiejsze, to które wybierasz (oczywiście zakładam, że nie jesteś masochistą)?
Administrator napisał/a:
Wolicie zrobić to za publiczne pieniądze
Najwidoczniej nie zajrzałeś do podanego linku do PKW. Wyraźnie napisano: Dieta jest świadczeniem pieniężnym wypłacanym z budżetu państwa, związanym wyłącznie z wykonywaniem obowiązków członka obwodowej komisji wyborczej, do których należą: udział w szkoleniu i posiedzeniach komisji, a także w przeprowadzeniu głosowania w obwodzie i ustaleniu jego wyników. Wypłacanie zryczałtowanej diety nie ma zatem żadnego związku ze zbieraniem podpisów osób popierających listy okręgowe. Zwróć uwagę, że bez względu na to, czy członkowie komisji zbierali wcześniej podpisy i tak budżet im wypłaci dietę, więc cała operacja zbierania podpisów jest obojętna dla podatnika.
Administrator napisał/a:
Dla Ciebie prawo jest bo to aby je obchodzić?
Czy PKW obeszła prawo, uznając ten sposób zdobywania podpisów za dozwolony? Tak czy nie?
Administrator napisał/a:
Zadziwiasz mnie coraz bardziej. Jeśli ukradnę w sklepie butelkę Whiskey to dopóki jej nie wypiję nic mi nie grozi?
Grozi, ponieważ kradzież butelki bez wypicia jej zawartości jest również zabroniona. Natomiast członkiem komisji staniesz się DOPIERO wtedy, gdy wójt/burmistrz/prezydent miasta ją powoła z Tobą w składzie, a nie JUŻ wtedy, gdy na razie tylko ktoś Ci obieca wpisanie na listę - nawet jeszcze nie członków komisji, ale - kandydatów na członków, a to następuje dopiero po oddaniu podpisów lokalnemu koordynatorowi. Powołanie komisji nie może nastąpić przed 8 maja, czyli przed zamknięciem (w całym kraju jest to ten sam termin) list zgłoszeń. W praktyce nie stanie się to też wcześniej jak po 10 maja, bo panie muszą sprawdzić w bazie pesel, czy zgłoszeni są faktycznie w stałym spisie wyborców danej gminy, potem muszą przepisać wszystkie nazwiska (w takiej Łodzi to będzie nawet kilka tysięcy nazwisk) z formularzy do komputera, a jeśli jest losowanie z powodu nadmiaru kandydatów, to procedura się przeciąga, lekko licząc, do około 15 maja. Kalendarza wyborczego nie przeskoczysz - musisz poczekać.
Administrator napisał/a:
Nigdzie w ustawie nie pisze, że nie można prowadzić kampanii od momentu stania się członkiem komisji wyborczej.
Czyżbyś przyznał mi rację?
Administrator napisał/a:
Z zacytowanego fragmentu wynika jasno - Prowadziłeś kampanię (zbierałeś podpisy) nie możesz zostać członkiem komisji.
Wskaż mi, gdzie w zdaniu Członkowie komisji nie mogą prowadzić kampanii wyborczej na rzecz poszczególnych kandydatów na posłów do Parlamentu Europejskiego oraz list kandydatów jest mowa o tym, że PO zebraniu podpisów nie można zostać członkiem komisji. Jest mowa o tym, że nie można prowadzić kampanii W CZASIE pełnienia funkcji członka komisji. Nic nie czytamy o tym, co jest zabronione PRZED objęciem tej funkcji.
Administrator napisał/a:
Oglądanie spotów W TV lub czytanie plakatu wyborczego także do niczego nie zobowiązuje. Dlaczego więc emisja spotów i naklejanie plakatów są kampanią wyborczą?
Bo mają na celu przekonanie do zagłosowania. Nigdy natomiast nie słyszałem, żeby zbierający podpisy poświęcali czas na przekonywanie składających podpis, że mają zagłosować na dany komitet. Z prozaicznej przyczyny - nie mają na to czasu. W czasie takiej dyskusji mogą zdobyć następne kilka podpisów, a czas ucieka i nie ma go zbyt dużo. W wypadku zbierających za miejsce w komisji dochodzi jeszcze brak ideowej motywacji do takiego przekonywania, bo to w większości obcy dla komitetu ludzie. Nie słyszałem też, żeby ktokolwiek poczuł się zobowiązany takim podpisem do potwierdzenia tego przy urnie. Czasem tylko trzeba niektórych informować, że mogą się podpisać pod nieograniczoną ilością list, bo o ile ludzie wiedzą, że podpis nie zobowiązuje do głosowania na to samo, o tyle trafiają się tacy, którzy myślą, że można poprzeć PODPISEM tylko jedną listę, a to nie prawda.
Administrator napisał/a:
To że coś jest dozwolone nie oznacza, że zawsze jest legalne.
Uważasz, że w Olsztynie może obowiązywać inna interpretacja niż w Warszawie odnośnie legalności zbierania podpisów? Bo to właśnie olsztyńskiej "afery" dotyczy mój cytat, pod którym zamieściłeś to zdanie.
Administrator napisał/a:
Mając ważne prawo jazdy możesz legalnie jeździć po drogach, ale jeśli wypijesz alkohol to już nie wolno Ci tego robić.
Rozumiem, że w analizowanym przypadku tym "alkoholem" jest bycie członkiem komisji, co wyklucza "jazdę", czyli zbieranie podpisów? Tylko że kalendarz wyborczy wyklucza czasowe nakładanie się jednego z drugim. Członkiem komisji zostajesz w maju, podpisy możesz zbierać tylko do 28 kwietnia. Nie jest fizycznie możliwe równoczesne bycie zbieraczem podpisów i pełnienie funkcji członka obwodowej komisji wyborczej. Jeżeli mi nie wierzysz, to zajrzyj na strony PKW i sprawdź kalendarz wyborczy ze wszystkimi terminami.
Administrator napisał/a:
Nie zauważyłeś tej subtelnej różnicy między robieniem czegoś z własnej inicjatywy, a robieniem czegoś na zasadzie coś za coś?
Różnica polega tylko na rodzaju gratyfikacji: w pierwszym przypadku nie ma ona charakteru materialnego. Człowiek zawsze robi coś w zamian za korzyść - choćby spodziewaną w przyszłości, jak przy "bezinteresownej" pomocy, którą traktujemy jak inwestycję (liczymy wtedy, że kiedy my znajdziemy się w potrzebie, to nam pomogą). Jeżeli robię coś dla własnego hobby, to zapłatą jest osobista satysfakcja, podobnie jak przy "charytatywnym" zbieraniu podpisów. Masz pecha, bo trafiłeś na zwolennika opisu społeczeństwa za pomocą teorii wymiany Homansa i Blaua...
Administrator napisał/a:
Dla mnie jesteś zwykłym karierowiczem
Czy karierowicz to ktoś, kto zapisuje się do partii, która nigdy nie była u władzy i nie ma na to szansy w dającej się przewidzieć przyszłości, ponieważ notorycznie dostaje w wyborach góra 2% głosów? A może zazdrościsz, że mniej więcej raz na dwa lata dostanę tą monstrualną kwotę 135 zł diety za udział w komisji? Nie masz czego - na same składki partyjne wydaję więcej, nie mówiąc już o wydatkach wyborczych i masie innych niepoliczalnych kosztów, nie tylko finansowych.
Administrator napisał/a:
jedyne co potrafisz robić
Nie uważasz, że po dwóch postach raczej trudno poznać człowieka i formułować o nim kategoryczne oceny, co on "jedynie potrafi"?
Administrator napisał/a:
to wyciągać rękę po publiczne pieniądze
No tak, te 135 zł raz do roku to rozbój w biały dzień.
Nie da się przeprowadzić wyborów bez ręcznego liczenia głosów - nie nauczysz 80-letniej staruszki głosowania przez internet. Muszą być komisje, a ich członkowie muszą dostać zapłatę za swoją pracę, bo to jest praca. Zwykły student jeżdżący na ulgowych biletach kosztuje budżet więcej niż członek komisji. Nie wspominając o najgorzej sytuowanych pracownikach budżetówki - ci w porównaniu do członków OKW to już krezusi rabujący państwo. Skoro jednorazowa praca w komisji to "wyciąganie ręki po publiczne", to co powiesz o całym sektorze budżetowym?
Administrator napisał/a:
nie zważając przy tym na zasady etyczne i moralne.
Jeszcze raz poproszę o przybliżenie szczegółów mojej amoralności.
Administrator napisał/a:
Z Twoich wypowiedzi jednoznacznie wynika, że wg Ciebie prawo istnieje jedynie po to aby je naginać.
Pytałem już o to, ale powtórzę pytanie, żeby Ci się utrwaliło: czy PKW nagięła prawo wydając oświadczenie o legalności zbierania podpisów za zgłaszanie do komisji wyborczych? Jeżeli ja nagiąłem, to oni tym bardziej. Jeżeli dokonali błędnej interpretacji, to ich wina jest większa niż tych, którzy się jedynie na to prawo powołują, jak ja na przykład. Ale do PKW jakoś nie masz pretensji. Ciekawe, dlaczego.
A teraz wyjaśnię, dlaczego uważam, że nieświadomie popierasz nepotyzm, jak napisałem wcześniej. Wyobraźmy sobie, że zbieranie podpisów za zgłaszanie do komisji jest nielegalne, jak sobie tego życzysz i że - tak jak uważasz - prowadzenie kampanii przez członka komisji jest zakazane także w jego czasie prywatnym przed ciszą wyborczą. Jak myślisz, kogo w takim wypadku komitety mogłyby zgłaszać do komisji? Skoro nie obcych ludzi i nie sympatyków, to zostają tylko krewni i znajomi, czyli nepotyzm w pełnej krasie.
Śmieszność całej "afery" polega na tym, że komitet, który daje szansę zarobić w komisjach ludziom, którzy normalnie nie mieliby na to szansy, jest odsądzany od czci i wiary, jakby ludzie woleli przydzielanie miejsc w komisjach wg znajomości.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum